Nowa powieść Ingi Iwasiów, wydana przez Wielką Literę, to dzieło, które bardzo blisko wiąże się z uniwersyteckimi doświadczeniami autorki. ”Na krótko” można by więc zaliczyć do nurtu reprezentowanego w Anglii przez takich pisarzy jak Kingsley Amis czy David Lodge, ale byłoby to zbyt proste skategoryzowanie...

Układanie życia



„Chciałabym wrócić, ale nie wiem skąd dokąd” mówi swemu mężowi główna bohaterka tej powieści i  to stwierdzenie dobrze definiuje jej sytuację. Sylwia jest polonistką i  kiedy ją poznajemy przyjeżdża właśnie do wschodniego państwa by przeprowadzić badania naukowe. Już na wstępie  natrafia na komplikacje. System ewidencji nie rozpoznaje numeru jej samochodu, gdyż znajduje się w nim „obca” litera. Ten incydent to jednak tylko delikatne zaburzenie równowagi. Sylwia bowiem już od dłuższego czasu przeżywa permanentny regres mentalny.



„Zawsze myślała, że dobrze, jak idealnie spasowany zestaw lego, układa życie. Wyniki w szkole, starania na studiach, porządnie skomponowane małżeństwo, macierzyństwo w samą porę. Dystans wobec spraw nieważnych, harmonia.” Na uczelni jednak czuje  się osaczona w gąszczu specyfikacji, raportów i standaryzacji, a w dodatku „Społeczeństwo na forach internetowych wyrażało zadowolenie z faktu, że ten bezproduktywny dział nauki kisił się we własnym sosiku, i popierało politykę dokręcania śruby.”

 

Azyl w salonie



Mąż, troszczy się o nią, ale nie rozumie do końca tego, co ją nurtuje, nawet jeśli próbuje być blisko. Wyjazd jest więc profesjonalnym obowiązkiem, ale też, możliwością spojrzenia z dystansu na siebie i takie nowoczesne pomysły jak pewien „flagowy projekt francuskiej prezydencji” czyli zasada  FLAK. Co prawda wejście w nowy świat zaczyna się niefortunnie, ale po lepszym poznaniu miasta, Sylwia zaczyna je lubić. Wkrótce też znajduje przyjazny azyl w  salonie fryzjerskim, w którym spotyka Rutę, jego właścicielkę.



W tym mikrokosmosie relacji, gestów i zwierzeń, obie kobiety mogą  powiedzieć sobie więcej niż to czyniły w rozmowach z mężczyznami. Nie znaczy to jednak, że  oni nie mają w „Na krótko” prawa głosu. Kazik, Tomek i zbieracz rzeczy nietrwałych czyli Witek,  to także ważne postacie powieści, bez których byłaby ona na pewno znacznie uboższa. W powieści odnajdujemy  też motywy szczecińskie. Kiedy np. Sylwia „analizuje” sytuację małych kin  oczywiście wspomina o „Pionierze”.

 

Nie na krótko



Oprócz rozmów o życiu, kobiecości, o rodzicielskich rolach, otrzymujemy w tej powieści także kilka akapitów odnoszących się do klasyki literatury. Rozważania na temat „Ameryki” Franza Kafki czy „Ani z Zielonego Wzgórza” L.M. Montgomery, pozornie tylko ubarwiające przekaz, ale też istotnie odzwierciedlające poglądy bohaterów (jak „Mała księżniczka” Burnett).

Reasumując, można stwierdzić, że „Na krótko” to książka, która sprawi satysfakcję czytelnikom, którzy znają wcześniejsze dzieła Ingi Iwasiów i dobrze się czują w jej specyficznej prozie. Kto ma już za sobą „Bambino” lub „Smaki i dotyki” będzie na pewno lepiej przygotowany do lektury. Być może jednak ta pozycja zainteresuje też neofitów i neofitki, chcących wejrzeć trochę głębiej w psychologię naszych czasów i to wcale nie na krótko, bo książka liczy sobie ponad 360 stron...