Kierowca outsider? Takich bohaterów już kilku było. Ten jednak kieruje autobusem i w dodatku aktor, który go kreuje nazywa się Driver. To mógł wymyślić tylko Jim Jarmusch! Jego ostatnie dzieło – „Paterson” można zobaczyć w szczecińskim „Pionierze”.
W poprzednim swoim obrazie Jarmusch zabrał nas do Detroit. Teraz tytuł wskazuje na amerykańską północ. Główny bohater, Paterson (znakomity Adam Driver) jest kierowcą autobusu i mieszka w... Paterson w stanie New Jersey. Kiedy jedzie przez miasto wsłuchuje się w to, co mówią pasażerowie, a w tych rozmowach pojawiają się m.in. postacie słynnych obywateli stąd pochodzących – bokserów, rewolucjonistów, aktorów (takich jak Lou Costello). On sam jest kimś pozornie bardzo przeciętnym i niczym nie wyróżniającym się z otoczenia.
Dar odnajdywania
Prowadzi spokojną, prostą egzystencję u boku Laury (w tej roli irańska aktorka Golshifteh Farahani), w domu na przedmieściu. Nie potrzebuje smartfona, laptopa ani podobnych gadżetów współczesności. Co wieczór wyprowadza na spacer buldoga o imieniu Marvin i zachodzi do ulubionego baru na piwo oraz pogawędkę z jego właścicielem. To życie niespieszne, ale refleksyjne, skupione na szczegółach, których przeciętny, zajęty zarabianiem i wydawaniem pieniędzy człowiek, raczej nie zauważa... Paterson ma bowiem dar odnajdywania w powtarzalnej, tak zwyczajnej zdawałoby się rzeczywistości, cennych doznań. To czego doświadcza układa potem w strofy wierszy, zapisywanych w notesie...
Wschodnia estetyka
Nie uważa jednak siebie za poetę, może dlatego, że znając dobrze dokonania takich twórców jak William Carol Williams (pracujący za życia jako lekarz w Paterson), Emily Dickinson czy Frank O`Hara, ma wątpliwości czy może pretendować do takiego miana. Wciąż jest namawiany przez Laurę do tego by skopiował swoje zapiski (ona jest przekonana, że to prawdziwa, wartościowa poezja), ale chyba ma świadomość, że to zburzyłoby intymny charakter, tego co robi. Ta konsekwencja i zdystansowanie wobec świata jest bardzo bliska wschodniej filozofii i chyba nie bez powodu ten film kojarzy mi się wyraźnie z innym dziełem Jarmuscha - „Ghostdog: Droga Samuraja” z 1999 roku. W „Paterson” widzimy zresztą w obsadzie - w epizodycznej, ale bardzo znaczącej, roli japońskiego aktora Masatoshi Nagase, który jeszcze precyzyjnie dopełnia tę estetykę.
Próba wytrzymałości
Reżyser wprowadził jeszcze kilka barwnych postaci np. nieszczęśliwie zakochanego Everetta, a nawet samego Method Mana, który fristajluje w miejskiej pralni, urozmaicając dzięki temu film. Poza tym Marvin, bardzo zazdrosny o swoją panią i Laura, obsesyjnie kolorująca świat na czarno i biało, dodają komediowego ciepła całości. To jednak bezsprzecznie poezja (w obrazie wykorzystano wiersze autorstwa Rona Padgetta) jest „dominantą” fabuły i ona prowadzi Patersona oraz daje mu motywację do afirmowania życia takim jakie jest. Czy jednak będzie tak zawsze? Jarmusch pod koniec filmu wystawia swego bohatera na próbę wytrzymałości, a ja bardzo was zachęcam byście sprawdzili co z tego wynikło. Zwłaszcza jeśli lubicie minimalistyczne kino obyczajowe.
Komentarze
0