W drugiej połowie XIX wieku był częścią sanatorium, w którym zabiegami z zimną wodą leczono astmę, choroby serca czy oczu. Dziś jest tam szkoła z internatem dla uczniów zagrożonych niedostosowaniem społecznym. Budynek Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii im. Św. Brata Alberta w Lasku Arkońskim może zostać wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków.

Zlokalizowany jest mniej więcej w połowie drogi między ulicami Arkońską i Chopina (adres – ul. Świerkowa 7). W otoczeniu drzew i odtworzonego niedawno stawu.

– Jesteśmy w mieście, ale jednocześnie odizolowani od jego zgiełku – mówi Katarzyna Koszewska, dyrektor ośrodka, była zachodniopomorska kurator oświaty. – Najpiękniej jest wiosną i latem, kiedy wszystko wokół kwitnie. To fantastyczne miejsce dla uczących się tutaj chłopców, mają możliwość obcowania z naturą.

„Mamy podopiecznych z bardzo różnymi problemami”

Chłopców, gdyż ośrodek nie ma charakteru koedukacyjnego. Mieszkają i uczą się tutaj osoby z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego ze względu na zagrożenie niedostosowaniem społecznym.

W tej chwili to 27 uczniów w trzech klasach szkoły podstawowej (od V do VIII). Kadra liczy 24 pedagogów. Musi być tak rozbudowana, ponieważ potrzebni są wychowawcy organizujący młodzieży czas po zakończeniu zajęć szkolnych i nauczyciele oraz specjaliści prowadzący zajęcia dydaktyczne jak i specjalistyczne.

– Mamy podopiecznych z bardzo różnymi problemami. Dajemy im szansę na ukończenie szkoły podstawowej i dalszy rozwój, zafunkcjonowanie w społeczeństwie. Staramy się , aby odnaleźli swoje cele życiowe. Prowadzimy zajęcia z socjoterapii grupowej i indywidualnej. Zapewnione są między innymi spotkania z psychologiem oraz terapia służąca zastępowaniu agresji i nabywania umiejętności panowania nad nią. Kiedy pogoda na to pozwala, wykorzystujemy naszą lokalizację do plenerowych lekcji, na przykład biologii – podkreśla dyrektor Katarzyna Koszewska.

Drewniane balustrady i inne historyczne elementy

Na niższych kondygnacjach są klasy i stołówka, a na piętrze pokoje. Wszystko to w budynku powstałym w połowie XIX stulecia, w którym zachowało się wiele historycznych elementów.

– Myślę, że możemy powiedzieć o oryginalnej materii zachowanej w 80 procentach. Mowa o konstrukcji werandy, dekoracjach widocznych w części dachowej, pojedynczych drewnianych oknach i drzwiach, drewnianych balustradach, oszkleniu ornamentowym i dekoracyjnym tynku. W otoczeniu zachowała się fontanna [na której ustawiono figurę patrona ośrodka, Adama Chmielowskiego, czyli Św. Brata Alberta – red.] oraz kamienne schody prowadzące do stawu – wylicza Damian Kolassa, miłośnik historii Szczecina.

W badaniach skupia się właśnie na tej części miasta. Dwa lata temu wydał książkę „Szczecińska Wieża Quistorpa. Od monumentu po ruinę", ale od dawna zbiera materiały również o innych historycznych obiektach z Lasku Arkońskiego (o nich będzie kolejna książka). Dlatego to właśnie jemu biuro miejskiego konserwatora zabytków zleciło przygotowanie karty ewidencyjnej, czyli dokładnego opisu budynku ośrodka oraz jego historii. A ta zaczęła się w 1852 roku.

sedina.pl, 1914 r.

