Smaczna impreza zaskarbia sobie coraz większą sympatię szczecinian. - Tu są zapachy, smaki, ciekawe osoby - chwalą. Do hali Off Mariny przy ul. Chmielewskiego ciągną co niedzielę po kiełbasę bez chemii, ręcznie robione sery, jaja z zielonej zagrody, chleby na zakwasie, prawdziwe soki z malin…
- Zachłysnęliśmy się zakupami w supermarketach, gdzie produkty są relatywnie tańsze, ale to wcale nie znaczy, że dobre - mówi Michał Chaszkowski - Jakubów, ze Stowarzyszenia „in tractu”, pomysłodawca Szczecińskiego Bazaru Smakoszy. - Naszymi atutami jest zdrowa żywność, produkty wyprodukowane przez człowieka, który je sprzedaje. Ja w tym upatruję siłę.
Szczeciński Bazar Smakoszy spodobał się szczecinianom. - Możemy handlować w niehandlowe niedziele, ale przede wszystkim ludzie zaczęli czytać etykiety. Bo jak masz w markecie szynkę, która ma 47 proc. mięsa i nie jesteś pewien, co jest resztą składu, to jest przerażające - stwierdza Maciej Moskal z Koala Kombucha, która spolszcza australijski napój źródło dobrych bakterii czyli probiotyków.
Racuchy od serca
- Wszystko co oferujemy jest z naszego gospodarstwa, w którym nie stosujemy ton nawozów, żrącej chemii - podkreśla Leszek Jager, który uprawia trzy hektary roli w Radziszewie pod Gryfinem, gdzie po wojnie osiedlił się jego dziadek. Specjałami z ich stoiska na Szczecińskim Bazarze Smakoszy są racuchy z jabłkami, dżem z czarnej porzeczki nazwany „czarnym skarbem Radziszewa”, lemoniada z pokrzywy. - To są produkty przygotowywane z sercem - zapewnia. – Jak dla siebie. Np. deser z dyni, który smakuje jak pomarańcza, narodził się, kiedy spróbowali z żoną, jakie „deserki” ze sklepu będzie jadła ich wnuczka.
Warmia i Mazury są ubogie w tego typu inicjatywy więc Marta Niewińska ze wsi Gil Mały co niedziela na Szczeciński Bazar Smakoszy przywozi ręcznie wyrabiane sery. Mąż z Warszawy, ona z Poznania, porzucili dotychczasowe zajęcia, kupili dom w środku lasu nad jeziorem i zwierzęta. Hodują 30 krów, 12 owiec i bazują na ich mleku. W poniemieckim gospodarstwie znaleźli dużo starych ceglanych piwnic, gdzie dobrze przechowują się sery. Próbują też z winoroślami, ale klimat niesprzyjający.
Paprykarz z sentymentem
To miejsce bywa bodźcem do rozwoju przedsiębiorczości. - Tu zobaczyłam, że moje bezy mają sens - uśmiecha się Hania Komór, której słodkich ciast na Szczecińskim Bazarze Smakoszy nie zabraknie, choć też niedawno otworzyła Szczecińską Bezę, mały lokal przy ul. Sikorskiego.
Sztandarowym produktem rodzinnej firmy Ryby z Wyspy Wolin z Dziwnowa na szczecińskim ekobazarze jest paprykarz (w PRL-u paprykarz był produkowany przez dziwnowską Belonę). - W naturalny sposób Szczecin jest naszym najbliższym rynkiem, a poza tym ludzie tu zupełnie inaczej odbierają paprykarz niż w pozostałej Polsce - mówi Paweł Reiter. - Tam często podchodzą z rezerwą, że to może nie najlepsze. Tu z rozrzewnieniem wracają do smaku z przeszłości, wspominając że studia przeżyli na paprykarzu, albo że w wojsku byli nim karmieni.
Gustujemy w ekocudach
Na miejscu jest też bawialnia dla dzieci, punkt wymiany książek (z napisem „Zapach książek jest spoko”), giełda winylowa, strefa wypoczynku z leżakami, ale też stoisko przy którym dyżurują aktywiści ze szczecińskiej Jadłodzielni.
Szczeciński Bazar Smakoszy spodobał się szczecinianom w różnym wieku.
- Tu są zapachy, smaki, ciekawe osoby - chwali pani Joanna delektując się kupionym winem. - Można posmakować czegoś, czego na co dzień raczej w sklepie nie kupimy. Można zobaczyć jak żyją inni ludzie, co ich interesuje, co jest dla nich ważne. Można wprowadzić psa.
- My jesteśmy pod wrażeniem - przyznają Weronika i Olek (kupili m.in. zakwas ekologiczny z buraków i wegański majonez) - Gustujemy w ekocudach a tu jest ich duży wybór. Poza tym wspieramy small biznesy.
Na urodziny
- Zależałoby mi, żeby to miejsce jeszcze bardziej stało się przestrzenią społeczną, pomysłem na spędzanie niedziel - planuje Michał Chaszkowski - Jakubów. - Gdy jest ciepło, wystawiamy na zewnątrz stoły, leżaki i skrzynki. Na dziedzińcu parkują food trucki.
Szczeciński Bazar Smakoszy przy ul. Chmielewskiego 18 w urodzinową niedzielę otwarty będzie tradycyjnie w godz. 10-15.
Z okazji małego jubileuszu o godz. 11.11 z dziedzińca Off Mariny wyruszy 2,5 godzinny spacer po Pomorzanach, który poprowadzi Przemek Głowa, szczeciński przewodnik alternatywny, a tego razu też sentymentalny, bo z Pomorzan pochodzi i chętnie do nich wraca (opowie m.in. historię browaru, szpitala, artystów od Rudzika do Lumpa).
Komentarze
11