Dziesiąty, jubileuszowy, ale przede wszystkim „przełomowy” numer, bo po istotnych zmianach personalnych jest już w sprzedaży. Zaskoczył? Przede wszystkim luźniejszym podejściem do tematów. Mniej rygorystyczny, ale czy wciąż ciekawy?
Na pierwszy rzut oka nic się nie zmieniło, ale wystarczy przyjrzeć się nieco dokładniej, by zauważyć pierwszą zmianę – na okładce, zmienił się podtytuł czasopisma, od dziesiątego numeru Szczeciner jest magazynem miłośników stolicy Pomorza – zmiana być może kosmetyczna, ale jak zaznaczył nowy redaktor naczelny, Szymon Jeż, taki podtytuł to nowy początek i otwarcie się na tematy z najbliższej okolicy.
Szczeciner to wciąż Szczeciner
Jaki jest nowy początek? Właściwie to mam kłopot z tym określeniem. Bo cały magazyn niezmiennie, dziesiąty raz spełnia moje oczekiwania. Szczeciner to wciąż Szczeciner i nowe podtytuły, „nowe początki” nie zmienią tego, że każdy numer to (większy lub mniejszy) zbiór niezwykle wciągających artykułów. Co w tym numerze pochłonęło mnie najbardziej?
Przede wszystkim Roman Czejarek i jego tekst pt. „ Tajemnica Ociepki” - wciągające śledztwo dziennikarza i masa pytań bez odpowiedzi, które pojawiają się po lekturze. Do tego – chyba już stały dział motoryzacyjny – i niezwykły tekst nt. Smyka, intrygujący samochód, który mógł podbić nasze drogi. Poza ciekawą historią prototypu, który niestety nigdy nie wszedł do regularnej produkcji, dostajemy mnóstwo świetnych zdjęć.
Kenkarty i (prawie) oskarowy most
Na wysokim poziomie, który świadczy o wykonaniu mozolnej pracy jest jak zwykle tekst Bartosza Sitarza dotyczący kenkart, które znajdują się w szczecińskim Archiwum Państwowym. Do tego historia pewnej blaszki ze sterowca, mostu z Podjuch, który miał szansę na Oskara i spór o sztukę. W sumie najnowszy numer to dwanaście artykułów (w tym wiersze) i ponad 100 stron lektury. Szymon Jeż zapowiedział, że dziesiąty numer jest początkiem zmian, mam jednak wątpliwości czy wszystkie były niezbędne.
Gdzieś to już widziałam
Do tej pory redakcji Szczecinera zależało na tym, by treści, które są publikowane był unikatowe, nieznane szerszej publiczności. Przy dziesiątym numerze zasady te zostały nieco rozluźnione i dzięki temu na koniec możemy przeczytać o pewnej bramie w Brazylii, która jest kopią tej ze Szczecina. Zarzut? Temat bramy został „przerobiony” chyba przez wszystkie szczecińskie media, na naprawdę wiele sposobów, trudno więc mówić, że to ciekawostka, nieznana szerszej publiczności. Ale w tym miejscu trzeba także przyznać, że Szymon Jeż – który jest autorem tego tekstu – wykonał kawał dobrej roboty, kontaktując się ze społecznością z Brazylii, zdobywając ciekawe fotografie. Zarzut numer dwa? Sam tekst jest naprawdę bardzo króciutki, trudno się rozpędzić, czytając go. A szkoda!
Po co przepłacać?
Znane tematy nie są jedynym dowodem na „rozluźnienie” zasad doboru tekstu, po raz pierwszy w magazynie pojawił się przedruk z innej gazety – mowa o tekście Leszka Hermana, który wcześniej ukazał się w dodatku do Gazety Wyborczej. Czy przedruki są złe? Skąd! Jestem za tym, by dobre teksty (a Herman w Szczecinie jest już chyba marką samą w sobie), które nie tracą na aktualności wracały. Z tym tekstem mam jednak kłopot, bo chociaż informacja pod artykułem mówi o tym, że to materiał z dodatku do Gazety Wyborczej to… znajdziecie go także na blogu autora. Wyszukanie go w sieci zajmuje kilka sekund… W takiej sytuacji pojawia się klasyczne pytanie – skoro nie widać różnicy? To po co przepłacać?
Małe potknięcie na początek
Jak na ironię okazuje się, że najsłabszymi elementami czasopisma jest...wstępniak naczelnego. We wstępie Szymon Jeż w kilku słowach przybliża historię czasopisma, jego początki, a także kreśli plany na przyszłość. Omawia także zawartość numeru, niestety niezbyt dokładnie, możemy bowiem przeczytać, że w magazynie pojawia się „zupełnie nowy dział [Poezja]. Prawda, zgadza się – w numerze opublikowane zostały wiersze. Ale nie jest to pierwszy raz – poezję mogliśmy już czytać na łamach Szczecinera w 2012 roku, gdy ukazał się drugi numer. Uznajmy jednak, że ta drobna pomyłka wynika z tremy towarzyszącej nowej funkcji.
Już w księgarniach
Najnowszy numer Szczecinera znajdziecie już na półkach księgarni i sprzedaży internetowej. Koszt numeru to 31, 50 zł. Do dziesiątego numeru dołączony został specjalny dodatek „naloty na Szczecin”, część druga. Album jest kontynuacją dodatku do numeru dziewiątego.
Komentarze
2