Grupa radnych uważa, że należy cofnąć możliwość spożywania alkoholu na bulwarach. „Społeczeństwo nie zdało egzaminu”. „Nie potrafimy wykorzystywać danych nam dobrodziejstw”. „Ludzie spożywający alkohol na bulwarach zawiedli” – komentują. To nie koniec, bowiem rajcy z Koalicji Samorządowej przygotowali projekt uchwały w sprawie zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych.
Debata w sprawie spożywania i sprzedaży alkoholu w mieście nie cichnie. Od dłuższego czasu mieszkańcy alarmują o problemie, który widoczny jest szczególnie na śródmiejskim odcinku ulicy Krzywoustego, w pobliżu całodobowych sklepów monopolowych.
Zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w całym mieście
Prawdopodobnie na najbliższej sesji Rady Miasta Szczecin pojawi się projekt uchwały ograniczającej sprzedaż alkoholu w sklepach po godz. 22. To inicjatywa Koalicji Samorządowej, której radni przygotowali projekt w oparciu o rekomendacje Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom.
Inicjatywa radnych z klubu Piotra Krzystka związana jest z niepokojącym wzrostem spożycia alkoholu w miejscach publicznych oraz wśród młodych ludzi do 34. roku życia. Z kolei Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom wyraźnie sugeruje, że zmniejszenie dostępności do alkoholu ma być jedną z najbardziej efektywnych strategii ograniczania problemów alkoholowych.
Ile obecnie sklepów w Szczecinie posiada zgodę na sprzedaż alkoholu? Do 29 września wydano 1855 (na 2100 możliwych) zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży. Najwięcej z nich, bowiem 666 dotyczy zgody na sprzedaż napojów zawierających do 4,5 procent alkoholu oraz piwa.
Koniec z alkoholem na bulwarach?
To nie jedyny pomysł radnych, aby ukrócić spożywanie alkoholu w miejscach publicznych. Podczas Komisji ds. Bezpieczeństwa Publicznego i Samorządności dyskutowali o uchyleniu uchwały zezwalającej na spożywanie alkoholu na bulwarach. Przypomnijmy, że została wprowadzona w 2018 roku. W 2020 roku została uchylona z powodu pandemii, a wiosną tego roku ponownie przyjęta.
Teraz grupa radnych chce cofnięcia pozwolenia. Jak argumentują, bulwary stały się niebezpiecznym miejscem, w którym dochodzi do wielu interwencji służb miejskich. Od maja do połowy września pogotowie ratunkowe podjęło 47 interwencji na ulicy Zbożowej. W większości były to przypadki upojenia alkoholowego – nie tylko wśród dorosłych, ale i niepełnoletnich.
Z raportu szczecińskiej policji wynika, że w tym samym czasie było 249 zgłoszeń – 61 dotyczyło bójek i pobić (wobec dwóch prowadzone jest postępowanie), 41 w sprawie zakłócania porządku publicznego przez „najczęściej osoby nietrzeźwe”, 24 w sprawie awantur osób pod wpływem alkoholu.
„Społeczeństwo nie zdało egzaminu”
– Byłem jednym z inicjatorów podjęcia uchwały z 2018 roku. Uważaliśmy, że to dobry pomysł, mieliśmy dobre intencje. Jednak teraz, biorąc pod uwagę ilość interwencji i eskalację agresji wśród młodych ludzi, uważam że społeczeństwo nie zdało egzaminu. Mimo dużych starań bulwar się miejscem trudno dostępnym dla mieszkańców – argumentował Michał Wilkocki, pełnomocnik prezydenta miasta ds. polityki miasta, były radny.
Przypomnijmy, że wśród zwolenników wprowadzenia „strefy pod chmurką” na bulwarach był również radny Robert Stankiewicz, który w maju był świadkiem bójki, a samo zajście nazwał „koszmarem z ulicy Wiązów”.
– Media podjęły ten temat, za co dziękuję, ale potem pojawiło się sprostowanie rzecznika policji, które wprawiło mnie w osłupienie. Przekazał, że żadna bójka nie miała miejsca. A ona była, byli zakrwawieni ludzie. To nie była zwykła potyczka. Interweniowałem, krzyczałem, że jestem z policji, wtedy obie grupy się rozbiegły. Nie mogłem w to uwierzyć, że później były do mnie pretensje i uwagi, że zawracam głowę policji – przypomniał.
Zdaniem radnego, ludzie spożywający alkohol na bulwarach „zawiedli”. – Cofam swoje poparcie. Nasza wyrozumiałość nie została doceniona przez osoby spożywające tam alkohol.
„Trójkąt bermudzki” i „oko cyklonu”
Podobnego zdania są radni Bazyli Baran oraz Władysław Dzikowski, który był świadkiem jak młody chłopak skoczył do Odry. Dla zakładu. – To nie jest dobry wzór do naśladowania. Nie zdaliśmy tego egzaminu, nie potrafimy wykorzystywać danych nam dobrodziejstw. Dzisiaj nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
– Kiedy podejmowaliśmy tamtą uchwałę, była atmosfera sprzyjająca. Wtedy na tym odcinku nie było żadnego lokalu. Sytuacja się zmieniła, powstało 5 lokali z ogródkami. Od Trasy Zamkowej do masztu Maciejewicza jest kultura, spokój, nic się nie dzieje. Natomiast ten trójkąt, od pawilonu Bosmanatu przez sklep Żabka do budynku Urzędu Celnego, to „oko cyklonu”. Ludzie gromadzą się na tym maleńkim odcinku i nie da się spokojnie przejść tym fragmentem bulwarów. To dramatycznie niebezpieczne sytuacje – komentował radny Bazyli Baran.
„Fala populizmu i zamach na swobody”
W opozycji do zdania większości stanęła dwójka radnych – Patryk Jaskulski oraz Przemysław Słowik.
– Nie mam wątpliwości, że to retoryka mająca na celu zamach na pewne swobody, które mieszkańcy wywalczyli – krytykował radny Jaskulski.
– Z przerażeniem patrzę na tę falę populizmu. Jeśli sprawdzimy dane, one pokazują, że ta skala problemu jest niewielka. Nie wiem, skąd przekonanie, że tę strefę trzeba cofnąć. To, że my to skasujemy, niczego nie zmieni. Strefa nie powoduje, że mamy więcej sytuacji patologicznych, większe spożycie alkoholu – dodał radny Słowik. – Zakazy nie są edukacją.
Komentarze
0