Najpierw protest przed Bulk Cargo, a potem o 15.00 pod Zachodniopomorskim Urzędem Wojewódzkim na Wałach Chrobrego. To pierwszy tak poważny zgrzyt polityczny między NSZZ Solidarność a rządem Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiejsze pikiety to część ogólnopolskiej akcji, której celem jest skłonienie rządu do m.in. podwyższenia wynagrodzeń pracownikom budżetówki. Związkowcy zwracają uwagę na niskie wynagrodzenia np. pracowników socjalnych, pielęgniarek czy służb mundurowych.

Podwyżki dla wszystkich? "Nie chcemy nikogo wyróżniać"

Protest w Szczecinie jest częścią ogólnopolskiej akcji Solidarności.

– Nasz protest to protest związkowy, a nie polityczny. Chcemy, by rządzący przypomnieli sobie o ludziach pracy i też przygotowali dla nich jakiś program. Może "Pracownik 500+"? Bo skoro wszyscy mają jakieś plusy, to pracownicy też chcą mieć plusy – grzmiał Mieczysław Jurek. – Musimy powiedzieć sobie kilka słów gorzkiej prawdy. Od dwóch lat staramy się o realizację postulatów, które dotyczą podwyżek wynagrodzeń. Muszą one dotyczyć wszystkich zatrudnionych, szczególnie w sferze publicznej, gdzie według naszej oceny jest najgorzej. Nie chcemy nikogo wyróżniać ani deprecjonować. Chcemy podwyżek około 650 złotych dla wszystkich zatrudnionych. Rząd jednym pracownikom dał, a o drugich zapomniał – kontynuował.

"Niektórzy nie dostali ani grosza". Solidarność domaga się sprawiedliwości

Według Mieczysława Jurka, rząd PiS popełnił błąd, faworyzując niektóre grupy społeczne. Podczas protestu kilkukrotnie pojawiło się zdanie, że są grupy, które "nie otrzymały ani grosza". NSZZ Solidarność stwierdziło, że najgorsze wynagrodzenia obecnie występują w pomocy społecznej, wśród administracyjnych pracowników służb mundurowych oraz u niepedagogicznych pracowników oświatowych.

Przed protestem na Wałach Chrobrego Solidarność obecna była w szczecińskim porcie, gdzie domagano się dymisji prezesów Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście. Powodem jest doprowadzenie do konfliktu z firmą Bulk Cargo, która dzierżawi portowe nabrzeża. Firma nie otrzymała przedłużenia dzierżawy, co w finalnym efekcie może doprowadzić do jej bankructwa i zwolnienia kilkuset pracowników.