O zespole Skambomambo, który obecnie dużo koncertuje i promuje muzykę ska w całej Polsce, a także o własnej osobie opowiadał wSzczecinie.pl wokalista grupy, Maltańczyk z pochodzenia, Szczecinianin z zamiłowania - Mario Cordina. Nauczyciel angielskiego, posiadacz specyficznego akcentu i braku umiejętności odmieniania wszystkich słów przez przypadki, gawędziarz. Więcej informacji o zespole na stronie www.skambomambo.pl.
S jak Szczecin
Mieszkam w Szczecinie już 10 lat.
Po przyjeździe z Malty najpierw miałem być tu trzy miesiące, potem dziewięć, a potem zostałem.
To miasto, które ma duży, duży potencjał, a z którym nic nie robi.
Nie rozumiem, dlaczego takie miasta jak np. Poznań, rozwijają się w takim tempie, a Szczecin nie. Mało jest tu firm, które nie zarabiają na siebie, mało miejsc pracy.
Moje ulubione miejsca to np. Wały Chrobrego, bo dużo koncertów tam zrobiłem. Jedno z najbardziej romantycznych miejsc to tam na Staromłyńskiej, gdzie katedra i fontanna. Nie wiem, czemu te budynki tam na około są takie trochę... (śmiech) ... nie do końca dokładnie oddane.
Szczecin to taki misz-masz: piękne budynki obok peerelowskich czy nowoczesnych.
K jak konkurencja
Vespa? To są moi dobrzy koledzy. Skambomambo dużo im zawdzięcza.
Gdy zostałem w Szczecinie, to zacząłem szukać czegoś, żeby grać i powstał mój zespól coverowy. Graliśmy w Niechorzu, czuliśmy się jak na urlopie. Tam trafiłem na zespół z Kielc, w którym zachorował bębniarz i trębacz - obaj wylądowali w szpitalu. Grupa nie miała pieniędzy, żeby wrócić do domu, nawet na benzynę. Poprosili więc mnie, żebym im znalazł kogoś na miejsce chorych muzyków i żebym u nich śpiewał. A właściciel ośrodka, w którym mieszkaliśmy, bardzo lubił ska i mówił: „panowie - róbcie ska, ja wam załatwię bębniarza i sekcję dętą”. Tak poznałem Alicję i Anię z Vespy oraz Arka, który grał na bębnach. Był z nimi Krzaku.
Graliśmy wtedy dużo, mieliśmy nawet wspólny projekt.
W Skambomambo grał też Kantor z Vespy.
Z muzykami Vespy często imprezujemy...
A jak angielski
Uczę angielskiego. Uczniowie dziwią się, gdy widzą mnie na koncercie - pan Mario, nauczyciel, na scenie? Moja praca polega na tym, że prowadzę kursy na egazmin praktyczny z języka angielskiego, jestem w komisji egzaminacyjnej.
Piszę książki po angielsku.
Śpiewam nie tylko po angielsku i po polsku, ale też po francusku i włosku.
M jak malarstwo
Maluję, ale nie mam ostatnio na to czasu. Na pewno do tego wrócę. Teraz jest czas na muzykę, dopóki nie bedę za stary, żeby skoczyć na scenie.
B jak Biblia
Dla mnie najlepszą napisaną książką jest Biblia, ale nie powinna być traktowana jako zbiór faktów - dogmatów. To jest po prostu bardzo piękna literatura.
O jak opowieści
Piszę. Mam parę powieści. Kiedyś poszukam dystrybutora. Jednak o publikowanie trzeba walczyć, szukać odpowiednch ludzi. Miałem już publikacje. Jak bedę gotowy, to będę wydawać.
Każda moja powieść jest inna. Są powieści poważne, które dotyczą tematów takich jak religia, filozofia, i są inne, lekkie.
Niby jestem katolikiem. Mówię „niby”, bo ciągle zadaję mnóstwo pytań - nie moge uwierzyć we wszystko, co nasza religia chce nam udowodnić. Chodziłem do szkół katolickich, które znienawidziłem.
