Mieszkańcy walczą o dzierżawione działki i proponują kolejne rozwiązania, a reprezentujący ich radni osiedlowi podzielili się na dwa obozy i przerzucają winą za brak opinii. „Jak to się stało, że sprawa zaszła tak daleko od momentu, jak się o tym dowiedzieliśmy?” – dziwią się.

Obecnie to do radnych miejskich należy decyzja, czy działki między willami przy al. Wojska Polskiego 87-93 a budynkami przy ul. Monte Cassino 22-23 zostaną sprzedane. Przypomnijmy, że o pomyśle zbycia nieruchomości mieszkańcy dowiedzieli się dwa dni po wyborach samorządowych.

Rada Osiedla Śródmieście-Północ jednak już wcześniej otrzymała pismo w tej sprawie. I mogła zabrać stanowisko, ale tego nie zrobiła.

Wersja wydarzeń przewodniczącego

– 28 lutego 2024 roku o godzinie 12:14 wysłałem wiadomości do radnych o zwołaniu posiedzenia w dniu 6 marca. Nie było tam informacji o wpłynięciu pisma w sprawie zbycia nieruchomości, ponieważ otrzymałem je tego samego dnia, ale o godzinie 14:35, kiedy już wyszedłem z biura – próbował tłumaczyć przewodniczący Ireneusz Koczan podczas ostatniego spotkania z mieszkańcami.

To nie była jedyna okazja do zabrania stanowiska przez radnych osiedla. Nie wypowiedzieli się również w przypadku projektu miejscowego planu oraz gdy dokument został wyłożony do publicznego wglądu.

Wróćmy do spotkania w dniu 6 marca 2024 roku. Dzień przed, Ireneusz Koczan miał przeczytać wiadomość w sprawie planu zbycia nieruchomości.

- Uznałem, że skoro następnego dnia mamy posiedzenie, to przedstawię ten temat właśnie wtedy, na spotkaniu. Na początku mieliśmy quorum, ale w pewnym momencie opuścił nas radny Radosław Adamski i czterech innych radnych. Gdyby tego nie zrobił, podjęlibyśmy uchwałę negatywną – przedstawił swoją wersję wydarzeń.

Jak zapewnił, na stole leżał porządek obrad ze wszystkimi tematami.

„Zdziwiłaby się pani”

Mieszkańcom ciężko jednak było zrozumieć te tłumaczenia.

„Jeśli jako jedyny otrzymuje pan ważne pisma, to w XXI wieku nie czeka na spotkanie twarzą w twarz, tylko wysyła e-mail”. „Jest tyle komunikatorów, SMS, WhatsUp, Messenger. To tyle możliwości” – krytykowali.

„Nie sądzę, aby przez jednego radnego cała sprawa przybrała taki obrót” – dodała kolejna mieszkanka. Po tych słowach temat ogródków działkowych i problemu mieszkańców przestał być ważny.

„Zdziwiłaby się pani”. „To nie jest jedna osoba, tylko cały obóz, który bojkotuje pracę rady”. „8 razy pod przywództwem pana Adamskiego nie mieliśmy quorum”. „Czy to moja wina, że radni nie przychodzą na spotkania?” ”Pani obciąża nas, a co my możemy zrobić? Wszystko przez zrywanie posiedzeń” – zaczęli przekrzykiwać siebie nawzajem.

„Spotkanie opuściłem, bo coś mnie pewnie zirytowało”

Radosław Adamski nie pozostawił oskarżeń bez odpowiedzi. Jak próbował tłumaczyć, marcowe spotkanie opuścił, bo… coś go zapewne zirytowało.

– O całej sytuacji dowiedziałem się 10 kwietnia, czyli po wyborach. A warto dodać, że przewodniczący Koczan startował do Rady Miasta ze stronnictwa, które chce wysiedlić mieszkańców z tych działek (radny miał na myśli Koalicję Samorządową Piotra Krzystka – red.). Czy to przypadek, że dopiero po wyborach dowiedzieliśmy się o całej sprawie? – próbował odbić piłeczkę.

- To nie ma żadnego znaczenia – oponował przewodniczący.

- Ma bardzo duże znaczenie. Czy było to spotkanie, czy nie, sprawa jest prosta. Statut nakłada na pana obowiązek poinformowania radnych w ciągu 7 dni. Może część radnych powiadomił pan twarzą w twarz. Ale ja dowiedziałem się o tym dopiero 10 kwietnia – krytykował radny Adamski.

Co tak naprawdę może rada osiedla?

Rada osiedla nie jest w żaden sposób organem decydującym, ale może wpływać na dane decyzje z pozycji interesów mieszkańców. Jej zadaniem jest dostarczanie mieszkańcom informacji, co, jak i gdzie można załatwić oraz o planach i zamierzeniach władz miasta. Może również podejmować interwencje w imieniu mieszkańców.

„Opinia Rady Osiedla wyrażana jest w imieniu kilkutysięcznej grupy wyborców z terenu osiedla, wobec czego trudno jej nie uwzględnić bez szczególnego, wyczerpującego uzasadnienia i wytłumaczenia” – czytamy na stronie osiedla.szczecin.pl.

Zajęli się sprawą, ale za późno

Koniec końców radni osiedlowi zajęli się sprawą 10 kwietnia. Zorganizowali spotkanie z mieszkańcami, podczas którego poznali ich negatywną opinię w sprawie sprzedaży działek. Ale wtedy minął już termin 30 dni na wyrażenie opinii przez Radę Osiedla Śródmieście Północ.

– Jest jeszcze ścieżka administracyjna. Został złożony wniosek do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jeżeli radni miejscy zgodzą się na sprzedaż, to jeszcze sąd może uchylić rozwiązania dopuszczone w planie. To ścieżka, na którą bardziej liczę – poinformował Radosław Adamski. 

Według obowiązującego planu, na terenie działek będą mogły powstać 3 lub 4 budynki mieszkalne o maksymalnej wysokości 13 metrów. Ich powierzchnie mają wynieść od 330 do 440 m kw. (dopuszczalna powierzchnia zabudowy wynosi 22 procent). Ma to być wartość o wiele niższa w porównaniu do powierzchni istniejących budynków przy ulicy Monte Cassino – 852 i 858 metrów kwadratowych. 

Pomysł na Ośrodek Edukacji Ogrodniczej

Mieszkańcy cały czas się nie poddają. Teraz proponują, aby miejsce ich działek, w ramach alternatywnego wykorzystania terenu, zajął Ośrodek Edukacji Ogrodniczej.

- Ogród społecznościowy przyniesie korzyści mieszkańcom całego miasta. W centrum projektu znajduje się placówka edukacyjna dla dzieci w wieku szkolnym, która łączy praktykę ogrodniczą z programem nauczania, umożliwiając uczniom zdobycie wiedzy i umiejętności niezbędnych do zdrowego życia oraz przekazywanie ich rodzicom, a z czasem swoim dzieciom” – informuje Rick Butler, mieszkaniec i pomysłodawca.

Jak podkreśla, teren pozostałby zielony i jednocześnie udałoby się zachować historyczny charakter osiedla.