Strach przed zarażeniem bliskich, brak środków do życia oraz zamknięte akademiki – czyli problemy, z jakim będą musieli się zmierzyć studenci przez najbliższe kilka tygodni. Decyzje rządu, które wpłyną na życie studentów.
W środę rząd zdecydował o zawieszeniu zajęć na uczelniach. Decyzja władz zmieniła nie tylko zasady funkcjonowania szkół wyższych, ale także akademików. Wprowadzony został całkowity zakaz odwiedzin osób z zewnątrz oraz wstrzymano zakwaterowanie nowych mieszkańców. Rektorzy wydali zalecenie, aby studenci, pojechali do domów.
„Nie wiem, czy będę miała gdzie mieszkać”
Jeśli student zdecyduje się wykwaterować z akademika, nie ma możliwości powrotu aż do odwołania. Takie rozwiązanie jest problemem dla osób, które pracują. Wielu pracodawców zamknęło swoje działalności na okres dwóch tygodni. Jeżeli student pojedzie do domu, a po jakimś czasie będzie musiał wrócić do pracy, to może mieć kłopot z zakwaterowaniem w akademiku.
- Boję się, że jak wrócę do Szczecina, nie będę miała gdzie mieszkać – mówi Aleksandra, mieszkanka akademika. – Może być tak, że pracodawca wznowi swoją działalność po dwóch tygodniach, a zajęcia dalej będą odwołane. Nie będę wtedy mogła wrócić do akademika, ponieważ będzie on zamknięty.
Brak środków do życia
W związku z epidemią koronawirusa postanowiono zamknąć wiele miejsc, w których pracują studenci m.in. kina, restauracje czy galerie handlowe. Wielu pracowników tych firm ma umowy, które nie gwarantują wynagrodzenia na czas przestoju. Jest to przede wszystkim problem, dla osób, dla których takie miejsca pracy są jedynym źródłem utrzymania.
- Nasza umowa i rodzaj pracy nie gwarantują nam żadnych rekompensat w związku z zaistniałą sytuacją – mówi Bartek, pracownik kina. - Mamy płaconą stawkę godzinową, jeżeli nie ma jak zrobić godzin, to nie dostajemy pieniędzy. Zamknięte multipleksy nie mają dla nas pracy.
- Pracuję jako sprzedawca w galerii handlowej z umową na zlecenie – mówi Maciej, pracownik jednej z kawiarni. – Nie wiem, co mam zrobić, bo jeżeli to potrwa dłużej niż dwa tygodnie, to nie dam rady się utrzymać.
Powroty w zatłoczonych pociągach
Mieszkańcy akademików to osoby, które pochodzą z różnych zakątków Polski. Studenci, aby dotrzeć do swojego rodzinnego miasta, muszą przejechać wiele kilometrów w zatłoczonych pociągach. Studenci obawiają się, że w tak dużym skupisku ludzi, mogą znajdować się osoby zarażone wirusem.
- Jechałem 4 godziny w pociągu, który był pełen ludzi – opowiada Jakub, student szczecińskiej uczelni. – Przez całą drogę ludzie kaszleli i kichali. Boję się, że mogłem jechać z osobą zakażoną.
- Ludzie nie przestrzegają podstawowych zasad higieny – opowiada Agnieszka, studentka. – Jechałam do domu pociągiem, który był zatłoczony. Wiele osób kaszlało i smarkało, a większość z nich nawet nie zasłoniła twarzy. Jak mamy powstrzymać tego wirusa, skoro ludzie nie przestrzegają podstawowych zasad?
Strach przed zarażeniem bliskich
Młode osoby mogą być nosicielami wirusa, ale przechodzić tę chorobę bezobjawowo. Studenci boją się, że w taki sposób pozarażają swoją rodzinę. Martwią się o rodziców oraz dziadków, czyli osoby, które znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka.
- Mieszkam w domu z osobami, które są najbardziej narażone – tłumaczy Patrycja, studentka. – Boję się o moich najbliższych, ponieważ mogę być nosicielem, a nawet tego nie wiem.
- Według mnie, studenci powinni zostać i się nie rozjeżdżać – mówi Marcin, mieszkaniec akademika. – Ludzie mogą być zarażeni, a nawet tego nie wiedzieć. Pojadą do domu i zaczną zarażać najbliższych.
Współczesny przypadek Romea i Julii
Wprowadzony całkowity zakaz odwiedzin osób z zewnątrz to jeden z problemów osób, które są w sobie zakochane. Pary, które mieszkają w różnych akademikach, nie mają możliwości spędzania ze sobą czasu wolnego. Będzie to test dla młodych osób, zarówno z zakresu odpowiedzialności, jak i poradzenia sobie z faktem, że nie mogą się widywać z partnerem.
- Razem z chłopakiem mieszkamy w różnych akademikach. Musieliśmy się wyprowadzić i pojechać do swoich domów – opowiada Agata, mieszkanka akademika. - Oboje mieszkamy na dwóch końcach Polski. Zobaczymy się dopiero za miesiąc, jak nie później.
- Ja oraz moja dziewczyna mieszkamy w różnych akademikach. Niestety przez najbliższy czas będziemy zmuszeni ograniczyć swój kontakt – mówi Łukasz, mieszkaniec akademika. – Ja nie mogę odwiedzić jej, a ona mnie. Jedyne, co nam pozostaje to rozmowa przez telefon oraz video chat.
„Odwołanie zajęć nie wpłynie na organizacje roku akademickiego”
Wydana decyzja o zamknięciu wszystkich szkół, w tym uczelni wyższych przeraziła nie jednego. Studentom mają zostać przesłane treści wykładów, zadania, referaty do przygotowania w ramach pracy własnej. Mówi się o wykładach przeprowadzanych online, co dla niektórych studentów może okazać się problem.
- Mieszkam na wsi i boję się, że internet, który mamy w domu, nie będzie w stanie obsługiwać takiego rozwiązania – opowiada Tomasz, student. – Bardzo prawdopodobne jest to, że nie będę w stanie uczestniczyć w zajęciach na odległość.
Władza na ten moment nie przewiduje zmian w organizacji roku akademickiego (przedłużenie semestru). Jednak takie zapewnienia nie uspokajają studentów.
- Dzięki przesłanym materiałom będziemy mogli uczyć się sami w domu, a co z ćwiczeniami, które możemy wykonać tylko na uczelni? – zastanawia się Anna, studentka. – Boję się, że sesja się przesunie, co spowoduje rezygnację z wielu planów, które mam już ustalone na najbliższe miesiące po sesji.
Komentarze
35