Od wtorku na wody regionu – po raz pierwszy od trzech lat – wypłynęły lodołamacze. Choć w dwóch miejscach stan wody nadal przekracza stany alarmowe, Wody Polskie zapewniają, że nie stanowi to realnego zagrożenia.

Akcja lodołamania trwa od wtorku i wiele wskazuje na to, że trwać będzie do niedzieli lub poniedziałku. Jest to uzależnione od warunków atmosferycznych. W czwartek odbyła się konferencja prasowa Wód Polskich.

– Chciałbym przede wszystkim wszystkich uspokoić. To, że dzisiaj w dwóch miejscach w dalszym ciągu nadal przekroczone stany alarmowe, nie przekłada się na nic więcej poza w tej chwili czerwonymi znacznikami. Choć w pojedynczych miejscach dochodzi do podtopień tylko użytków rolnych, to stan wody nie zagraża budynkom ani drogom dojazdowym – mówi Marek Duklanowski, dyrektor Wód Polskich w Szczecinie.

Mieszkańców regionu nie powinna niepokoić zapowiedź ocieplenia, które spowoduje topnienie śniegu.

– Ten duży śnieg, który będzie topniał w górach, dopłynie do nas z co najmniej tygodniowym opóźnieniem. Nie będzie wtedy już mowy o lodzie na Dolnej Odrze, a więc nie dojdzie do kulminacji dwóch zjawisk: powodzi zatorowej i jednocześnie podwyższonej fali z południa – dodaje Duklanowski.

– Dzisiejsza praca to trzy rejony operacyjne: Jezioro Dąbie, gdzie są 4 lodołamacze, Gryfino-Szczecin-Regalica, tu operują 2 lodołamacze, oraz rejon Krajnika Dolnego. Wyruszyliśmy z Gryfina, lód, który zalegał wczoraj do Ognicy przemieszczał się w nocy, tworzyły się lokalne bariery i spiętrzenia wtórne, które zostały od razu połamane. Stopniowo posuwamy się w górę rzeki w rejony Odry Granicznej, spodziewamy się opadnięcia poziomu wody w Bielinku i Gozdowicach w miarę postępowania akcji lodołamania. Możliwe są wahania stanu wody, wynika to z przemieszczania się pokrywy lodowej oraz roztopów. Nie będzie to wpływało na bezpieczeństwo mieszkańców – mówi Stefan Iwicki, koordynator polsko-niemieckiej akcji lodołamania.