Korytarz w świetle migającej żarówki wygląda dość upiornie. Intensywna woń stęchlizny połączona z zapachem kiszonej kapusty przyprawia o mdłości. Na rozwidleniu korytarza uwagę przyciąga leżący pod skrzynką rozdzielczą szary, nieregularny kształt. – Widzisz, mówiłem, że są- uśmiecha się Darek.
Darek jest jednym z wielu studentów, którzy naukę łączą z pracą zarobkową. Jak wynika z sondażu przeprowadzonego przez portal infoPraca.pl tylko 23% polskich żaków nie przepracowało ani jednego dnia w czasie swoich studiów. Studenci podejmują pracę by opłacić mieszkanie, czesne za studia, lub po prostu mieć pieniądze na zabawę. Roznoszą ulotki, siedzą na kasie w hipermarketach, są kelnerami w restauracjach, pubach. Wachlarz aktywności studenckich jest bardzo szeroki. Czasami żacy próbują swoich sił również w mniej standardowych profesjach.
Fundusze unijne w piwnicy
- Robota jak każda inna, a nawet lepsza, bo całkiem dobrze płatna- tłumaczy Darek ładując martwego szczura do specjalnego worka. W firmie zajmującej się deratyzacją pracuje już od kilku lat. Swoje pierwsze kroki w tym niecodziennym fachu stawiał jeszcze w czasie nauki w liceum. Szybko przekonał się, że z pozoru niewdzięczna praca niesie ze sobą sporo korzyści. - Przede wszystkim sezonowy charakter pracy pozwala na skuteczne łączenie jej z nauką- podkreśla Darek. Trutki wykładane są wiosną i jesienią, co oznacza każdorazowo trzy, cztery tygodnie pracy. Krótko, ale jak zdradza Darek, aby tyle zarobić musiałby przepracować trzy, cztery miesiące w hipermarkecie.
Jak sam przyznaje praca nie jest dla niego koniecznością. Studiuje w rodzinnym mieście, wciąż mieszka z rodzicami. O dach nad głową i ciepły posiłek nie musi się więc obawiać. Pieniądze może więc w dużej mierze przeznaczać na realizację swoich pasji. Kilka miesięcy temu, jak co roku, gościł na festiwalu muzyki elektronicznej w katowickim Spodku. Na te i inne eskapady może sobie pozwolić właśnie dzięki swojej pracy. Przyzwyczaił się już do żartów kolegów i z uśmiechem przyjmuje epitety jakimi go obdarzają. To niewielka cena za lekką, dobrze płatną pracę.
W przypadku Darka deratyzacja nie jest jego planem na przyszłość po studiach. Wciąż szuka swojej drogi. Niedawno skończył kurs pisania wniosków o pozyskiwanie dotacji unijnych. Żartuje, że będzie jedynym absolwentem stosunków międzynarodowych, który znajdzie pracę bezpośrednio związaną z ukończonym kierunkiem. Jak sam przekonuje, specjaliści od funduszy unijnych są w tej chwili rozchwytywani. Wciąż wiele polskich wniosków jest odrzucanych ze względu na niedopełnienie wymogów formalnych. Stąd utrzymujący się stosunkowo niski poziom wykorzystywania pieniędzy z Brukseli. – To będzie żyła złota- uśmiecha się Darek naklejając na drzwi od piwnicy ostrzeżenie o wyłożonej trutce.
Prymus w hipermarkecie
-Wodę?- dziwi się barman spoglądając na wysokiego, krótko ostrzyżonego chłopaka. Tacy jak on nie przychodzą raczej do pubu aby spędzić wieczór przy szklance mineralnej. Łukasz tylko uśmiecha się przepraszająco.Dzisiaj czeka go nocna zmiana. W swojej pracy podobnie jak Darek często ma do czynienia ze szczurami. Nie zajmuje się jednak deratyzacją a układaniem towaru w jednym z szczecińskich hipermarketów. – To prawda. Czasami nocą można natknąć się na takiego gryzonia przemykającego między regałami. Jak sam przyznaje w markecie wylądował dość przypadkowo. Innej pracy akurat nie było. -To chwilowe, niedługo znajdę coś lepszego - powtarzał sobie układając piramidy z puszek mielonki. Po trzech latach tej monotonnej czynności ze smutkiem pogodził się z rzeczywistością. Innej pracy dorywczej nie znajdzie. – Co innego po studiach. Jako absolwent historii będę wprost rozchwytywany na rynku pracy - komentuje, nie kryjąc nawet gorzkiej ironii.
Historia pasjonowała go od najmłodszych lat. Swój kierunek studiów wybrał będąc jeszcze w gimnazjum. Podejmując tę decyzję nie analizował perspektyw zawodowych. Wystarczającym argumentem było możliwość dalszego zgłębiania swojej pasji. Entuzjazmu nie stracił do tej pory. Przez cały okres studiów wysoka średnia zapewniała mu skromne stypendium naukowe. – Tylko co z tego- złości się - Pracodawcy wcale nie zwracają uwagi na stopnie uzyskane podczas studiów, a i zapotrzebowanie rynku pracy na kolejnych historyków jest niewielkie. Im bliżej końca studiów tym bardziej obawia się o swoją przyszłość. Zastanawia się czy w ogóle studiowanie ma jakiś głębszy sens. Jednym z kierowników zmiany w hipermarkecie jest chłopak w tym samym wieku, po zawodówce. Z trudem przychodzi mu sklecenie dłuższego zdania bez użycia popularnego przekleństwa na k. Mimo tego to właśnie on jest przełożonym wzorowego studenta i bardzo często wykorzystuje tę władzę do zgnębienia studencika. Łukasza bardzo boli ten, jego zdaniem, niesprawiedliwy podział.
