„80 milionów” to kolejny film Waldemara Krzystka, który dotyczy wydarzeń z naszej współczesnej historii. Po takich obrazach jak „Ostatni prom” czy „Mała Moskwa” reżyser zdecydował się na sensacyjną konwencję ujęcia tematu, a efekty jego pracy możemy zobaczyć w szczecińskim Multikinie.

„80 milionów” to przede wszystkim nobilitacja dla Wrocławia. Dotychczas twórcy filmów fabularnych, którzy podejmowali temat politycznych i społecznych przemian początku lat 80-ych w Polsce koncentrowali się na tym, co działo się wtedy w Trójmieście lub Warszawie. Inne solidarnościowe ośrodki były raczej rzadko brane pod uwagę. Krzystek (pochodzący ze Swobnicy, ale od wielu lat związany z Wrocławiem) postanowił przenieść na ekran interesujący epizod z działalności związkowej  na Dolnym Śląsku.

 

Akcja filmu rozpoczyna się w dniu podpisania porozumień sierpniowych w 1980 roku, ale główna część fabuły  wiąże się z wydarzeniami o kilkanaście miesięcy  późniejszymi.  Władze nie respektują bowiem postanowień, które zostały ogłoszone, a SB inwiguluje działaczy Solidarności oraz przeprowadza akcje prowokacyjne. Chyba wszyscy, którzy są zaangażowani w poltykę, wiedzą, że czas darowanej wolności już się kończy... Józef Pinior (w tej roli Krzysztof Czeczot) czyli księgowy wrocławskiego oddziału Solidarności, Stanisław Husowski (Wojciech Solarz) i Piotr Bednarz  (Maciej Makowski) decydują się więc na ryzykowny, ale ze wszech miar uzasadniony „manewr”. Postanawiają wypłacić z konta bankowego związku całą kwotę na nim zgromadzoną (czyli 80 milionów złotych), po to by  ukryć pieniądze i zapobiec przejęciu ich przez mundurowych.

 

Po drugiej stronie barykady widzimy komendanta milicji (Mirosław Baka), majora Bagińskiego (Jan Frycz) i przede wszystkim ambitnego kapitana Sobczaka. Tę ostatnią postać kreuje Piotr Głowacki i można śmiało stwierdzić, że to jego życiowa rola. Jest arogancki, groteskowy i cyniczny. „Jeździ” po swoich podwładnych  (wśród których jest m.in. pani Czerniak czyli Sonia Bohosiewicz), rzucając inwektywami na prawo i lewo, a sam w przełomowym momencie okazuje się człowiekiem łagodnie mówiąc mało ideowym... Mniejsze role, ale także precyzyjnie zrealizowane zagrali także Adam Ferency jako arcybiskup, Mariusz Benoit jako „Kmicic” i Krzysztof Stroiński („Żegota”).

Walorem filmu są na pewno dobrze oddane realia Polski sprzed trzydziestu lat. Sceny pościgów, w których uczestniczą fiaty 125p, kolejka po benzynę, stilonowskie kasety na których nagrywało się przeboje Maanamu i Perfektu, to tylko niektóre elementy ówczesnego krajobrazu. Recenzenci zarzucają co prawda scenarzystom którym są Krzystek i Krzysztof Kopka), że zbyt wiele włączyli do filmu wątków już zgranych i oczywistych (sceny demonstracji, objawów euforii sierpnia 1980 roku itp.), ale dla wielu młodych widzów, którzy mam nadzieję, będą chcieli „80 milionów” zobaczyć, te sekwencje chyba tak jednoznaczne nie są... W notowaniu najczęściej oglądanych obrazów kinowych tego tygodnia dzieło Krzystka znajduje się na szóstym miejscu, tak więc publiczność chyba doceniła je.

P.S. Jako ciekawostkę dodam jeszcze , że Józef Pinior  na początku lat 90. był liderem... trockistowskiego  Socjalistycznego Ośrodka Politycznego, a w kolejnej dekadzie został wybrany europosłem. Niestety nie doczekał się obejrzenia filmu wspóluczestnik "skoku na bank". Piotr Bednarz, który zmarł w 2009 roku.