Któregoś pięknego słonecznego popołudnia wybrałem się na mały spacer bulwarem nadodrzańskim. To moje ulubione miejsce w Szczecinie. Okazuje się jednak, że nie dla wszystkich. W autobusie siedzi obok mnie ładna młoda dziewczyna i pilnie dłubie przy swoim telefonie.

- Umówiłam się z koleżanką w Kaskadzie.

- Taka piękna pogoda - odpowiadam - nie lepiej pójść na nabrzeże portowe, napić się kawy w Grande Porto, popływać statkiem po porcie albo pospacerować ?

-  Muszę coś kupić. - odpowiada

- Nowego smartphone’a ?

- Może - odpowiada tajemniczo.

Ach, te kobiety…

Szczecińskie bulwary

Nie wiem dlaczego szczecińskie bulwary świecą pustkami nawet przy pięknej pogodzie i w weekendy. Prawie nikt tam nie przychodzi. Nie licząc niemieckich wycieczek. Wszyscy wolą centra handlowe… A tam jest mniej więcej tak przyjemnie jak na dworcu. Tłok, hałas i rejwach. Jak w takich warunkach można korzystać z tamtejszych kawiarni czy restauracji ? Nie wiem i nie chcę wiedzieć. To jest dla mnie niezrozumiałe.

Marina

Wreszcie docieram do końca bulwaru i zatrzymuję się przy marinie fishgrill przy kapitanacie portu. To nowe miejsce. Jest jeszcze dość wcześnie i trochę chłodno. Proszę o herbatę z cytryną. Siadam przy stole, przede mną piękny widok na Odrę, przepływające barki i zacumowane przy dwóch pomostach jachty i łodzie motorowe. Mógłbym tak tu siedzieć tu godzinami i wdychać zapach wody portowej, przyglądać się mewom i przechodzącym z rzadka ludziom. Gdzie oni wszyscy są ?

Pan Maciej Milke

W lokalu pojawia się szef, chcę z nim zamienić parę słów, ale jest zajęty i woła pana Macieja Grąbczewskiego, specjalistę marketingu.

    - Kiedy powstał ten lokal, bo chyba niedawno ? - pytam.

   - Pod koniec czerwca tego roku.

   - A co tu było wcześniej - zagaduję.

   - Wypożyczalnia sprzętu wodnego “Water Fly”.

Okazuje się, że powstanie lokalu to była zupełnie spontaniczna żywiołowa decyzja. Trzeba było się spieszyć, żeby zdążyć ze wszystkim na początek sezonu. Lokal ma raczej charakter letni. Chociaż w zimne wieczory wystawiane są specjalne lampy gazowe, których zadaniem jest ogrzanie wnętrza.

Z restauracji - tawerny roztacza się naprawdę piękny widok na drewniane pomosty i zacumowane przy nich jednostki. Klienci lokalu nie płacą za cumowanie jednostek do kilku godzin.

Pozostali muszą uiścić opłatę, która zależy od długości łodzi.

Przy pomostach stoją jachty motorowe do wynajęcia. Cała doba kosztuje 500 zł, ale można wynająć np. na godzinę. Z niewiadomych jednak powodów nikt z tego nie korzysta mimo pięknej, słonecznej pogody.

Zaiste zadziwiające… W końcu nawet ta cena 500 zł przy rozłożeniu na kilka osób nie jest przecież jakaś astronomiczna.  O co tu chodzi? Szczecin to podobno miasto o morskim charakterze…

Co dobrego do jedzenia i picia

Pan Grąbczewski poleca grillowane ryby. Są świeże, dostarczane przez rybaków prosto z jeziora dąbskiego, zalewu szczecińskiego i z prywatnych hodowli. Obsługa lokalu poleca grillowanego pstrąga, sandacza, okonia i makrelę. Dla amatorów - krewetki.

Do tego szef kuchni serwuje smażone ziemniaki na oliwie z przyprawami albo grillowane ziemniaki. Do wyboru. Do tego zestaw surówek na bazie sałaty lodowej, pomidorów i papryki. Ceny niewygórowane.

