– Pierwsze dni były bardzo optymistyczne. Zabieg przeszczepienia, choć bardzo trudny, zakończył się sukcesem, na razie tym nieodległym – mówi prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska, lekarka kierująca oddziałem chorób zakaźnych, hepatologii i transplantacji wątroby Szpitala Wojewódzkiego w Szczecinie.
Zaczęło się od zakażenia wirusem typu C
Poważne problemy zdrowotne pacjenta zaczęły się ponad 20 lat temu. To wtedy zdiagnozowano u niego marskość wątroby, powikłanie po zakażeniu wirusem typu C. W 2005 roku po raz pierwszy przeszczepiono mu wątrobę.
– Mimo podjętego w tamtym czasie leczenia przeciwwirusowego doszło do reaktywacji zakażenia i pacjent bardzo szybko utracił przeszczepiony graft. Stąd konieczność kolejnego przeszczepienia – tłumaczy prof. Marta Wawrzynowicz-Syczewska,
„Chciał żyć, chciał wrócić do pracy”
Po drugiej transplantacji wątroba pracowała sprawnie aż do 2024 roku. Wtedy okazało się, że potrzebny jest trzeci przeszczep. Niestety pojawiły się po nim powikłania naczyniowe, a w ich rezultacie niewydolność dróg żółciowych i liczne infekcje.
– Pacjent nie ze swojej winy stracił trzy przeszczepione przez nas wątroby – mówi dr Samir Zeair, lekarz kierujący oddziałem chirurgii ogólnej i transplantacyjnej SPWSZ w Szczecinie. – W tej sytuacji szanse na przeżycie bez kolejnego przeszczepu były znikome. Pacjent nie mógł być wypisany ze szpitala, ciągle przyjmował antybiotyki, bez których jego stan stawał się ciężki z powodu sepsy. Powiedziałem, że szansę na przeżycie kolejnej operacji przeszczepienia wątroby wynoszą około 10 procent.
Mężczyzna po kilku dniach namysłu zdecydował się na operację. – Chciał żyć, chciał wrócić do pracy, bo wciąż pracuje – mówi dr Zeair.
Operacja się udała. Mimo niepewnych rokowań, stan pacjenta po transplantacji każdego dnia się poprawiał. – Wątroba podjęła funkcję, pacjent w dobrej formie wyszedł do domu, a teraz czas pokaże, co będzie działo się w przyszłości. Jesteśmy z doktorem Zeairem dobrej myśli – podsumowuje prof. Wawrzynowicz-Syczewska.
„Ja nie wiem, czy jest gdzieś jakiś limit… Chyba sky is the limit”
Przed operacją lekarze musieli zmierzyć się również z wątpliwościami natury etycznej. Z przeszczepu tego samego organu po raz czwarty miał bowiem skorzystać ten sam człowiek.
– Rozważając wskazania do kolejnego przeszczepienia należy zadać sobie pytanie, czy utrata narządu jest z winy pacjenta, bo np. pił alkohol, nie brał leków, nie stosował się do zaleceń. W tym przypadku przyczyny były całkowicie obiektywne – wyjaśnia prof. Wawrzynowicz-Syczewska. – To prawda, że podnoszone są wątpliwości i pytania, ile przeszczepień jednego narządu można wykonać. Ja nie wiem, czy jest gdzieś jakiś limit… Chyba sky is the limit.
Komentarze