Woda w szklance powoli się kończy. Zbliża się godzina 22. Początek nocnej zmiany. Kolejna nieprzespana noc wypełniona ciężką pracą. – A ja nawet wolę pracować nocą. Klienci przynajmniej nie plączą się pod nogami. A najprzyjemniejszy jest poranny powrót do domu. O piątej rano autobusy wypełnione są niewyspanymi twarzami, spieszących do pracy ludzi. Ja tymczasem to wszystko mam już za sobą. Nie ma nic przyjemniejszego w polskiej mentalności niż radość z nieszczęścia innych!
Rywal Billa Gates’a
Michał nie nosi okularów. Niby nic nadzwyczajnego, ale jego rodzice wciąż nie mogą się temu nadziwić. Ich syn od najmłodszych lat większą część dnia spędza przed ekranem komputera. Nie pomagały tłumaczenia, kary, szlabany. Dochodziło do tego, że ojciec wychodząc z domu zabierał ze sobą kabel zasilający domowego peceta. Nie było to problemem dla zaradnego nastolatka, który potrafił w ciągu kilku minut zorganizować brakujący przewód. – Dziś już nikt nie odgania mnie od monitora, wręcz przeciwnie- śmieje się wspominając dawne perypetie. Jako student informatyki i pracownik jednej z wiodących korporacji informatycznych z czystym sumieniem może godzinami ślęczeć przed komputerem. Należy do wąskiej grupy szczęśliwców, którym udało się połączyć pasję z zarabianiem pieniędzy i do jeszcze węższej grupy studentów, którzy po ukończeniu nauki mają duże szansę na pracę w swoim wyuczonym zawodzie.
Jak na razie kokosów nie zarabia. Zaprojektował kilka stron internetowych, które z dumą prezentuje każdemu zainteresowanemu. Niezainteresowanym zresztą też. – To na razie bardziej zabawa niż poważna praca- przyznaje szczerze. Dopiero szykuje grunt pod przyszłe sukcesy zawodowe. Nawiązuje kontakty, szlifuje umiejętności wyniesione ze studiów. W planach ma napisanie programu, który będzie światową rewolucją. Szczegółów rzecz jasna nikomu nie zdradza. W końcu konkurencja nie śpi.
Kucharz z cynkowni
Praca w fabryce czekolady - któż nie marzył o tym w dzieciństwie. Dla Andrzeja topienie miazgi kakaowej, czy sypanie ziarna kakaowego nie jest jednak wyśnioną profesją, lecz jednym z wielu zajęć zarobkowych. W swojej krótkiej karierze zawodowej Andrzej był już pracownikiem: cynkowni, hurtowni rusztowań, firmy przeprowadzkowej i hipermarketu. W wolnym od zajęć akademickich czasie pracował jako kucharz w pizzerii, rozładowywał towar i wieszał reklamy na dużych wysokościach. W wakacje pracował w Anglii oraz na polskim wybrzeżu w branży hotelarsko-gastronomicznej. – No tak, trochę się tego nazbierało. Można powiedzieć, że żadnej pracy się nie boję- mówi parafrazując słynne powiedzonko Ireny Kwiatkowskiej z „Czterdziestolatka”. Praca daje mu przede wszystkim gwarancję niezależności. Od początku studiów utrzymuje się sam, nie siedzi na głowie rodzicom. Z własnych pieniędzy opłaca akademik i codzienne życie. Znajduje zarówno środki na inwestycję we własny rozwój jak i zabawę.
Wszystkie zajęcia zawodowe udaje mu się świetnie pogodzić ze studiami dziennymi na politologii. Jest już na piątym roku i powoli szykuje się do obrony pracy magisterskiej.
– Wbrew pozorom to wcale nie było takie trudne- tłumaczy - powiedzmy oględnie, że politologia nie należy do najbardziej wymagających kierunków. Jak sam przyznaje już dawno stracił zapał do studiowania. Zrozumiał, że tytuł magistra nie da mu gwarancji dobrej pracy. Uczelnia stała się dla niego jedynie dodatkiem do pracy. - Dyplom magistra po prostu wypada w dzisiejszych czasach mieć, a o dobrą pracę trzeba już się zatroszczyć w inny sposób- uważa Andrzej.
W wyjątkowo schludnym, jak na akademik, pokoju uwagę przyciąga szereg fiszek przypiętych na ścianie. Nawet dokładna lektura ich treści nie pomaga przeciętnemu gościowi Andrzeja na zrozumienie ich treści. – To po norwesku - wyjaśnia tajemnicę niewielkich karteczek gospodarz. Nauka niszowego w Polsce języka to jego zdaniem doskonała przepustka do znalezienia atrakcyjnej pracy po studiach. Skandynawia kusi go od lat. W rozmowie przypomina, że to właśnie kraje położone na północy Europy mają najwyższy Wskaźnik Rozwoju Społecznego HDI. Jakość życia jest tam najwyższa na świecie. Poza norweskim Andrzej doskonali również język angielski. W Polsce, a zwłaszcza w Szczecinie nie widzi dla siebie perspektyw. – Tylko obronię dyplom i już mnie tu nie ma- zapowiada z błyskiem w oku.
Liczba absolwentów szkół wyższych pozostających bez stałej pracy wciąż rośnie. Obecnie niemal co dziesiąty bezrobotny posiada wyższe wykształcenie. Jedynie 42% absolwentów znajduje zatrudnienie w swoim wyuczonym zawodzie. Największym powodzeniem wśród studentów wciąż cieszą się kierunki humanistyczne po których o znalezienie pracy jest najtrudniej.
Niektóre dane bohaterów zostały na ich prośbę zmienione.
Komentarze
0