Czy szczecińscy studenci wolą prostsze rytmy? Patrząc na frekwencję na hip hopowych koncertach piątkowych, w porównaniu z czwartkowym szaleństwem z zespołem Boys, młodzież nogami zagłosowała na swój ulubiony gatunek muzyki. Jest nim disco polo.
Nie dla ortalionowych dresów
Oczywiście, to tylko taka moja mała prowokacja. Sukces frekwencyjny czwartkowego występu wziął się ze studenckiego zamiłowania do żartów i wygłupów. Zresztą każdy z nas był kiedyś na weselu i zna „Jesteś szalona” oraz inne piosenki tego typu. Natomiast hip hop ma swoją wierną i wyrobioną publikę, która nigdy nie zawiedzie swoich gwiazd. Tak też było w piątek. Na koncert Tedego, Ostrego przyszli ich żelaźni fani. Nie mogło już być mowy o fioletowych ortalionowych dresach i fikuśnych spódniczkach z falbankami. Było poważniej i ambitniej.
Porażka organizatorów?
Niestety, pomysł, żeby w tym samym czasie zrobić dwa koncerty z podobnym rodzajem muzyki i to do tego po obu stronach tej samej ulicy – Alei Piastów nie był najlepszy. Publiczność rozdzieliła się na dwa koncerty, nie zapewniając odpowiednio dużej frekwencji. Wielu ludzi zastanawiało się, jak to możliwe, że muszą płacić za TPWC, Ostrego i Tedego, a za Jamala już nie. I dlaczego znów Politechnika i Uniwersytet stają w bezsensowne szranki, kto jest lepszy? Dlaczego nie można było zrobić jednego wspólnego koncertu firmowanego przez dwie szczecińskie uczelnie, w którym razem zaprezentowaliby się TPWC, Tede, Ostry i Jamal? Studenci, z którymi rozmawiałam, nie potrafili tego zrozumieć. Chociaż niektórzy stwierdzili, że i tak dobrze, że uniwerek, polibuda oraz pozostałe uczelnie były w stanie razem zorganizować Juwenalia. Ale czy oczywistość znaną z innych miast, w Szczecinie musi uchodzić za sukces? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.
Zaśpiewali swoje największe hity
Zarówno Jamal jak i Ostry, główne gwiazdy obu koncertów nie zawiedli swoich fanów. Pierwszy z nich zaśpiewał oczywiście „Policeman”, a drugi „Kochana Polsko”. Koncert Jamala skończył się szybciej. Po jego występie zagrał dj, przy którego muzyce część osób kontynuowała swoje tańce i pląsy. Koncert zorganizowany przez Uniwersytet trwał dłużej. Jako ostatni wystąpił oczywiście Ostry. Wcześniej publiczność rozgrzewał Tede. Po koncertach wielu studentów obowiązkowo poszło się posilić do barów z kebabami. To już taka szczecińska tradycja. Część poszła jeszcze pobalować do pobliskich klubów, inni spokojnie porozjeżdżali się do domów.
Komentarze
0