Muzycznie liryczni Ułani Kapitalizmu z regionalnej sceny zagrali w piątek przed żywiołowym trio z Warszawy - The Saturday Tea. Ludzie wypełnili drewniany domek po brzeg, więc było dla kogo hałasować.

Na koncertowych cyklach Tego Słucham w Domku Grabarza pojawia się coraz więcej ludzi – nic dziwnego! Grają tam dobrze, zawsze ciekawie, a muzycznym ekscytacjom towarzyszy przyjemny klimat kolorowego półmroku. Tym razem, wystąpiły dwa zespoły, grające zupełnie różnie i różne emocje wywołujące.

Energia ze stolicy

The Saturday Tea są jak rockandrollowy huragan! Podobnie jak The Stubs i The Toobes szaleją na scenie, mimo skromnego składu. Wariują, brawurowo wymachują włosami, a ich gitary piszczą głośno w rytm żwawych melodii. Szaleńcza energia i pozytywna muzyka, jak tego nie lubić? I choć są zespoły grające rock'n'rolla równie dobrze, The Saturday Tea nie giną w tłumie. Bynajmniej! Kiedy trzeba, dają czadu, innym razem są spokojni, zmieniają instrumenty i wokale. Oferują publiczności energiczną bombę i młodzieńczą werwę. Trzeba też zespół pochwalić za wokal (lub raczej wokale), bo to on właśnie zdaje się nadawać całości przyjemnej oryginalności.

Ułańska sztuka improwizacji

Ułani Kapitalizmu opowiadają słuchaczom bajki bez słów. Proszę mi wierzyć, że to opowieści ciekawe i pełne ryzykownych przygód. Każdy powinien ich posłuchać ! Podobnie jak Kinki z Gdyni wciągają publiczność w wir muzycznych baśni i przedstawiają swój świat inspirujących improwizacji. Ile przy tym frajdy, ile uśmiechu! Szkoda, że tak niewiele o zespole w mieście słychać, zwłaszcza że słuchać się chce.

 

Autor tekstu: Diana Marczewska