Próbuję tworzyć opowieści, które każdy może czytać, w których jest dużo akcji i jest drugie dno, które odkrywa się, czytając książkę drugi raz. Czytelnik dokonuje odkrycia, że jest coś głebiej.
M jak muzyka
Odkąd pamiętam, słuchałem dużo muzyki. Moja mama to była taka flower power, hippiska, więc miałem dużo płyt np. Beatelsów czy Led Zeppelin.
I potem zaczęło się wszystko zmieniać. Jestem dzieckiem lat 80 - tych, także zespoły typu AHA czy Boy George bardzo lubiłem. Potem przyszło U2.
Następnie zacząłem słuchać heavy metalu, speed metalu i grać takie solówki typu Metallica czy Iron Maiden.
Jednak bardziej chciałem śpiewać. Mieliśmy dwóch gitarzystów, a nie mieliśmy wokalistów, więc decyzja o śpiewaniu to nie była moja decyzja.
Lubiłem to. Chodziłem na lekcje, kursy. Śpiewałem operowo, zacząłem uprawiać muzykę poważną, przez sześć lat robiłem musicale. Wiele rzeczy poznałem, wielu spróbowałem.
Jazz to jedyna muzyka, której nie czuję, nie miałem odwagi, żeby spróbować jej. A obecnie gram ska i mam zespół grający muzykę funk.
SKA to naprawdę fajna muzyka.
Jak zaczynałem grać ze Skambomambo, wcześniej jej nie grałem. Szczerze mówiąc, ja odkrywałem ska. Zacząłem sobie tego słuchać, zrobiłem parę koncertów coverowych i zaczęło mi się to podobać, dlatego postanowiłem stworzyć własny materiał.
Gramy muzykę SKA, która nie jest komercyjna aż tak, a jeśli chodzi o ten gatunek to nigdy nie było go w telewizji publicznej, także mam nadzieję, że będzie takich zespołów jeszcze więcej, a nie tylko Skambomambo.
Jeśli w Polsce mówimy hasło: komercyjne, to jest ono od razu bardzo negatywnie odebrane, bo komercja w Polsce polega na skandalach a`la Doda czy Wiśniewski. W Anglii jest Amy Winehouse, która jest wybitną wokalistką i ma wybitny zespół czy inna dziewczyna jak np. Duffy, która też świetnie śpiewa.
A jak atrakcja
Byliśmy w trasie po Ukrainie.
To bardzo ciekawa sprawa. Wiadomo, że tam nie mogli nam zapłacić w żaden sposób, a przecież robiliśmy więcej niż 3000 kilometrów samochodem i sama benzyna kosztowała dużo. Musiał być z nami kierowca, musieliśmy ubezpieczyć sprzęt. Zespół stanowi osiem osób - jeśli chodzi o zakwaterowanie to też sporo kosztuje.
Finansowo - dobrze nie wyszło.
Ale jeśli chodzi o ludzi... Czuliśmy się tam jak gwiazdy! Tak naprawdę wszyscy bardzo ciepło nas witali, fajnie było na koncertach.
Odbiór Skambomambo różni się, im dalej jedziesz.
Bo gdy grasz w Szczecinie, to wszyscy się znają. Czujesz się jak w domu. To też jest fajne.
Jak jedziesz dalej, to jesteś atrakcją, bo jesteś nie stąd. Jak grasz zagranicą i grają same kapele lokalne, a ty jako jedyny jesteś z daleka, powoduje to, że ludzie przychodzą z ciekawości.
Jeśli wpiszesz w przeglądarkę ska i Ukraina, to od razu wyskakuje Skambomambo, także to coś chyba mówi.
M jak muzycy
Mieliśmy dużo zmian w Skambomambo. W tej chwili są ludzie, którzy grają maksymalnie rok czasu, oprócz mnie. Wszyscy nie mieli o ska pojęcia. Musiałem im więc wysyłać materiały.
