"Pokot" pewnie nie wzruszy myśliwych i nie wpłynie na to, że zaprzestaną swych praktyk. Jeżeli jednak choć trochę wpłynie na świadomość Polaków dotyczącą praw zwierząt, to pewnie realizatorzy tego filmu uznają to za swój sukces. Na razie dzieło Agnieszki Holland i jej córki Kasi Adamik, zostało nagrodzone na tegorocznym festiwalu w Berlinie i można je od kilku dni zobaczyć m.in. w Multikinie.
W głównej roli widzimy Agnieszkę Mandat, która na taką filmową propozycję czekała długo i na pewno na nią zasłużyła. To zdecydowanie trafiona decyzja obsadowa. Janina Duszejko, którą kreuje, to emerytowana pani inżynier, która jest wegetarianką, zagorzałą przeciwniczką mordowania zwierząt, która uważa że bardzo wiele wydarzeń i zachowań można wyjaśnić za pomocą astrologii. Mieszka w domu zbudowanym w leśnej głuszy w Kotlinie Kłodzkiej i uczy angielskiego w pobliskiej szkole (kilka godzin w tygodniu) bo chce być aktywna.
Tymczasem w tej okolicy życie zwolniło tempo, a wszystko zdaje się być ustalone raz na zawsze...O wszystkim decydują: prezes (Andrzej Grabowski), właściciel lisiej fermy i sklepu z używanymi ciuchami (Borys Szyc), komendant policji (Andrzej Konopka), którzy często spotykają się razem na polowaniach, chełpiąc się swoimi trofeami. Jest wśród nich także miejscowy ksiądz (Marcin Bosak). Do niego zwraca się Janina by przemówił w sprawie przerwania, nieograniczonego niemalże, zabijania zwierząt, ale rozmowa z nim nie pozostawia złudzeń, że coś się zmieni.
Galeria ekscentryków
Policja zaczyna się interesować sprawą dopiero wtedy gdy w tajemniczych okolicznościach giną w okolicy ludzie, którzy byli myśliwymi i kłusownikami. Duszejko jest kilka raz przesłuchiwana. Uważa, że to zwierzęta w ten sposób mszczą się za swoje krzywdy, ale jej opinia jedynie powoduje troskę mundurowych i prokuratora (Tomasz Kot) o jej zdrowie psychiczne... Bardziej docenia jej wysiłki informatyk, który pracuje w komendzie (Jakub Gierszał), sąsiad Matoga (Wiktor Zborowski) i czeski entomolog Sznajder (Miroslav Krobot). W „Pokocie” mamy zresztą całą galerię mniej lub bardziej ekscentrycznych postaci, ubarwiających zapomnianą i wciąż zmagającą się z brakiem zasięgu, prowincję (widz zapamięta też zapewne epizod z udziałem Sebastiana Pawlaka jako listonosza na motorze)...
Bebechy tematu
Widzowie dostają oprócz tego dobre dialogi, intrygującą muzykę (autorstwa Antoniego Łazarkiewicza) oraz godne uwagi zdjęcia Jolanty Dylewskiej. To zatem kobiece spojrzenie na problem zabijania zwierząt, ale wbrew pozorom, nie znaczy to, że jest łagodnie i delikatnie. Można powiedzieć, że Holland zagłębia się w bebechy tego tematu. Brutalność, bezrefleksyjne okrucieństwo, krew – takich obrazów w tym filmie nie brakuje. Film powstał według scenariusza Olgi Tokarczuk, napisanego na podstawie jej książki „Prowadź pług swój przez kości umarłych”, a zatem kto już tę książkę zna ten zna także rozwiązanie kryminalnej zagadki. Mimo to emocje są gwarantowane, bo epilog film różni się znacząco od literackiego pierwowzoru.
Komentarze
1