Kenny Garrett po sześciu latach powrócił do Szczecina. Występ tego znakomitego amerykańskiego saksofonisty z własnym kwartetem, w Teatrze Współczesnym (5 kwietnia ) już teraz można uznać za jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych tego roku.

Jeden z dziesięciu

 

Koncert ten był kolejnym z dziesięciu wydarzeń uświetniających dekadę istnienia Stowarzyszenia Orkiestra Jazzowa. Przypomniano o tym na wstępie kiedy kilka zdań na temat działalności tegoż powiedział jego prezes – Sylwester Ostrowski, a następnie wiceprezydent – Krzysztof Soska (który wręczył swemu przedmówcy list gratulacyjny od Prezydenta Miasta). Te słowne przedbiegi nie trwały jednak długo. Wiadomo było, że widzowie oczekują na jazz i po kilku minutach otrzymali to czego chcieli i to w najlepszym z możliwych, wykonaniu.

Mocny początek

Jakby wyczuwając nasz głód artystycznych wrażeń muzycy postanowili zaaplikować publiczności bardzo mocny początek. Kenny Garrett Quartet to grupa w której liderowi towarzyszą Benito Gonzales (piano), Nat Reeves (bas), Marcus Baylor (perkusja) i nie ma wątpliwości, że jest to skład, który reprezentuje bardzo wysoki poziom. Pierwsza kompozycja, która zabrzmiała wczorajszego wieczoru była pokazem witalności i niebotycznych umiejętności instrumentalistów. Szczególnie saksofonowo-perkusyjny dialog między Garrettem, a Baylorem sprawiał, że cała publiczność z najwyższą uwagą wsłuchiwała się w dźwięki płynące ze sceny. To był bezpardonowy muzyczny atak, a równocześnie bardzo satysfakcjonujące doznanie estetyczne dla odbiorców.

Doskonałe porozumienie

W dalszej części programu tempo nie zawsze już było tak mocne, co nie znaczy że wrażenia były mniej wyrafinowane. Kolejne utwory pokazały bardziej liryczne oblicze Garretta, który wybrał do repertuaru m.in. numery z bardzo cenionej przez krytyków płyty „Beyond The Wall”. Długie partie solowe, które grali poszczególni muzycy i doskonale porozumienie pomiędzy nimi na scenie, sprawiły, że można było bardziej docenić inne elementy przekazu. W drugiej części wieczoru muzycy powrócili jednak do dynamicznych, bardzo intensywnych tematów i wówczas zabrzmiało kilka cytatów z klasyki jazzu – m.in. „Jean-Pierre” Milesa Davisa. Garrett przez sześć lat współpracował z tym legendarnym trębaczem i był z nim w Polsce w 1988 roku.

Are You Ready ?

Także w drugiej godzinie koncertu zaktywizowana została publiczność, która m.in. wyklaskiwała rytm w niektórych utworach i ogólnie reagowała bardzo energicznie na słowa zachęty ze strony Garretta, który nawoływał „Are You Ready ?” .Bodajże po raz pierwszy w Teatrze Współczesnym poczułem tak gorącą atmosferę i dobrze, że to miejsce zostało wybrane przez organizatorów. Zainteresowanie koncertem było tak duże, że widzowie zajęli niemalże wszystkie miejsca. Nie muszę chyba dodawać, że w finale widzowie bynajmniej nie siedzieli w fotelach, a praktycznie cała widownia na stojąco kierowała swój aplauz ku scenie i muzykom.