O sprawie poinformowała nas czytelniczka mieszkająca przy ul. Druckiego-Lubeckiego. Szczury miały zrobić sobie siedlisko w wiacie śmietnikowej, do której odpady przynoszą sąsiedzi z kilku okolicznych bloków. – Dookoła zawsze było dużo śmieci, więc szczury miały tutaj jak w raju, ale tak wiele jak teraz, to ich jeszcze nigdy nie było. Strach aż podejść – mówi Pani Beata. – Zrobiliśmy betonową wylewkę, ale to nic nie dało. Szczury wygryzły dziury w betonie i nadal spokojnie hasają po śmietniku i podwórku – dodaje. Relacje innych sąsiadów są podobne.
„Słyszałam taki szelest jakby bezdomny grzebał w śmieciach”
Szczurów rzeczywiście jest sporo – słychać je, gdy tylko podejdzie się do śmietnika. Naszym czytelnikom udało się też uwiecznić je na zdjęciach, co zwykle jest bardzo trudnym zadaniem.
– Szczurów jest całe mnóstwo i są ogromne. Podeszłam tydzień temu do śmietnika, jeszcze nie chwyciłam za klamkę, a już słyszałam taki szelest jakby bezdomny grzebał w śmieciach. Krzyczę: „Czy jest tam ktoś?” i żadnej odpowiedzi. Obok szedł sąsiad z psem i mówi, że tam nikogo nie ma, tylko szczury. Jest ich tyle, że cały śmietnik aż się trzęsie – relacjonuje nasza czytelniczka.
– Są wielkie jak koty i część z nich nie ma ogonów. Wspólnota się tym tematem zajmuje od dawna, była kładziona trutka, była deratyzacja, ale co z tego, skoro mieszkańcy i tak rzucają gabaryty i śmieci obok kosza? Mieliśmy tutaj kiedyś taką sytuację, że jeden blok nie miał przez kilka dni dostępu do wymienionego zamka i mieszkańcy wyrzucali śmieci dookoła wiaty – mówi inna nasza rozmówczyni. – Szczurów było tu zawsze sporo, a zimą i wiosną to jeszcze były dziki. Mieszkańcy są współwinni, bo na podwórku jest naprawdę brudno – dodaje.
Mieszkańcy dodają, że boją się wchodzić do śmietnika. Jak mówią, o problemie miała być informowana administracja budynku. O sprawie nie powiadomiono jednak np. rady osiedla Drzetowo-Grabowo.
Mniej skarg na szczury w mieście
Od 15 do 30 września wspólnoty mieszkaniowe, spółdzielnie oraz administratorzy mieli obowiązek deratyzacji podległych im terenów. Na jej efekty trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
– Przypominamy o obowiązkowej deratyzacji, ten okres właśnie się skończył. Wysyłaliśmy przypomnienia drogą mailową do zarządców, których mamy w bazie, będziemy sprawdzać, czy ten obowiązek został dokonany. Jeżeli dotrą do nas informacje, że usługi nie zostały wykonane, to będziemy działać. Przepisy wykonawcze odnośnie nakłaniania mandatów ma tutaj Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna – mówi Joanna Wojtach, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Szczecinie. – Nie otrzymaliśmy w ostatnim czasie wielu skarg, a był przecież czas, że było głośno w mediach o „szczurzym Armagedonie” na Podzamczu. Ostatnio takich skarg nie ma i jest spokojniej.
Komentarze
10