Chociaż Wim Wenders ma w swoim dorobku bardzo wiele znakomitych filmów fabularnych, to w ostatnich kilkunastu latach największym sukcesem artystycznym tego reżysera okazał się dokument o kubańskich muzykach – „Buena Vista Social Club”. Kolejne dzieło o podobnym charakterze – „Pina” zrealizowana w technice 3D również zyskało uznanie krytyki. W tym tygodniu można je zobaczyć na pokazach w kinie „Helios”.
Ten film to hołd dla Piny Baush, niemieckiej choreografki, która była dyrektorem artystycznym Tanztheater Wuppertal, a przygotowywane przez nią spektakle oceniane są jako dzieła o ogromnym wpływie na rozwój teatru tańca. Fragment jednego z najsłynniejszych z nich, zatytułowanego Café Müller, pamiętamy z początku filmu Pedro Almodovara „Porozmawiaj z nią”. Postacie przebiegające po pokoju, w którym ustawiono cztery krzesła, z pozoru bezwładnie odbijające się od ścian, rozpaczliwie poszukujące kontaktu z otoczeniem, wciąż jednak na oślep uderzające w przeszkody na swojej drodze...
To przejmująca, pełna napięcia scena i Almodovar dobrze wiedział, co robi wykorzystując właśnie ją w swoim obrazie.
W filmie Wendersa tancerze i współpracownicy Piny (która zmarła w 2009 roku) opowiadają o pomyśle, który doprowadził do stworzenia Café Müller oraz o innychspektaklach takich jak „Le Sacre du printemps”, „Vollmond” i „Kontakthof”. Widzimy też na scenie ją samą. Tancerzy filmowano przy użyciu specjalistycznych kamer, „śledzących” ich każdy krok na scenie, ustawionych na dwóch platformach. Pozwalało to rejestrować pojedynczych tancerzy i ich figury, ale także panoramicznie całe układy choreograficzne. Widz może zatem zobaczyć jednocześnie zbiorowe konfiguracje taneczne oraz indywidualne elementy całości widowiska. W zespole Piny każdy tancerz to unikalna osobowość, kreowana i prowadzona przez nią na scenie w kolejnych sekwencjach. Tak więc Wenders chciał oddać w swym filmie takie właśnie metody twórcze, będąc maksymalnie wiernym koncepcji tytułowej bohaterki.
Poza tym postanowił pokazać tancerzy nie tylko na scenie i w sali prób, ale ukazał nam tych artystów w takim otoczeniu jak las, soczysta zieleń ogrodu, przejrzysta tafla jeziora. Sfilmował również postindustrialne krajobrazy opuszczonych kopalń i kombinatów przemysłowych na tle których tańczą fragmenty spektakli.
Niezwykle cenne są zwierzenia pracujących z Piną osób, które przytaczają jej słowa posiadające lakoniczną moc syntezy i kwintesencji. Jedna z tancerek mówi o pracy z nią, że dzięki tym spotkaniom „Miałeś wrażenie że jesteś kimś więcej niż tylko człowiekiem”. Ktoś inny przypomina sobie, że usłyszał od niej krótkie polecenie – „Tańcz dla miłości !” Z tych wspomnień i opisów widz układa sobie wizję kobiety o wielkim talencie i niezwykłej aurze, mającej dar tworzenia piękna utkanego ze smutku i niepokoju.
Komentarze
0