„Terytorium wroga” to film dedykowany francuskim żołnierzom, którzy zginęli podczas misji w Afganistanie. Nie jest to jednak patetyczny paradokument, ale sprawnie zrealizowana, widowiskowa produkcja. Można ją obejrzeć aktualnie w szczecińskim Multikinie.
Amerykanie stworzyli już tak wiele filmów wojennych, które dotyczą działań w Azji (w Iraku, Pakistanie czy Afganistanie), że przeciętny widz kojarzy te operacje militarne właśnie z udziałem żołnierzy z Ameryki. Tymczasem rzeczywistość jest oczywiście trochę inna. Francuzi postanowili „upomnieć się o swoje” i pokazać, że też mają swój znaczący udział w tych działaniach. Co istotne choć jest to komercyjne przedsięwzięcie, to nie tylko kapitał prywatny przyczynił się do stworzenia filmu. Również francuskie siły zbrojne „włożyły” tu wiele. Na planie „Terytorium...” (w oryginale „Special Forces”) widzimy nie tylko aktorów i statystów, ale również zawodowych żołnierzy oraz nowoczesną wojskową technologię. W pewnym sensie jest to zatem propagandowa opowieść o tym jak sprawni i dobrze zorganizowani są komandosi znad Loary. Na szczęście jednak twórcy scenariusza (Michael Cooper i Stéphane Rybojad) nie byli tak schematyczni...
W filmie tym kilkuosobowa grupa specjalna, w której są m.in. Kovax (Djimon Gaston Hounsou) oraz Lucas (Denis Menochet), wyszkolona do prowadzenia działań w bardzo trudnych warunkach, otrzymuje nowe zadanie. Mają uwolnić dziennikarkę, która została porwana w Afganistanie (w tej roli Diane Kruger). Wydaje się, że będzie to dość prosta robota... W trakcie jej wykonywania, następują jednak pewne nieprzewidziane okoliczności. Przede wszystkim panowie tracą kontakt z bazą dowodzenia i to sprawia, że muszą radzić sobie sami w obcym dla nich terenie, bez wsparcia innych oddziałów. Ich głównym przeciwnikiem jest talib Zaef (kreowany przez Raza Degana znanego m.in. z „Aleksandra”, w którym zagrał Dariusza III), który jest bezwzględny i mściwy, a wszelkie przejawy niesubordynacji swoich podwładnych, rozwiązuje szybko strzałem w głowę.
Zdjęcia do filmu powstały w Caylus i Paryżu (Francja), Duszanbe i w górach Pamir (w Tadżykistanie) oraz w Dżibuti. Tak więc widzowie, którzy będą narzekali na przewidywalność fabuły, docenią chyba za to wizualną stronę tej produkcji. Szczególnie sekwencje obrazujące przeprawę przez góry Hindukusz są atrakcyjne wzrokowo. Także dialogi są dobrze skonstruowane i nie brak w nich elementów humorystycznych (przykładem jest rozmowa dotycząca różnic między pracą w Holandii i Afganistanie). Jeżeli jeszcze w dodatku nie będziemy wymagali od tego filmu dokładności w odtwarzaniu realiów sytuacji społecznej i politycznej w Afganistanie, to jego obejrzenie może być po prostu całkiem niezłą rozrywką i chyba na tym przede wszystkim, jego twórcom zależało.
Komentarze
0