Pierwsza odkryła rzemieślników w Szczecinie Justyna Machnik.
W 2008 roku rzemiosło w Polsce jest w fazie schyłkowej, nie zbiera jeszcze lajków na Facebooku i odchodzi w zapomnienie. Justyna Machnik pracuje wtedy w Radiu Szczecin, proponuje na antenę reporterski cykl z odwiedzin w zakładach rzemieślniczych. Z nagrań rozmów z rzemieślnikami tnie miniatury pod szyldem „Usługi dla ludności”. Tabliczki z informacją, że zakład świadczy usługi dla ludności wisiały w PRL-u na drzwiach pracowni. Justyna Machnik: – Pomyślałam, że taki tytuł dużo mówi o tych miejscach.
Kiedy Justynka ma ledwie naście lat mama wysyła ją do magla. Chuda dziewczynka niesie przed sobą pościel mocno owiniętą ręcznikiem i spiętą agrafką. W maglu musi znać odpowiedź na pytanie „Kropione czy niekropione”. Justyna dużo później: – Świat się zmienia, ale nie zmienia się zapach w maglu i jak zapach skoszonej trawy jest zapachem wiecznym.
Wejście przez sklep z lampami
Justynę Machnik najpierw zachwyci witryna. Czasem z elegancką drewnianą stolarką, jak przy Bohaterów Getta Warszawskiego u pana Lecha Turkowskiego, gdzie świecą lampy stylowe ponadczasowym pięknem. Gdzie indziej z „samozwańczą dekoracją”. U parasolarza z alei Wyzwolenia unoszą się dwie naklejone chmurki, jedna z napisem „Sprzedaż”, druga z napisem „Naprawa”. Z niebieskich chmurek pada deszcz na wiszące w rzędzie nastroszone parasolki. W witrynach rzemieślników nierzadko znajduje się jeszcze charakterystyczny szyld na wyblakłym tle, litery są na nim lekko wypukłe, ręcznie malowane. Witryny oddają istotę dobrego rzemieślnika, który łączy rolę artysty i małego przedsiębiorcy.
Trzeba się napracować
W Gryfinie przy ulicy Szczecińskiej w oknie wystawowym stoi zestaw porcelanowych figurek szewców. Adam Cieślak to szewc od spraw beznadziejnych. Klient grzebiąc przy samochodzie, oblał buty kwasem, wyżarły się dziury. Tylko taki wariat z zamiłowania jak ja się tym zajmie – śmieje się Cieślak. Raz nawet krawcowa wysłała do niego klientkę z biustonoszem plażowym z zepsutym zapięciem: „Tylko szewc sobie z tym poradzi”. Gryfino dowiedziało się, że ma mistrza. Pięć lat temu Justyna Machnik sportretowała go na wystawie „Mistrzów rzemiosła” w Muzeum Techniki i Komunikacji Zajezdnia Sztuki w Szczecinie.
Zapylenie tu gorsze jak u górnika – mówił o powietrzu w zakładzie kuśnierskim przy ul. Pocztowej Stefan Przybylski. W PRL-u z tytułu szkodliwości zawodu dostawał przydział darmowego mleka. Trzeci rok Justyna Machnik, przewodniczka prowadzi szczecinian i turystów szlakiem PRL-u po Szczecinie i do końca roku chce otworzyć małe muzeum w tym temacie. Na pewno będzie w nim sfera poświęcona szczecińskiemu rzemiosłu, zgromadziła trochę szyldów i atrybutów pracy.
Towarzyszyła kuśnierzowi w najtrudniejszym dla rzemieślnika momencie, w dniu kiedy był zmuszony zamknąć zakład. A przecież po futra przychodziła tu piękna Helena Majdaniec, królowa twista. – Zakład miał renomę – podkreślał. „Renoma” odnotuje zapomniane słowo, które będzie się w zakładach rzemiosła powtarzać. – Wszędzie słyszę od nich, że są po to, żeby klient był zadowolony z usługi – mówi Justyna Machnik.
– Rozmawiają ze mną, ale nie potrafią tylko rozmawiać, zawsze jest jakaś praca do wykonania, dłonie nie próżnują. Rzemieślnicy mawiają: „trzeba się napracować, żeby był efekt” – wzrusza się.
Siódma. Barbara Fischbein zakład Stella przy Więckowskiego otwiera rano. Czesze głównie emerytki i rencistki, dla których to już środek dnia. – One jej potrzebują, żeby obgadać rzeczywistość. Ona podziwia starsze kobiety, za to, że pomimo życia, które poprowadziło je przez obóz czy Syberię, panie cały czas chcą ładnie wyglądać – opowiada Justyna Machnik. Stella to był pierwszy w Szczecinie zakład, który podłączył myjkę do kanalizacji. Wciąż korzysta się tu z wielkich suszarek, wygodnych w naprawie, w których przepala się tylko jedna rzecz.
