Perypetie Harriet, która dzieli swoje życie między dwóch mężczyzn, przez niemalże dwie dekady bawiły szczecinian do łez. Za nami 500. spektakl i ostatnia szansa, by zobaczyć sztukę. „Harriet zadecydowała, że odejdzie z przytupem”, mówi Olga Adamska, aktorka wcielająca się w główną bohaterkę.

To jedyna „Prywatna klinika” w Polsce, która jest grana tak długo z jedną obsadą

„Prywatna klinika” na deskach Teatru Polskiego zagościła w 2004 roku i jak przyznaje Olga Adamska, to sztuka, którą grała najwięcej razy w swoim życiu. Po 19 latach przyszedł czas na pożegnanie się z Harriet.

– Uważam, że farsa dużo uczy i Harriet wiele zawdzięczam, ale zdecydowanie mam poczucie, że z niej wyrosłam. Harriet zadecydowała, że odejdzie z przytupem. Naprawdę przypadkiem wyszło, że dyrektor 500. spektakl ułożył w moje autentycznie 50. urodziny. Stwierdziłam, że to magia liczb i uznałam, że Harriet nie chce, by ją po cichutku z życia wyrzuć, tylko robić to charakternie – mówi Adamska. – To była moja pierwsza rola wiodąca, rozdająca karty. Niewiele jest takich żeńskich ról, a ja miałam szczęście taką zagrać. I miałam absolutną świadomość, że jest ważną postacią i można na niej się mnóstwo nauczyć.

„Cieszę się, że mogę być dzisiaj na widowni i podziwiać grę wybitnej aktorki, która porywa publiczność”

Przedstawienie opowiada o szalonym wieczorze w życiu Harriet, kiedy to przez przypadek i niespodziewanych gości burzy się perfekcyjny plan jej schadzek. Pojawia się obawa, że Gordon i Alek dowiedzą się nawzajem o swoim istnieniu i fakcie, że są z tą samą kobietą. Ale Harriet – dzięki swojemu sprytowi i zimnej krwi – udowodni, że nie podda się bez walki i zrobi co może, by utrzymać w tajemnicy, kto jest kim.

Są tacy, którzy sztukę widzieli już niejeden raz. Ale na 500. prezentacji (w miniony czwartek) nie brakowało też osób, które pojawiły się pierwszy raz na spektaklu.

– Jestem z 6-7 raz, przestałam już liczyć. Przyciąga bardzo fajna obsada, ciekawa akcja. Dziś 500. spektakl i udało mi się wyłapać kilka smaczków, z trzy zmiany tekstu. Teraz jest ostatnia szansa, by zobaczyć spektakl, później nie będzie okazji, a szkoda – zachęca pani Małgorzata.

– Choć to 500. spektakl, to jestem pierwszy raz, ale to wyjątkowa okazja, bo dziś urodziny obchodzi też Olga Adamska. Tym bardziej czuję się zaszczycony, mogąc ją oglądać na scenie. Pierwszy akt był świetny, myślę, że i końcówka będzie również fenomenalna – przyznaje pan Dariusz.

– Jestem pierwszy raz na spektaklu i jestem tu dla Harriet, która dorastała w teatrze. Jestem nią zauroczona i cieszę się, że mogę być dzisiaj na widowni i podziwiać grę wybitnej aktorki, która porywa publiczność. Mówię oczywiście o Oldze Adamskiej, która dzisiaj ma też swoje 50. urodziny i to niesamowity przypadek: 500. przedstawienie i 50. urodziny. Myślę, że dzisiaj publiczność jest tutaj przede wszystkim dla Olgi – zauważa pani Beata. – Szczególnie polecam spektakl kobietom, bo jest napisany lekko i przyjemnie, a perspektywa herstory jest wyraźnie zaznaczona.

Scenografia pamięta premierę, buty były wymieniane. „Doszły żarty, które urodziły się w trakcie, to specyfika farsy”

Spektakl od 19 lat gości na scenie teatralnej, ale przez ten czas wprowadzono w nim niewiele zmian. – Większość rzeczy przetrwała od premiery. Kostiumy musieliśmy kilkakrotnie zmieniać, ponieważ się zniszczyły. Buty zmieniałam kilkakrotnie, ale scenografia była odmalowywana i dobrze o nią dbano. Doszły żarty, które urodziły się w trakcie, to specyfika farsy – przyznaje Adamska. – Najbardziej pamiętam pierwszy spektakl. To jest farsa i jak ludzie się nie śmieją, to znaczy, że jest źle. Pamiętam dokładnie pierwszy śmiech. On jest zawsze. I dzisiaj też był.

Pożegnalna „Prywatna klinika” zostanie zagrana w niedzielę o godz. 19:00. Bilety są jeszcze dostępne.

– Myślę, że będziemy żartować, jak to jest przyjęte, na ostatnim spektaklu. Jak robi się pożegnanie z tytułem, aktorzy robią sobie dowcipy i żarty, więc i my tak pewnie zrobimy – zdradza Adamska.