Teatr Konsekwentny z Warszawy przywiózł na Kontrapunkt „Kompleks Portnoya” - spektakl na podstawie książki Philipa Rotha. Udział w konkursie przyniósł twórcom przedstawienia trzy nagrody, w tym Nagrodę Promocyjną im. Kazimierza Krzanowskiego ... Kilka dni temu rozmawiałem z reżyserem spektaklu i odtwórcą głównej roli – Adamem Sajnukiem.
wSzczecinie.pl Czym jest dla Ciebie konsekwencja?
Adam Sajnuk Nawiązujesz zapewne do nazwy teatru … Jest ona dość przypadkowa. Wcześniej używaliśmy innej. Byliśmy grupą Niekonsekwentnie Konsekwentnych, ale ta nazwa była zbyt długa. Wracając do pytania, dla mnie przede wszystkim jest pozytywne to, że tworzymy ten teatr od 12 lat.. Na pewno nie jesteśmy jednak konsekwentni co do siedziby teatru, bo przenosiliśmy ją już kilkakrotnie. Nie jesteśmy konsekwentni jeśli chodzi o zespół, gdyż także jest on zmienny. Także w wyborze repertuar nie jesteśmy stali. Nie zamykamy się, nie ograniczamy do jednego stylu i wybieramy bardzo różne teksty. Szukamy wciąż nowych inspiracji. ...Paradoksalnie jednak w byciu niekonsekwentnym można być bardzo konsekwentnym. O to nam chodzi.
wSzcz: Co zadecydowało o tym, że sięgnąłeś po „Kompleks Portnoya” by zrealizować według niego spektakl?
A.S. Kiedy czytam tekst i stwierdzam, że to jest mój język, to są moje problemy, że pisarz , w tym przypadku Roth, reprezentuje mnie, to decyduję się szybko. „Kompleks ...” to bardzo uniwersalny temat. Choć Roth mówi o Żydach w Ameryce kilkadziesiąt lat temu, to tak naprawdę mówi o nas samych, jak byliśmy indoktrynowani przez naszych rodziców w kwestii religii . To oddziaływanie jest mocno zakorzenione w nas tak jak judaizm w życiu Rotha czy jego bohatera – Portnoya. Poza tym, kiedy mamy temat siły niszczącej naszą tożsamość seksualną to wówczas dotyczy on każdego z nas. W tych schematach, archetypach, który Roth naświetlił, znajduję mnóstwo analogii do naszych, współczesnych problemów. Większość odbiorców odbierała tę książkę jako skandalizujący, humorystyczny tekst, a on tak naprawdę traktuje o bolesnych, poważnych kwestiach. Roth jest do bólu szczery, brutalny, pisze jednak nie dlatego żeby atakować Żydów, ale żeby im coś uświadomić.
wSzcz:Czy spektakl zawiera jakieś innowacje w stosunku do literackiego oryginału ?
A.S. W naszej interpretacji tego tekstu zmieniliśmy zakończenie. Uwzględniliśmy bowiem cały proces intelektualny jaki przeszedł Roth. W swoich późniejszych dziełach jego postawa się zmienia. Protestuje, buntuje się, krzyczy, ale jest co raz bardziej pogodzony ze swoimi doświadczeniami, ze swoją tożsamością. Docenia tradycję, która ukształtowała go jako człowieka. Dlatego nasz Portnoy przyznaje w ostatniej scenie „Jestem Żydem” Chciałbym bardzo, żeby autor zobaczył nasz spektakl tym bardziej, że nie ma on raczej szczęścia do adaptacji swych dzieł. Amerykański film według „Kompleksu ...” nie był zbyt udany. Podobno Roth nie rusza się jednak ze swej rezydencji, a za wywiad z nim trzeba zapłacić 10.000 dolarów !
wSzcz:.Może za to zobaczy Twój spektakl Michael Haneke. Teatr Konsekwentny zrealizował bowiem kiedyś jego „Funny Games”...
A.S. Haneke to jest jeden z moich ulubionych reżyserów. Szczególnie cenię jego film „Ukryte” Napisałem do niego list i uzyskałem prawa do „Funny Games”. Ten spektakl to trudny, intensywny, wywołujący silne emocje. Zagraliśmy go około 70 razy i przyznam, że wiązało się to zawsze z bardzo mocnymi doznaniami.
wSzcz:Bardzo często jesteś aktorem w spektaklach przez siebie reżyserowanych. Czy łatwo przychodzi Ci godzenie tych dwóch ról?
A.S. Oczywiście są plusy i minusy takiej sytuacji. W przypadku „Kompleksu Portnoya” współreżyserem jest Ola Popławska. Ona mnie ustawiała na scenie i to był dla mnie duży komfort. W „Kochankach z sąsiedztwa” to była tylko epizodyczna rola, więc nie było problemów. Naprawdę mocno musiałem się napracować przy wspomnianej wcześniej inscenizacji „Funny Games”, w której grałem Paula. Nie jest łatwo reżyserować i grać, ale decyduję się na to. Portnoy jest postacią, która jest dla mnie bardzo ważna. Nie chciałem szukać aktora, który go zagra, bo ja sam chciałem się wypowiedzieć w tej kreacji. Może ktoś inny zrealizowałby ją lepiej, ale ja zrobiłem to bardzo szczerze. Mnie ten tekst zachwycił, przetworzyłem go w mojej głowie wielokrotnie i jestem przesiąknięty literaturą Rotha. Byłoby właściwie nieuczciwe narzucać moje widzenie tych kwestii komuś innemu.
wSzcz:Czy jesteś w Szczecinie po raz pierwszy?
A.S. Nie, znam już to miasto. Mieszkałem w Gryfinie przez rok czasu, kiedy chodziłem jeszcze do podstawówki, więc przyjeżdżałem tu wtedy. W Szczecinie w latach 80-ych, zdobyłem nawet tytuł wicemistrza szachowego juniorów w kategorii do lat szesnastu. Bardzo lubię to miasto, a jego architekturę przede wszystkim, bo jest odmienna tego, co widzimy w innych aglomeracjach...
wSzcz: Dziękuję za rozmowę.
A.S. Ja również.
Komentarze
0