Poezja śpiewana, ambitny folk, a może jeszcze coś innego ? Trudno zdefiniować styl, który uprawiają muzycy, tworzący Miąższ. Być może komuś się to uda, bo publikacji na temat tej grupy będzie coraz więcej. Tydzień temu w sklepach pojawił się ich debiutancki album, który wydała firma Karrot Kommando.

Miąższ  to lubelska grupa, którą tworzą: Joanna Zawłocka (wokal, cymbały), Sebastian Pikula: (gitary i loopy)  oraz  Krzysztof Kolor Gadzało( bas, metalalowa piła i tybetańska misa). Działają od trzech lat i przez ten czas zdążyli już zaznaczyć swą obecność  w różnych alternatywnych miejscach i na kilku unikatowych imprezach muzycznych. Zaprzyjaźnili się również z kilkoma znanymi muzykami, których zaprosili do udziału w nagraniu płyty. Wśród nich jest  Czesław Mozil, który dał głos  w utworze „Tarrapaty”, Jacek  Kleyff (napisał słowa do utworu „Na Barda” i zagrał na gitarze w „Telewizji”) i pięknie trąbiący w „Łodondi” oraz „Awangardowej suszarce” - Antoni „Ziut” Gralak.

Podobno niektóre z tych piosenek powstawały jeszcze w latach 80-ych, ale koncept płyty jest tak dopracowany, że trudno rozpoznać różnice między starym i nowym przekazem. Dowcipne, groteskowe teksty i różnobarwna, folkowo swingująca muzyka to najważniejsze elementy całości, którą rozpoczyna bardzo melodyjna „”Tinktura”. „Kaszanka i trakt królewski. Statuetka z Jaruzelskim. Sztyrki, pyrki i frykasy. Na Krakowskim Przedmieściu wygibasy” śpiewa  w nim Joanna, a jest  to tylko niewinny  początek poetyckich aberracji. W utworze „Z wuja flak” możemy usłyszeć przewrotną opowieść o talencie i  kreatywności,  w której pojawia się stwierdzenie „gdy nuta schowa się w matematyce, nie wiadomo gdzie dno, gdzie cno, gdzie gołe cyce”. Jeszcze bardziej „niebezpieczny” jest „Wielki leń”, który emanuje defetyzmem  („Złapałam lenia z odkurzacza. Snuję się w pościeli. Jestem maszyną do zabijania tendencji mej wstawania”). W tym numerze udziela się wokalnie kolejny gość – Jacek „Budyń” Szymkiewicz.  Moim faworytem zaś jest zagrany z rockowym nerwem „Kod Pin”, opatrzony mocno „zlupowanym” tekstem.

Warto zwrócić  uwagę na edytorskie zalety tego wydawnictwa. Rysunkowa okładka to tylko wstęp do wnętrza tej „książeczki”, w której pomieszczono komiksowe przygody trójki muzyków (m.in. spotkanie z diabłem, palącym giewonty).Choć jest to pierwsza płyta w dyskografii tej grupy, to słuchając moim zdaniem Miąższ jest już dojrzały i soczysty. Gotowy do kulturalnego spożycia...