Krawiec szyje na przedwojennych Singerach, na taborecik siada gierkowski. Justyna Machnik: – W świecie, który staje się coraz bardziej technologiczny (sama na co dzień pracuje w firmie będącej producentem kilku oprogramowań do zarządzania infrastrukturą IT i bezpieczeństwa danych) ich pracownie to niezmienne od dziesiątek lat stężałe przestrzenie. A ja jestem czuła na to, co trwa, co się nie poddaje.
Utrzymali się nękani: domiarami, podatkami, kryzysami, podwyżkami, czynszami, zasadami współczesnego rynku, na którym staranna ręczna robota przegrywa z tańszą masówką.
Czeka się na klienta
Justyna opisuje: – Lampy stylowe Lecha Turkowskiego powstają na wielkim stole stojącym w centrum pracowni. Na nim proste, zwykłe narzędzia: młotki, śrubokręty, pilniki. Wszystko jest wykonywane ręcznie, czasem tylko zdarzy się czyszczenie na szlifierce.
Klientce, która miała pretensje, że się nie reklamuje rzemieślnik odpowiedział: „A widziała pani kiedyś reklamę Rolls-Royce`a?”. Do Justynki: – Nieraz by się wydawało, że elegancka lampa pójdzie, a ona stoi i stoi. – W ich świecie czeka się na klienta – wyjaśnia Justyna Machnik. Postanowiła prowadzić stronę Lamp stylowych na FB. Rzemieślnik: – Justynko, to chyba działa, był klient z Danii. Chyba jest trochę rozgłos przez ten internet. Lech Turkowski nazywa ją swoją córeńką.
Ulubiony garnitur Konrada Woźniaka, krawca z Łokietka, jest z beżowej krempliny – zapisuje Justyna Machnik. Gdyby urzędnicy przyznali mu odznaczenie za prawie 70 lat nienagannej pracy, włożyłby smoking, który własnoręcznie uszył.
Trochę młodych rzemieślników
Kiedy przewodniczka Justyna Machnik prowadzi szczecinian trasą ginących zawodów w budynku wolnostojącym w podwórzu, wejście od Łokietka, nie zastanie już punktu czyszczenia pierza, gdzie zobaczyła jak działają maszyny do czyszczenia pierza i dowiedziała się, że po „pieszczeniu jaśka” zostanie garść piachu. Bo otworzy im młody, buduje elektryczne gitary.
Jest w Śródmieściu trochę młodych rzemieślników, to może ten świat nie będzie miał końca?
Młody szewc magister zarządzania Michał Michalski prowadzi Majster Fach blisko Kosmosu. Kiedy studenci Akademii Sztuki fantazjują buty, on w Centrum Przemysłów Kreatywnych przy uczelni stara się ich pomysły wcielić w życie. W swoim zakładzie, żeby wyjść naprzeciw klientowi, wprowadził w tygodniu „późne czwartki”, kiedy jest otwarty do godziny 19:00, taką dogodność dla tych, którzy później mogą oddać buty do szewca.
Tu mnie znajdziesz!
Zakład krawiecki damsko - męski w oficynie przy ulicy Królowej Jadwigi. Kazimierz Roszkowski pozuje do fotografii w błękitnej koszuli pod beżowym krawatem, na którą nałożył srebrną kamizelkę. W ankiecie podał: Za młodych lat ośmiogodzinnego dnia pracy nie znałem, zawsze było to osiem, od ósmej do ósmej. Za czasów PRL, było krawiectwo miarowe. Kroiłem według figury, czy garbaty czy brzuchaty. Od wielu lat nawet nikt nie przychodzi zapytać o uszycie garnituru. W rękach trzyma żółtą tabliczkę z napisem „Mapa szczecińskich rzemieślników. Tu mnie znajdziesz!”.
Do końca roku Justyna Machnik przygotuje mapę usług rzemieślniczych w Śródmieściu. W ramach stypendium twórczego Miasta Szczecina. Mapę będzie można pobrać z internetu i wydrukować w wersji papierowej. – Miewałam pytania, jakiego kaletnika czy tapicera byś mi poleciła? Społeczeństwo się domagało, to zrobiłam usługę dla ludności – uśmiecha się. – Nie tworzę panoramy firm – zaznacza.
Mapy kiedyś rozpalały wyobraźnię. – Kolega przeczytał wizytówkę pana Kazimierza Roszkowskiego i jeszcze tego dnia oddał swoją rozprutą kurtkę w jego ręce – cieszy się kartografka.
Komentarze
12