Przedstawiamy pierwszą część wywiadu-rzeki z jednym z najbardziej rozpoznawalnych szczecińskich zespołów rockowo-metalowych. Przed Państwem: Annalisa.

Nowa płyta i egzorcyzmy

wSzczecinie: Ostatnio wiele się u Was dzieje: nastąpiła zmiana w składzie, pracujecie nad nową płytą. Czy możecie nam  zdradzić jakieś szczegóły?

Pszemo: Ostatnio ktoś mi powiedział, że nagrywamy po raz dziesiąty to samo. Hmm, w sumie można tak powiedzieć. Nie, prawda jest taka, że nagrywamy nową płytę. Będzie chyba z połowa premierowych numerów, reszta będzie nagranych takich samych. Żart. Wszystkie będą premierowe, prócz jednego. Oprócz tego zmieniliśmy basistę, więc musimy go przysposobić do grania i tyle.

wSzczecinie: Skąd wzięła się nazwa zespołu?

Jiloo: Halo, mama? Prawda czy prawda dla tłumu?

Pszemo: Prawda dla tłumu.

Jiloo: Prawda dla tłumu jest taka: nie wiem, czy kojarzycie, była taka historia Niemki… Był sobie taki film Egzorcyzmy Emily Rose i tak naprawdęopisuje on wydarzenia, które były prawdziwe. Historia jest oparta na zdarzeniach, które przytrafiły się pewnej Niemce, która miała na imię właśnie Annalisa i to chodzi o opętanie i te wszystkie klimaty takie.

[Głosy niedowierzania pozostałych członków Annalisy]

Jiloo: Zaraz to znajdę w Wikipedii, bo nie pamiętam jak ona się nazywała.

Pszemo: Emily Rose.

Jiloo: Nie, Emily Rose to jest postać fikcyjna. Niemka nazywała się Annalisa jakaś tam.

Kim nie jest Annalisa

 wSzczecinie: Czyli jesteście „opętani”?

Jiloo: Nie, nie jesteśmy opętani, ale mamy w sobie odrobinę szatana, tak  jak każdy.

Pszemo: Nie…

wSzczecinie: Czyli szatana nie macie w sobie?

Pszemo: Zdecydowanie nie.

Jiloo: Melon ma. Zyga.

Pszemo: Nie… Tak prostując to doszukiwanie się jakichkolwiek tekstów czy też podtekstów religijno-satanistycznych jest błędem. To jest gra słów, to wszystko co my piszemy to zabawa słowem, a jak Ty sobie to zinterpretujesz to jest Twoja sprawa. Jeżeli uważasz, że Annalisa ma szatana w sobie, to proszę Cie bardzo. Wiesz co, powiem Ci anegdotę. Pamiętam jak swego czasu mieliśmy gadu-gadu tutaj, u góry [dawne Studio Analiz znajdowało się piętro wyżej od obecnego – przyp.red.]  i napisał do nas koleś, który mówi: Czy Wy jesteście kolejną kapelą szatanizującą? Czy coś takiego. Wiesz co, napieraliśmy chyba z dwie godziny z nim na gadu-gadu polemizując i broniąc, broniąc – może nie tyle broniąc, ale polemizując z nim na zasadzie takiego dziwnego ataku : czy my jesteśmy satanistami? Nie, nie jesteśmy, absolutnie nie.  To jest bzdura totalna.

Przekaz i emocje

wSzczecinie: Wierzycie w ideologie w muzyce? Przekaz religijny?

Pszemo do Jiloo’a: Chcesz powiedzieć czy ja mam?

Jiloo: Chciałem tylko powiedzieć, że dziewczyna nazywała się Anneliese Michel. Była Niemką i została opętana przez diabła. To jest prawdziwa historia.

Pszemo: Wow. Nie, ideologia to może być, nie wiem, wegetarianizm albo buddyzm, nie buddyzm jest filozofią, cokolwiek, ale nie muzyka.

Jiloo: Muzyka może mieć przekaz.

wSzczecinie: Chcecie coś przekazać?

Pszemo: Nie, chyba. Ja chce przekazać swoje emocje i tyle. Jak piszę tekst to to odzwierciedla generalnie jakiś tam moment w życiu.  Albo rzeczywiście odzwierciedla, albo jest to lustrzane odbicie, odzwierciedlenie tego. Albo jakoś sobie przekręcam coś i tak dalej, bo też żeby nie było tak, że to wszystko, co napisze, to jest prawda, bo to to nie.  Wierzę, że słuchacz, który słucha takiej muzyki, chciałby posłuchać o czymś, co niesie w sobie coś, zastanawia się, co daje chwilkę [śmiech Pszema i zespołu]. Co ja mówię? Jeszcze raz. Następne pytanie. Nie, nie, wierzymy w przekaz w muzyce, aczkolwiek ograniczamy się do tego, żeby tekst był taki, że możesz go sobie przeczytać i jak go przeczytasz sobie sama, nie mając muzyki, z książeczki to jest fajny. I mówisz: O fajny!

wSzczecinie: Czyli jak ktoś będzie chciał?

Pszemo: Jak ktoś będzie chciał.

Nie wkładajcie ich do szuflady

wSzczecinie: Jak określicie swoją muzykę?

Melon: Myślę, że jest czasem romantyczna, porywająca [śmiech]. Po prostu trzeba ją określić jako taką, która wypływa z nas, z serca dokładnie, z duszy. Myślę, że to jest pewna składowa z każdego z członków naszych.

wSzczecinie: A jeśli chodzi o gatunek?

Melon: Pink pussy metal.

Jiloo: Nie, unikamy gatunków, nie chcemy się klasyfikować, każdy z nas słucha czego innego, gramy to, co wychodzi z…

Pszemo: A ja bym chciał się sklasyfikować! Ja uważam, że gramy klasyczny heavy metal.

Melon: Nie, nie, nie.

Pszemo: W pojęciu takim, heavy metal jak Iron Maiden 84 rok, Life after death. Ja bym bardzo chciał, żeby Annalisa grała taki heavy metal. Przychodzisz na koncert i jest widowisko.

Melon: To nigdy się nie stanie.

Pszemo: Nie stanie się, bo nie mamy jakiś tam środków jeszcze w tej chwili, ale dążymy w tym kierunku.  I on mówi, że nigdy to się nie stanie, ale jakieś tam elementy tego klasycznego takiego heavy metalowego widowiska gdzieś przemycane są. Ostatnio zakupiliśmy stroboskop i  czachy świecące. Takie jakieś rzeczy świadczą o tym, że my  dążymy w tym kierunku. A że nie gramy heavy metalu, no pewnie, że nie gramy. Przyszedł by ortodoks i rzekł: Co Annalisa gra? Nigdy w życiu nie jesteście heavy metal. Ale samo kategoryzowanie [śmiech], wrzucanie w jakąś zakładkę ma ten mankament: Ok., wrzucisz parę zespołów, a później pojawia się zespół pod tytułem Metallica i co oni grają? Heavy czy thrash? [Głosy członków zespołu: Zależy, która płyta] Zależy, która płyta i to jest niesamowite.

Ciąg dalszy nastąpi