Dwa miesiące temu gościliśmy w Szczecinie aktorkę Emanuelle Seigner wraz jej zespołem Ultra Orange, który wystąpił w Can-Canie. Wczoraj mieliśmy możliwość zobaczyć kolejną postać kina światowego formatu, która również zajmuje się „po godzinach” muzyką rozrywkową. W hali SDS wystąpił Emir Kusturica (reżyser m.in.”Czasu Cyganów” i „Undergroundu”) wraz z zespołem The No Smoking Orchestra.
Frontmanem zespołu, jego centralną postacią, nie jest jednak Emir Kusturica, a jego bliski współpracownik Nele Karajlić (tak naprawdę nazywa się Nenad Jankowic). To vocalista zespołu, kompozytor muzyki filmowej, aktor i ogólnie bardzo barwna postać. Jest niewysoki, ale za to bardzo energiczny, o czym mogli się przekonać widzowie siedzący nawet w najdalszych od sceny ławkach. Nele wdrapywał się bowiem co jakiś czas na trybuny, docierając wraz ze swym mikrofonem, niemal wszędzie ... Porywał do tańca (dosłownie !!), co ładniejsze przedstawicielki płci pięknej, z publiczności. Biegał, skakał, zrzucał kolejne części odzieży. W jednym z numerów stoczył wyimaginowany pojedynek bokserski z grającym na tubie Goranem Popovicem (którego przedstawił jako Gołotę). Chyba łatwiej byłoby wymienić to czego nie robił, bo był w ciągłym ruchu.
Emir Kusturica, przedstawiony przez Karajilica jako „najlepszy gitarzysta wśród reżyserów albo najlepszy reżyser wsród gitarzystów” wystąpił w koszulce reklamującej swój ostatni film „Zavet”(który niestety nie dotarł jeszcze na ekrany naszych kin). Przeważnie stał z boku sceny, odgrywając swoje partie z uśmiechem na twarzy. Włączył się jednak do show, kiedy to przy użyciu wielkiego smyczka, trzymanego w górze przez zaproszone na scenę dwie dziewczyny, wydał klika efektownych brzmień ze swej gitary. To był kolejny pojedynek, bo z drugiej strony długiej struny podobnych atrakcji dźwiękowych dostarczył nam za sprawą swego instrumentu skrzypek Dejan Sparavalo. W sumie na scenie było osiem osób (oprócz już wymienionych słyszeliśmy też saxofonistę, akordeonistę oraz perkusistę) tak więc dużo się działo. Trudno oddać słowami emocje, jakie towarzyszyły wykonaniu poszczególnych piosenek. Najlepszym jednak dowodem na to, że rytm unza- unza który preferuje No Smoking Orchestra, pobudza do aktywności, były liczne pary tańczące pod sceną. Myślę, że także na ławeczkach trybun trudno było wielu widzom usiedzieć spokojnie...
Co do repertuaru to oczywiście dominowały w nim oczywiście kompozycje z filmów Kusturicy. Z ścieżki dżwiękowej do „Kota Czarnego Kota Białego”zabrzmiały np.”Pitbull Terrier”(chyba najbardziej znany numer z dorobku formacji) czy „Bubamara” Z filmu „Życie jest cudem” poznaliśmy choćby „Moldavian Song”. Nie zabrakło też głównego tematu z najsłynniejszego dzieła Emira czyli „Undergroundu”. Poza tym zabrzmiał „Was Romeo Really A Jerk?” (z płyty „Unza-unza Time”) poprzedzony castingiem na szczecińską Julię, a pomiędzy autorskimi numerami Orkiestry było też kilka przerywników. Np. gitarowy cytat z filmu Sergio Leone „Dobrzy, Źli i Brzydcy” oraz fragmenty utworów z klasyki rocka („Shine On Your Crazy Diamond” Pink Floyd czy „Rock and roll” Led Zeppelin”). Po koncercie widzowie oblegali stoisko z gadżetami i płytami zespołu, które były dostępne, w napradę promocyjnych cenach. Tak udany występ warto było uczcić zakupem fonograficznej pamiątki.
Komentarze
0