„Na ten moment nie ma potrzeby, aby wyprowadzać się z Domów Studenckich US” – tak brzmiał pierwszy komunikat dotyczący akademików w związki z decyzją o zawieszeniu zajęć na uczelni. Trzy godziny później rektorzy wydali zalecenie, aby studenci, pojechali do domów.

Mieszkańcy akademików mieli do wyboru dwie możliwości: albo powrócić do swoich domów, albo z przyczyn prywatnych pozostać w DS. Jeśli student zdecydował się wykwaterować z akademika, nie ma możliwości powrotu aż do odwołania. Większość mieszkańców postanowiła się wyprowadzić, natomiast osoby pracujące pozostać w Szczecinie. Wyprowadzający mogli zdeponować swoje rzeczy w pomieszczeniach do tego przeznaczonych lub we własnym pokoju. Każdy opuszczający akademik został poinformowany o niepobieraniu opłat na czas nieobecności w DS.

Nagłe wyprowadzki

W piątek podjęto decyzję o udostępnieniu akademika nr 3 "Kordecki" do dyspozycji wojewody zachodniopomorskiego. Mieszkańcy wszystkich Domów Studenckich US zostali poinformowani, że muszą się spakować i wyprowadzić. Osoby, które pojechały dzień wcześniej, dostały komunikat, że mają wrócić i zabrać swoje rzeczy. Po ogłoszeniu takiego komunikatu studenci byli zdezorientowani.

– Przy wyprowadzce powiedziano mi, że mogę pozostawić swoje rzeczy w pokoju – mówi Natalia, jedna z mieszkanek akademika. – Dzień później dowiedziałam się, że każdy ma je zabrać.

– Każdy ma inne informacje – dodaje Jakub. – Jedna osoba mówi, że mam przyjechać i zabrać swoje rzeczy, a druga, że nie ma takiej potrzeby. Kompletny chaos. Ja mam dosyć blisko do Szczecina, ale są osoby, które muszą pokonać nawet 300 km.

Późniejszy komunikat nieco uspokoił studentów. Okazało się, że każdy, kto nie może wrócić do domu z przyczyn osobistych, ma prawo pozostać w DS 1, 2 i 4. Wydawałoby się, że z ulgą mogły odetchnąć również osoby, które zostawiły swoje rzeczy w akademikach. Zawartość pokoi miała zostać przeniesiona do depozytu komisyjnie, przez osoby trzecie. Niestety był to dobry pomysł tylko na papierze, w rzeczywistości wyglądało nieco inaczej.

– Mam w pokoju bardzo dużo prywatnych i cennych rzeczy. Nie chciałbym, aby ktoś je ruszał – mówi nam Wojtek, jeden ze studentów. – Boję się, że podczas przenoszenia moje rzeczy mogły zostać uszkodzone lub zgubione.

– Nie ma możliwości już teraz, żeby ktoś Ciebie spakował, tak jak było na początku. Musiałam przyjechać osobiście i zabrać rzeczy – dodaje Katarzyna.

Zakwaterowanie w niebezpiecznych warunkach

Wśród mieszkańców DS 3 znajdowali się studenci, którzy nie mieli możliwości powrotu do miejsca zamieszkania. Zdecydowano się, że takie osoby zostaną zakwaterowane w innych akademikach. Wielu studentów rozumie zaistniałą sytuację, ale nie podoba im się, że w ich pokojach mają zamieszkać obce osoby.

– Kazali nam pozostawić mikrofale, lodówki i inne sprzęty AGD w pokojach, a później kwaterują tam nowe osoby – dodaje Katarzyna, mieszkanka akademika. – Tam są moje prywatne rzeczy, z których będą korzystały obce osoby.

Sam proces kwaterowania nie wyglądał bezpiecznie. Wszystkie osoby zaczęły przeprowadzać i wyprowadzać się w jednym czasie. Dochodziło do takich sytuacji, że w jednym miejscu można było zastać skupisko ludzi, co jest karygodne w momencie epidemii.

Zdrowie przede wszystkim

Jak podaje  Mateusz Lipka, rzecznik prasowy ZUT, na Osiedlu Studenckim w Szczecinie mieszka prawie 3 tys. studentów. Decyzja o wyjeździe mieszkańców akademików jest podyktowana troską o ich bezpieczeństwo. Jak tłumaczy Lipka, takie skupisko ludzi powoduje zwielokrotnione ryzyko zarażenia koronawirusem. Brakiem takich działań byłaby konieczność wprowadzenia przymusowej kwarantanny dla dużej liczby osób. Uczelnia w taki sposób chce zareagować na stale rosnące zagrożenie epidemiologiczne. 

Jednak nie wszyscy studenci, którzy pozostali przestrzegają zasad kwarantanny. Wielu z nich nie stosuje się do wytycznych, które mają uchronić przed zarażeniem. Na boisku przed akademikami można zauważyć gromadkę ludzi, którzy spędzają razem wolny czas.