Po 6 tygodniach od porodu i wadze przekraczającej u każdego z chłopców 3 kg pierwsze trojaczki urodzone w tym roku w Szczecinie mogły opuścić szpital Zdroje. Fabian, Kasjan oraz Marcel wraz z rodzicami udali się do Radomyśla – wsi pod Szczecinkiem – gdzie z niecierpliwością wyczekiwał ich 4-letni brak Szymon.
Chłopcy przyszli na świat 23 lutego, zgodnie z planem w 33. tygodniu ciąży (w przypadku wieloraczków to wiek ciążowy, który uznaje się za bezpieczny i optymalny do jej rozwiązania). Pierwszy urodził się Fabian z masą urodzeniową 1 920 gr. Minutę później na świat przyszedł Kasjan ważący 1 750 gr. Jako ostatni urodził się Marcel, który ważył 1 790 gr. Chłopcy urodzili się w dobrym stanie. Tylko u jednego z nich wystąpiły zaburzenia oddychania wymagające wprowadzenia na kilka dni wspomagania oddechowego.
To była wyjątkowa ciąża
Jak zaznacza Magdalena Knop, rzecznik prasowy placówki, w szpitalu „Zdroje” porody trojaczków zdarzają się średnio dwa razy w roku. Jednakże ciąża pani Eweliny była szczególna, co też znalazło swoje odzwierciedlenie w późniejszym doborze imion dla dwójki chłopców - Fabiana i Kasjana.
– Rodzicom zależało, by pasowały one do siebie, gdyż chłopcy podczas ciąży byli w jednym worku owodniowym. To wyjątkowa sytuacja. Nawet w zwykłych ciążach bliźniaczych zaledwie w 2% przypadków płody rozwijają się w ten sposób, a u pani Eweliny oprócz bliźniąt jednojajowych w jednym worku owodniowym – w drugim rozwijał się jeszcze ich trzeci braciszek – mówi Knop.
– Ciąża pani Eweliny była ciążą podwyższonego ryzyka z powodu tego, że była wielopłodową, a do tego bliźniaki, które były w jednym worku owodniowym, stanowiły dodatkowe zagrożenie dla jej przebiegu. Mogło dojść do zapętlenia ich pępowin i do obumarcia. To, o co walczyliśmy, to było doprowadzenie ciąży do takiego momentu, w którym nie będziemy narażać dzieci na powikłania związane z wcześniactwem, a z drugiej strony czas jej trwania będzie możliwie krótki, bo każdy kolejny dzień wiązał się z zagrożeniem wystąpienia kolizji pępowinowej. Ale się udało. Pacjentka nie musiała być hospitalizowana przez cały okres ciąży, a w szpitalu pojawiła się dopiero w ustalonym czasie planowego jej zakończenia – wyjaśnia dr Wojciech Halec, z-ca ordynatora Oddziału Położnictwa i Ginekologii szpitala „Zdroje” w Szczecinie.
„Byliśmy zaskoczeni, ale i przerażeni”
Od 14. tygodnia ciąży przyszła mama pozostawała pod opieką specjalistów ze szpitala „Zdroje” – prof. Elżbiety Ronin-Walknowskiej, doświadczonego położnika specjalizującego się w ciążach wielopłodowych oraz dr. Wojciecha Halca, którego wsparcie psychiczne, jak podkreślają rodzice, było nieocenione.
– Gdy dowiedzieliśmy się, że zamiast bliźniąt, o których nam mówiono, spodziewamy się trojaczków byliśmy zaskoczeni, ale i przerażeni. Mieliśmy świadomość, że to ciąża wysokiego ryzyka – mówi Ewelina Stawiszyńska, mama trojaczków. – Gdy trafiliśmy do Szczecina do doktora Halca powiedział nam, że mamy cieszyć się ciążą, a on jest od tego, by się zająć dziećmi i mną. I tak doktor z panią profesor przejęli przysłowiowe stery, a my wreszcie odnaleźliśmy spokój i radość z oczekiwania na narodziny synków.
Od początku 2021 roku w szpitalu „Zdroje” na świat przyszło 600 noworodków. Wśród nich było 15 par bliźniąt.
Komentarze
25