„Najazd 1939. Niemcy przeciwko Polsce” to druga książka Jochena Böhlera, wydana w Polsce przez Znak. To pozycja nie tylko dla osób, które zajmują się historią II wojny światowej, ale także interesujący tytuł dla tych, którzy interesują się psychologią ludzkich zachowań.
Punktem wyjścia tej starannie opracowanej, bogatej w (często nieznane szerzej) fakty książki było przekonanie panujące w Niemczech po zakończeniu wojny, rozpowszechniane przez dowódców Wehrmachtu dotyczące roli armii niemieckiej w działaniach kampanii wrześniowej w Polsce. Według nich mordy na cywilach i jeńcach wojennych popełniane były jedynie przez jednostki SS. Potwierdzeniem tezy o czystości Wehrmachtu były protokoły procesów norymberskich podczas których naczelne dowództwo ani sztab generalny armii nie został uznany za organizację przestępczą. Odpowiedzialność za zbrodnie wojenne była zrzucana na najważniejsze persony hitlerowskiego aparatu władzy takie jak Himmler, Goering, Heydrich oraz sam Führer.
W rzeczywistości napaść na Polskę w dniu 1 września 1939 roku miała na celu unicestwienie przeciwnika, a co za tym idzie środki użyte w tych działaniach były bardzo drastyczne, a stosowały je niemalże wszystkie grupy operacyjne, także wojsko. „Hitler roztoczył przed dowódcami niemieckiej armii wizję agresywnej wojny imperialnej, z której Rzesza niemiecka miała wyjść – przy odrobinie szczęścia – większa terytorialnie niż kiedykolwiek” Stworzono przy tym iluzję, iż Wehrmacht musi podjąć działania odwetowe, będące odpowiedzią na rzekome akcje zaczepne organizowane przez Polaków. W związku z tym Abwehra wykonano kilkanaście incydentów – m.in. w okolicach Tczewa, Mostów i przede wszystkim słynną prowokację gliwicką – po to by uwiarygodnić złe polskie zamiary. Warto dodać, że przygotowania do tych działań trwały już znacznie wcześniej. „Placówka Abwehry w okręgu wojskowym Wehrkreiskommando VIII we Wrocławiu odnotowała w lipcu 1939 roku 6798 opłacanych agentów działających w organizacjach bojowych i sabotażowych na samym tylko Śląsku i w rejonie Poznania”.
Bezsprzecznie jednym z najbardziej wstrząsających wydarzeń pierwszych dni wojny był nalot Luftwaffe na Wieluń – miasteczko, które nie miało praktycznie żadnego militarnego znaczenia, pozbawione przemysłu, obrony przeciwlotniczej. Tymczasem bombardowanie przez niemieckie samoloty spowodowało śmierć 1200 osób i zniszczenie 70 procent zabudowy. Być może wyjaśnieniem, dlaczego doszło do takiej tragedii jest fakt, iż dowódcą jednostki Luftwaffe, która dokonała nalotu, był ten sam oficer, który dowodził atakiem na Guernikę podczas wojny domowej w Hiszpanii (Wolfram Von Richthofen) . Oczywiście jednak nie tylko jednostkowe decyzje decydowały o charakterze i metodach walki. Autor opierając się na źródłach w postaci listów, notatek i raportów sporządzanych przez zwykłych żołnierzy oraz oficerów, stara się dotrzeć do genezy tych agresywnych zachowań. Masowe rozstrzeliwania, znęcanie się nad polskimi Żydami, podpalenia domów zamieszkiwanych przez ludność cywilną – takie sytuacje to codzienność września 1939. Skąd tak brutalne, zbrodnicze postępowanie się wywodziło? Na pewno nie można go uzasadnić odwetem za działania partyzantów, bo jeszcze wówczas nie byli oni tak zorganizowani, aby poważniej zagrozić Niemcom.
Generał Helmut Stieff pisał w liście do żony (przytoczonym przez Böhlera w książce) „Ta mniejszość, która poprzez mordy, grabieże i podpalenia kala nasze dobre imię, sprowadzi na naród niemiecki wielką katastrofę, jeśli nie ukrócimy tych praktyk na czas”. Jego słowa potwierdziły się, ale winowajcy długo jeszcze po wojnie pozostawali bezkarni. „Najazd 1939” jest więc świadectwem bardzo cennym, zbliżającym nas do poznania prawdy o tych tragicznych czasach.
Komentarze
0