Monika Pyrek - polska lekkoatletka, wicemistrzyni świata i Europy w skoku o tyczce, a także (jeszcze) 69-krotna rekordzistka Polski. Od igrzysk olimpijskich w Sydney, na których zajęła 7. miejsce, zawsze plasuje się w ścisłej czołówce. W 2009 roku wysokość 4.70m, wyznaczającą próg światowej czołówki, Pyrek osiągnęła sześć razy. Lepsza była jedynie Isinbajewa oddając 10 skoków ponad 4.70. Jak wyglądają przygotowania i jakie są najbliższe plany naszej olimpijki dowiedzą się Państwo czytając poniższy wywiad. Z Moniką Pyrek rozmawiał Karol Klimczak.

wSzczecinie.pl: Chciałbym spytać o tegoroczne zawody w hali. Najpierw na zawodach w Moskwie, wynik 4.50 dał Pani dopiero piąte miejsce, następnie Pedros Cup 10. Lutego, na którym triumfowała Anna Rogowska ustanawiając halowy rekord Polski, szóste miejsce w Birmingham po skoku na 4.60, w Spale na halowych mistrzostwach Polski – srebrny medal po skoku na 4.40 i na koniec Donieck – 4.60 i brązowy medal. Który start był dla Pani najlepszy?

Monika Pyrek: W Spale, mimo, że zdobyłam tam srebrny medal to ten start był najgorszym w sezonie halowym. Najlepszy był mityng w Doniecku gdzie zajęłam trzecie miejsce po skoku na 4.60.

wSzczecinie.pl: Do nowego sezonu przygotowuje się Pani z nowymi tyczkami, czy opanowała je już Pani w pełni? I czy ich zmiana jest przyczyną tych nie do końca zadowalających wyników?

MP: Wydaje mi się, że już ten ostatni start w Doniecku pokazał, że je opanowałam, a przynajmniej bardzo dobrze mi się tam skakało. Przesunęłam się również o kolejną tyczkę w twardości, więc jest lepiej, lecz moja dyspozycja podczas tych zawodów nie była taka jaką bym sobie wymarzyła i pewnie część z obserwatorów widziała, że miałam problem z rozbiegiem.

wSzczecinie.pl: A podobno z rozbiegiem jest u Pani lepiej…

MP: Może bardziej elegancko biegam i jest on wizualnie ładniejszy (śmiech), jednak nie jest szybszy, także nad tym również będziemy pracować. To się wzięło stąd, że ja bardzo późno zaczęłam przygotowania. W lecie zeszłego roku miałam wiele startów i w związku z tym, że to tak długo trwało, nie było czasu, aby tę prędkość wyrobić.

wSzczecinie.pl: Zrezygnowała Pani z Halowych Mistrzostw Świata w Doha. Dlaczego?

MP: Wspólnie z trenerem ustaliliśmy, że dla mnie psychicznie byłoby gorsze, gdyby przydarzył mi się taki występ jak w Spale [wynik 4.40 /przyp.red] i nie zakwalifikowałabym się do finału, albo byłabym w finale i zajęłabym siódme, ósme miejsce. Teraz mam też więcej czasu żeby nadrobić to co straciłam w przygotowaniach jesiennych. Dziewczyny będą miały dwa tygodnie przerwy, a ja już trenuję, także mam tak jakby lekką przewagę.

wSzczecinie.pl: Gdzie będą się odbywać treningi? Wyjeżdża Pani ulepszać formę na Wyspy Kanaryjskie?

MP: Tutaj, w Szczecinie. Na Wyspy lecimy pod koniec marca po zakończeniu posiedzenia Komisji Zawodniczej PKOl-u. Trener zapowiadał trening wytrzymałościowy, włącznie z chodzeniem po wulkanach, także będzie ciężko (śmiech).

wSzczecinie.pl: A ostatni wyjazd do Spały?

W Spale byliśmy na chwilę, bowiem zostałam zaproszona do akcji społecznej, a konkretnie do nakręcenia spotu reklamowego w którym będę promować matematykę i jej zastosowanie w skoku o tyczce (uśmiech).

wSzczecinie.pl: Jakie najbliższe starty przed Mistrzostwami Europy w Barcelonie?

MP: W lekkiej atletyce wchodzi nowy cykl pod nazwą Diamentowa Liga i w połowie maja zaczniemy w Doha, a później wystartuję w Pradze, lecz nie będą to zawody na pełnym rozbiegu, bowiem wtedy nie będę jeszcze na niego gotowa. Takie poważne starty zaczniemy już na początku czerwca.

wSzczecinie.pl: Anna Rogowska zaliczyła dobry sezon halowy, w sezonie letnim wszyscy liczą na Panią.

MP: Nawet świetny! Jednak nie skupiam się żeby wygrywać z Anią, ja po prostu sama z siebie chcę skakać wysoko, a ta nasza rywalizacja krajowa jest o tyle pozytywna, że podbija nasze dyspozycje. Wiadomo, że każda z nas chce być pierwsza w Polsce i zdobyć złoty medal.

wSzczecinie.pl: A co z rekordem? Przypomnijmy, 4.82m - Stuttgart - 2007 rok. Wyrównać czy przebić?

MP: Tak, to jest mój cel. Trzeba przebić, tu już nie ma co wyrównywać (śmiech), trzeba się poprawiać.

wSzczecinie.pl: 4.90?

MP: 4.90 nie, najpierw trzeba ustabilizować się na 4.80, skoczyć parę razy i można myśleć o rekordzie. To też kwestia tej zmiany tyczek, na starych nie było gdzie się złapać wyżej, a jeśli chce się skakać lepiej to muszę szukać nowych rozwiązań.

wSzczecinie.pl: A jeśli już o wysokościach mowa, pokonała Pani lęk wysokości?

MP: Jest dalej i oczywiście wolałabym, żeby go nie było, bowiem miałabym pewnie wtedy więcej odwagi i skakałabym wyżej, więc nie jest mi wcale łatwiej z tego powodu.

wSzczecinie.pl: Schodząc z tematu sportu.. Jak wygląda kwestia prowadzenia wykładów na Uniwersytecie Szczecińskim?

MP: Na razie ich nie prowadzę ze względu na brak czasu. Do tej pory były jedynie przymiarki, rozmawialiśmy jak miałoby to wyglądać. Wybrałam wariant tylko kilku godzin, bo całego etatu w moim przypadku nie jestem w stanie zrealizować, no i niewiadomo czy się do tego nadam. W każdym razie jest to dalej aktualne i myślę, że w przyszłości podejmę tę próbę, lecz jak na razie najwięcej pracy jest w Komisji Zawodniczej w PKOl-u.

wSzczecinie.pl:Na koniec pozostaje życzyć zdobycia 70. Rekordu Polski, na koncie ma już ich Pani 69, więc pozostał jeden. W 2010 życzymy powodzenia.

MP: Ostatnio się zastanawialiśmy czy już został zdobyty czy jednak nie. No, ale mam nadzieję. Wszyscy mi życzą tego 70. rekordu, także bardzo bym chciała, żeby tak się stało (śmiech).

wSzczecinie.pl: Dziękuję za spotkanie i rozmowę.