Kampania „Rak nie ma barw” trwa cały październik. To wspólna inicjatywa Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii i Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie, wspierana przez Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego. Jej celem jest wzrost świadomości na temat nowotworu piersi i zachęcenie do udziału w badaniach profilaktycznych. Gościniami „Studia wSzczecinie.pl” były pacjentki onkologiczne, które wzięły udział w kampanii.

„Chorowałam po cichu. Kampania sprawiła, że bardziej się otworzyłam”

W kampanii wzięło udział dwanaście kobiet, które podzieliło się swoimi historiami. Wzięły także udział w sesjach zdjęciowych wraz ze znanymi sportowcami.

– Dla mnie było to bardzo stresujące i wymagało przełamania strachu, gdyż ja chorowałam po cichu. Małe grono wiedziało o mojej chorobie. Pomyślałam jednak, że jeśli mój udział przełamie lęk innych i komuś pomoże, to jest to tego warte – mówi Anna.

W kampanii wzięły udział nie tylko pacjentki, które już zakończyły leczenie, lecz także te będące w jego trakcie.

– Dla mnie udział w sesji nie był stresujący. Był takim pozytywnym przecinkiem w leczeniu. Jestem w trakcie terapii i była to bardzo przyjemna inicjatywa. Cieszę się, że mogłam podzielić się swoją historią i promować inicjatywę badań profilaktycznych, gdyż ja też nie spodziewałam się, że w wieku 32 lat będę mieć raka piersi, więc tak, badajmy się – mówi Anna.

„Dzięki kampanii namówiłam dużo koleżanek na badania oraz mamę”

Statystki są znane i bezlitosne. Bardzo wyraźnie wskazują, jak niewielka liczba kobiet decyduje się na badania. Czy pacjentki kampanii badały się regularnie? A jeśli nie, to co skłoniło je do badania?

– Miałam przeczucie, że coś jest nie tak i pomimo perfekcyjnych wyników, które zrobiłam dziewięć miesięcy wcześniej, zrobiłam dodatkowe badania i okazało się, że mam już dużego guza. To udowadnia, jak ważne jest, aby badać się regularnie – mówi Anna.

– Badałam się regularnie od zawsze, gdyż w mojej rodzinie jest długa historia chorób nowotworowych, ale dzięki kampanii namówiłam na badania dużo koleżanek i mamę, co jest na pewno plusem – mówi Katarzyna.

„Kobiety wstydzą się mówić o tym, że zachorowały. Traktują to jak tajemnicę, której trzeba strzec”

Diagnoza nowotworu zawsze jest trudnym przeżyciem, z którym kobieta musi się zmierzyć. Jak pacjentki radziły sobie z leczeniem? Z jakimi stereotypami się spotkały? Które z nich – ich zdaniem – powinno się obalić?

– Dla mnie było szokiem, że leczenie nie boli. Ja przeszłam przez radioterapię i przygotowywałam się na ogromne osłabienie, a okazało się, że mogę prowadzić spokojne i aktywne życie. Mogłam nawet codziennie rano biegać – mówi Anna.

– Bardzo nie lubię pokazywania kobiet chorych na raka jako męczennic, które umierają. Jest to choroba ciężka i nieprzyjemna, ale miałam wrażenie, że to moi bliscy byli w gorszym stanie psychicznym niż ja, bo to ja musiałam ich pocieszać, że z tego wyjdę i będę zdrowa – mówi Katarzyna.

– Kobiety wstydzą się mówić o tym, że zachorowały. Traktują to jak tajemnicę, której trzeba strzec. Boją się reakcji innych, a nawet tego, że przez diagnozę i leczenie mogą stracić pracę. To straszne, że takie myślenie wciąż istnieje. Szczególnie, że statystyki są nieubłagalne i zachorować może każda z nas – tłumaczy Anna. 

Uczestniczki kampanii: „Przestańmy się bać badać”

Nowotwór jest trudną chorobą, która wymaga dużo siły i motywacji do walki. Co motywowało uczestniczki kampanii Zachodniopomorskiego Centrum Onkologii i Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie?

– Plan leczenia i świadomość tego, co mam robić i jak, sprawiały, że czułam się spokojniejsza i bezpieczniejsza – przyznaje Anna.

– W pierwszej kolejności siłę i energię dawała mi rodzina. Spotkałam także kobietę, która już przeszła leczenie i powiedziała mi, co czeka mnie dalej, krok po kroku. To było bardzo wspierające – mówi Anna.

– Kontakt z innymi pacjentkami sprawił, że byłam spokojniejsza. Motywowały mnie, pocieszały i dawały nadzieję na to, że będę w tym miejscu co one. Ta choroba uczy cierpliwości i pokory – dodaje Anna.

– Rodzina, moje psy i rutyna. To, że inni nie traktowali mnie jak chorą, nie zwracali uwagi na to, że byłam łysa. To, że nie czułam się wykluczona i wszyscy zdawali mi relacje ze swojego życia czy z tego, co się dzieje w pracy – mówi Katarzyna.

Kampania poza zachęceniem do badania ma także za zadanie przekazywać wiedzę merytoryczną na temat leczenia nowotworowego. Jaki efekt chciałyby osiągnąć uczestniczki poprzez swój udział w Kampanii?

– Chciałabym, żeby statystki się zmieniły. Niech statystyki badań i leczenia rosną, a umieralności spadają w dół. Niech to będzie impuls budzący społeczeństwo – mówi Anna.

– Przestańmy się bać badać. Warto o tym pamiętać, bo rak wykryty we wczesnym stadium jest całkowicie możliwy do wyleczenia – zachęca Anna.

– Uważam, że badanie się powinno być prezentem dla samej siebie. Jeśli nie robimy tego regularnie, to chociaż raz w roku z okazji urodzin sprawmy sobie taki prezent – przekonuje Katarzyna.

Kampania „Rak nie ma barw” trwa do końca października. Jej efekty mamy możliwość zobaczyć w mediach, ale także na ulicy, np. w wiatach autobusowych. Powstanie także kalendarz na 2025 rok. Wystawę do końca października można obejrzeć w lobby budynku Urzędu Marszałkowskiego.