Po opolskiej, wrześniowej premierze „Ślubu” Gombrowicza w reżyserii Anny Augustynowicz, pisano, że to jedno z najważniejszych wydarzeń teatralnych tej jesieni w Polsce ... W poprzedni piątek spektakl zrealizowany przez nasz Teatr Współczesny w koprodukcji z tamtejszym Teatrem im. J.Kochanowskiego, zobaczyliśmy po raz pierwszy w Szczecinie i skonfrontować te opinie z własnymi wrażeniami.
Sen o domu
Spektakl rozpoczyna się od monologu Henryka (w tej roli gościnnie Grzegorz Falkowski, który jest aktorem Teatru Powszechnego w Warszawie), a wszystkie postacie widziane są poprzez jego narrację. Narrację, która jest zanurzona we śnie pełnym przebłysków podświadomości, natrętnych myśli. Henryk powraca w nim z wojny i trafia w swoje rodzinne strony. Z trudem jednak przypomina sobie dawny dom, bo teraz jest podrzędną karczmą (w której serwowana jest "zupa z końskich kiszek”), a Ojciec i Matka (Grzegorz Młudzik i Joanna Matuszak) to para właścicieli. Inne postacie, to arogancki Pijak w czarnej kurtce (Arkadiusz Buszko) oraz przyjaciel Henryka, Władzio (Jędrzej Wielecki), i jego narzeczona Mania (Magdalena Maścianica) – we śnie służąca.
Przejrzysta wymowa
Scenografia „Ślubu” (i białe tło) jest minimalistyczna i to nadaje przekazowi konkretną, przejrzystą wymowę. Przed widownią jest prostokątny czarny podest, obok klęcznik i drewniana krata, a także duży drewniany stół, na którym znajduje się scenariusz sztuki, a biały obrus przywodzi na myśl liturgiczny obrządek, co podkreślają dodatkowo kielich i dzwonek. Pojawia się też ołówek, który Henryk co pewien czas wyjmuje z tylnej kieszeni spodni, „kreśląc” i planując nowe sceny i dialogi Poszczególne kwestie są czasem deklamowane, a w innych momentach mówione przesadnie głośno, ale bez emocji, co nadaje spektaklowi charakter próby. On jest artystą, kreatorem, który testuje język, przekonując się czy to co mówimy, to nasze myśli, czy to forma przez nas przemawia...
Krzyk krańcowy
Istotną
postacią jest w tej koncepcji dostojnik kościelny (Michał
Świtała), który spogląda na scenę zza kratek konfesjonału,
niejako złapany w pułapkę rytuału. W tym spektaklu bardzo mocno
uwidacznia się gombrowiczowska idea, że forma tłamsi człowieka i
ogranicza go. Nie daje mu szans na wyrażenie swego ja. Monolog
Henryka w III akcie jest zatem manifestem, wręcz krzykiem
krańcowym: "Nie ufam żadnej abstrakcji - powiada w
wielkim monologu z III aktu Henryk - doktrynie. Nie wierzę ani
w Boga, ani w Rozum! Dość już tych Bogów! Dajcie mi człowieka!"
Radykalny
komentarz
W ”Ślubie” oprócz tematu potęgi
formy, której radykalnym przejawem jest zachowanie Pijaka,
dostajemy też komentarz na temat dewaluacji wartości,
zawłaszczanych przez pseudo patriotyczny interes. To spektakl, mimo,
że napisany 70 lat temu, ważny także dziś, co jest
niewątpliwie efektem pracy Anny Augustnowicz i całego zespołu
aktorskiego.
„Ślub” bierze udział w II edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”, a jego szczecińskiej premierze towarzyszy wystawa przypominająca inne spektakle na podstawie dramatów i prozy Gombrowicza, które były już wystawiane w Teatrze Współczesnym, zaprojektowana przez Grzegorza Małeckiego.
Spektakl bierze udział w II edycji Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.a szczecińskiej premierze towarzyszy wystawa przypominająca inne spektakle na podstawie dramatów i prozy Gombrowicza, które były już wystawiane w Teatrze Współczesnym, zaprojektowana przez Grzegorza Małeckiego.
Komentarze
0