Łaźnie, pokoje do gry w bilard i kuracje zimną wodą

Wtedy na zboczu wzgórza w Eckerberger Wald (dzisiejszy Las Arkoński) powstał zakład wodoleczniczy założony przez Johanna Vicka. Poszedł on drogą ojca, który był dyrektorom instytutu hydroterapii w Rostoku. Praktyczne umiejętności zdobył między innymi podczas praktyk u Vincenza Priessnitza, prekursora metody leczenia zimną wodą. Ówczesny park zdrojowy, z licznymi źródełkami, i ścieżkami był idealnym miejscem do prowadzenia takich kuracji.

Założone przez niego sanatorium wodolecznicze zajmowało się między innymi leczeniem schorzeń serca, oczu, chorób układu odpornościowego, a także astmy czy po prostu gorączki.

– Goście mieli do dyspozycji reprezentacyjną jadalnię zdolną pomieścić 100 osób, pokoje do gry w bilard, urządzenia do ciepłej i zimnej kąpieli, wanny oraz natryski deszczowe. Do tego osobne pawilony łaźni iryjsko-rzymskiej, łaźni rzymskiej i łaźni rzymsko-tureckiej. Ponadto zakład oferował 50 ogrzewanych pokoi oraz 9 źródeł w parku zdrojowym – mówi Damian Kolassa.

Styl szwajcarski z przyciągającą wzrok przeszkloną werandą

Dom zdrojowy już jednak nie istnieje. Został rozebrany jeszcze przed wojną. Zachowana do dzisiaj część kompleksu to zbudowany po sąsiedzku dom rodziny Viek. Od 1910 roku, gdy przeszedł w posiadanie miasta, funkcjonowała tam restauracja Kurhaus Eckerberg.

– Budynek ten jest najstarszym zachowanym w Szczecinie obiektem stylowo nawiązującym do budynków uzdrowiskowych powstających w XIX w. i na początku XX wieku w tzw. stylu szwajcarskim – tłumaczy Damian Kolassa. – Najbardziej wyróżniającym się elementem jest dwukondygnacyjna, przeszklona weranda z początku XX wieku, dostawiona do południowej elewacji budynku. Została ona w latach 30. rozbudowana, w efekcie czego uzyskaliśmy zabudowaną z dwóch stron werandę.

Od restauracji, przez ośrodek wypoczynkowy, po placówki dla młodzieży

Zaraz po wojnie restauracja Kurhaus Eckerberg zmieniła się w restaurację Cichy Kącik, która jednak działała tylko przez cztery lata. Później powstał w niej ośrodek wypoczynkowy PZPR, a następnie Państwowy Dom Wczasów Dziecięcych i Sanatorium Rehabilitacyjne dla Dzieci „Cichy Kącik”, który funkcjonował do końca lat 80. XX wieku.

Od 1991 roku teren należy do Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej. Powołano tam Ognisko im. Św. Brata Alberta, które w 2005 roku przekształcono w Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii im. Św. Brata Alberta.

„Zachowane wartości artystyczne, historyczne i naukowe podkreślają rangę zabytku”

Wiekowy budynek jest wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Czy po dokładnym udokumentowaniu jego historii zostanie objęty ochroną konserwatorską wyższego stopnia?

– Sporządzenie takiego dokumentu nie wiąże się automatycznie ze wszczęciem procedury wpisu do rejestru, lecz jest niezbędne w celu właściwego rozpoznania wartości zabytku, w tym jego historii, określania stopnia zachowania autentycznej substancji, wtórnych przekształceń, oryginalnych rozwiązań technicznych i materiałowych – tłumaczy Paulina Łatka z urzędu miasta.

Damian Kolassa nie ma jednak wątpliwości, że budynek powinien zostać wpisany do wojewódzkiego rejestru zabytków.

– Jest jednym z nielicznych obiektów w Szczecinie zachowanym w niezmienionej formie, w swoim pierwotnym otoczeniu, ukształtowanym w połowie XIX wieku i rozbudowanym na początku wieku XX wieku – podkreśla. – Znaczny stopień autentyzmu oraz zachowane wartości artystyczne, historyczne i naukowe podkreślają rangę zabytku.