Szef kuchni poleca również doskonałą zupę rybną (15 zł).

Do picia mamy piwo butelkowe - kasztelan albo Lech w cenie 7 zł, beczkowy bosman (jakżeby inaczej za 6 zł) oraz tzw. shot czyli cytrynówka 40 ml.

Jest także kawa czy herbata. Espresso 6 zł.

Cassava

Do piwa dostajemy gratis smażoną na głębokim tłuszczu cassavę. To egzotyczna roślina, zwana też maniokiem, sprowadzana specjalnie z Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Osiąga tam 3 m wysokości i waży do 25 kg. Bulwy rośliny kroi się na plastry i w tej postaci eksportuje. Na miejscu są smażone dosłownie 2-3 sek. , po czym wypływają na wierzch i są gotowe do spożycia.

Cassava jest bogata w wapń, fosfor i witaminę C. Jest więc dużo zdrowsza od tradycyjnych chipsów ziemniaczanych. Dodatkowo jest to roślina bezglutenowa. Używana jest zazwyczaj do sporządzania egzotycznych potraw i napojów.

Turyści

Jak na razie główną klientelę lokalu stanowią wycieczki zagranicznych turystów. Przyjeżdża tu dużo wycieczek z Niemiec, Danii, Holandii czy Szwecji. Przy kei cumują oldtimery - jest na co popatrzec i zrobić parę naprawdę ładnych zdjęć.  

Wycieczki rowerowe

Na miejscu do dyspozycji klientów stoją elektryczne rowery.

Koszt wynajęcia to 25 zł za godzinę. Za cały dzień zapłacimy 100 zł.

Zabezpieczenie to okazanie dowodu tożsamości.

Można skorzystać także z usług pana przewodnika. Trasa obejmuje zwiedzanie najstarszego kościoła św. Piotra i Pawła, Zamku Książąt Pomorskich, Baszty Siedmiu Płaszczy, Katedry, Wałów Chrobrego, placu Orła Białego i miejsca narodzin przyszłej carycy Katarzyny Wielkiej.

Koszt takie imprezy to 50 zł. Trasa zajmuje 1.5 godziny czasu.

Do ostatniego klienta

Lokal jest otwarty od godziny 12 do 20, ale w praktyce do ostatniego klienta. To bardzo dobry obyczaj, nie wszędzie przestrzegany w naszym mieście. Na dużym ekranie LCD można oglądać TV, mecze, ostatnio zawody olimpijskie czy wyścigi Formuły 1.

Widok na rzekę

Podczas organizowanych imprez na nabrzeżu mamy stąd doskonały widok na przepływające jednostki, jachty i łodzie WOPR.

Ostatnio podczas festiwalu Pyromagic było tu idealne wprost miejsce do podziwiania efektów świetlno-dźwiękowych. W przyszłym roku czekają nas atrakcje związane z Tall Ship Races…

Żeglarze

Niedawno marina gościła w swoich progach śmiałków, którzy w 11 dni opłynęli morze bałtyckie. Dzielnych matrosów powitał tu sam pan Prezydent miasta Szczecina. Grała też orkiestra

Morski charakter miasta

Należy podziwiać takich ludzi jak pan Maciej Milke, którzy nie czekają na cud, tylko biorą sprawy w swoje ręce i przywracają miastu morski charakter. Nie ma co czekać, aż ktoś to za nas zrobi. A zamiast błąkać się po centrach handlowych należy korzystać z ostatnich promieni słonecznych tego lata i przynajmniej w weekend zajrzeć na nabrzeże portowe. Słońce, rozległy widok na Odrę i przepływające jednostki wodne działa naprawdę bardziej kojąco, niż głośna muzyka i hałas centrów handlowych. Odwieczne pytanie - mieć czy być. Ja wolę być tu i teraz, niż czekać na Floating Garden 40 lat.

Artykuł został nadesłany przez czytelnika. Autorem tekstu jest Grzegorz Lisowski