Czy elementy kultury rosyjskiej powinny być zakazane w Polsce? Trwająca od blisko sześciu tygodni agresja na Ukrainę sprawia, że z repertuarów wielu instytucji kultury znikają dzieła rosyjskich twórców. Mowa zarówno o artystach współczesnych, jak i o klasyce. Dla niektórych to sprawa oczywista, a dla innych rzecz kontrowersyjna, bo co do dzisiejszej wojny mają dzieła sprzed lat? Mocny głos w tej sprawie na łamach tygodnika „Wprost” zabrała jedna z artystek szczecińskiej Opery na Zamku.


Artystka Opery na Zamku: „Ten kraj jest chory. Rosja to patologia”

„Mam bardzo prosty przekaz: Spier...ajcie. Nic innego poza „idi na c**j” nie mam do powiedzenia, niezależnie od tego, czy chodzi o artystę, polityka, czy „zwykłego” obywatela” – mówiła w rozmowie z tygodnikiem „Wprost” Victoria Vatutina, ukraińska śpiewaczka operowa występująca na co dzień w szczecińskiej Operze na Zamku. Sopranistka nie kryła irytacji tym, co od tygodni obserwuje i tym, że kultura rosyjska od lat poddawała pod wątpliwość istnienie i wartość kultury ukraińskiej.

„Musimy otrzeźwieć, przestać oddzielać ten ich cholerny balet, muzykę klasyczną, literaturę od ich kałasznikowów. Od ich rakiet, od ich bomb fosforowych, które już lądują w Ukrainie. Od ich tzw. żołnierzy, którzy gwałcą nasze kobiety, torturują moich braci. To jest pełne oblicze Rosji. Dostojewski, Czajkowski, balerina Maja Plisiecka, kałasznikowy, barbarzyństwo, gwałty i śmierć. Ich kultura też jest ich bronią, musimy ją zlikwidować” – czytamy w wywiadzie.

Artystka o sytuacji geopolitycznej wypowiada się w bardzo radykalny sposób, ale jak tłumaczy, jej kraj jest właśnie niszczony, a setki obywateli zabijanych. W takiej sytuacji nie ma miejsca na kurtuazję i dyplomację. Nawet jeżeli artystom na co dzień wypada mniej.

„Miałabym wierzyć w to, że przekonam jakiegoś artystę do swoich racji, a on potem zwróci się do swojej publiczności, by ta zrobiła porządek w kraju? Nie jestem naiwna. Ten kraj jest chory. Rosja to patologia. Problem z Ukrainą mają od zawsze” – dodaje w wywiadzie dla „Wprost” Vatutina.

Czy na kulturę powinniśmy patrzeć w czarno-biały sposób?

Szefowie szczecińskich instytucji kultury zdają się w dużej mierze utożsamiać z przekazem eliminującym rosyjską kulturę z przestrzeni publicznej. Z repertuaru Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie na jakiś czas zniknął Czajkowski, a Akademia Sztuki w Szczecinie uzależniła współpracę ze znanym architektem od tego, czy będzie kontynuować współpracę reklamową z firmą Leroy Merlin, która została w Rosji.

– Spektakle z rosyjskiego obszaru kulturalnego zostały odwołane albo przeniesione. Mowa o operach, teatrach dramatycznych czy koncertach. Bojkotuje się rosyjskie instytucje kultury z kooperacji artystycznych, zrywa się współpracę. Nie wszyscy podzielają w Europie ten polski punkt widzenia, ale nie należy relatywizować tego, co się dzieje na Ukrainie. Czasem trudno niektórym zerwać wieloletnią współpracę – mówi Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie.

O komentarz poprosiliśmy także szefa Trafostacji Sztuki w Szczecinie Stanisława Rukszę: – Nie wrzucałbym do jednego worka wszystkich dzieł kultury, które kojarzą się z Rosją. Inną rzeczą będzie jawnie antyreżimowy, społeczny przekaz książek Tołstoja czy symfonie Szostakowicza, to imperatyw wolnościowy, a nie symbol putinowskiego imperializmu. Warto bojkotować artystów będących wsparciem dla reżimu. Nie powinniśmy patrzeć na kulturę w czarno-biały sposób – apeluje Ruksza.