Byli przerażeni każdym koncertem na poczatku.
Sekcja dęta jest młoda.
Paulina to bardzo piękna, ładna, seksowna, fajna dziewczyna, cudowna kobieta, która cudownie gra na saksofonie. Niestety, zaczęła studia w Poznaniu, więc do nas dołącza się tylko na koncertach. Chciałaby być nauczcyielem gry na saksofonie i dyrygntem.
Głogowski to zdolny trębacz. Dużo grał.
Oni są jakby na stałe w zespole.
Czasem wykorzystujemy innych ludzi do sekcji dętej, np. brata Dawida, Arka, grającego na puzonie. Gra z nami Marcin „Pepe” - pierwszy trębacz w Filharmonii, tutaj w Szczecinie.
Od tego, ile ile mamy miejsca w busie i hotelu zależy, ile jedzie osób. Bo skład może być duży. Podstawowy skład to perkusja, bas, gitara, wokal, trąbka i saksofon.
W zastępstwie Kuby, który jest we Francji, gra Radek z Ambulanza.
Na basie gra Paweł „Kokolino”, który był w wielu zespołach. Spotkałem go na festiwalu w Łodzi, jak grał z kuzynem Urbaniaka. Jeździliśmy razem, przebywaliśmy non-stop ze sobą przez dwa tygodnie. Chciałem wrócić do domu i zacząłem szukać ludzi. Zepsuł mi się samochód, a nie chciało mi się czekać na pociag. Spotkałem kolegę, który mówi: „ale przecież tutaj jest drugi ze Szczecina, masz z kim wracać” - chodziło o Pawła właśnie...
Potem wziąłem Pawła na zastępstwo.
Adam Dudek to najnowszy wynalazek Skambomambo. Ma też studio, jest producentem.
B jak być
Zespół zaczynał bardzo wcześnie, bo w roku 2000. Spotkaliśmy się... na piwie!
Oczywiście, chcieliśmy grać muzykę, ale poważnie zaczęliśmy traktować projekt jakieś półtora roku temu.
Były to czasy, kiedy nasz bębniarz i basista musieli szukać pracy poza Polską i zespół czekał albo rozpad albo szukanie nowych ludzi.
Jednakże nowym ludziom musieliśmy gwarantować, że będziemy grać koncerty, itd. Przyszli nowi muzycy i nagraliśmy pierwszą płytę. Po 10 latach od założenia zespołu (śmiech)!
Płyta „Made in Pol-SKA” jest zrobiona przez ludzi, którzy mieszkają w Szczecinie, jest produkowana przez label Jimmy Jazz.
Pojawiła się w marcu, rok temu. I od tego czasu Skambomambo zaczęło działać bardzo ostro. Był to dobry rok dla grupy.
Byliśmy jak na początkujący zespół wszędzie - w telewizji, w TV4, w programie „Nowa Generacja”, gdzie dostaliśmy 6 miejsce.
To było ogromne doświadczenie dla mnie, bo nigdy nie występowałem w telewizji, gdzie przez półtorej minuty trzeba grać, skoczyć, zagrać numer...
I dobrze było.
Dostaliśmy się do Jarocina i na Vena Festiwal, gdzie zajęliśmy szóste miejsce, i różne inne festiwale, jak Fafa Festival w Warszawie, gdzie wystepowały różne zespoły SKA, a my byliśmy jako gwiazda wieczoru. Dla nas to było wyróżnienie...
O jak odbiór
Ludzie, którzy lubią ska, są jak jedna, wielka rodzina.
Nie muszę prosić o coś do picia, bo już jest. Po występie nie brakuje mi piwa, muszę tylko odmówić, bo jest go za dużo.
Mam problem, bo paliłem i powinienem to rzucić, niszczę moje struny głosowe. Zawodowa choroba. Ludzie wiedzą, że palę, podchodzą do mnie i mówią: „tu są paczki dla pana” (śmiech). Oni chcą nam symbolicznie pokazać, że nas lubią.
Komentarze
2