Raz Dwa Trzy to grupa, która ma już bardzo silną pozycję na naszym rynku fonograficznym. Właściwie wszystko, co tworzą w ostatnich latach spotyka się z dużym zainteresowaniem odbiorców. Tak było z ich własnymi wersjami piosenek Agnieszki Osieckiej czy z płytą autorską „Trudno nie wierzyć w Nic”. Największym sukcesem okazał się wydany w tym roku album „Młynarski” zawierający utwory napisane przez znakomitego autora tekstów, tłumacza i twórcę piosenek.
Podczas tego wieczoru praktycznie przedstawili, utwór po utworze, całą zawartość albumu „Młynarski” przy zachowaniu takiej kolejności jaka jest na płycie. Oczywiście najżywiej publiczność reagowała podczas piosenek, które są najczęściej grane w radiu – „Na wczasach” (z gościnnym udziałem technicznego pana Belo, który we właściwym momencie krzyknął „Panno Krysiu, kocham panią, Wszystko !”) czy „Absolutnie”. Jeżeli ktoś natomiast ma pretensje do naszych artystów, że na swych występach za mało poświęcają uwagi widzom, ograniczając zapowiedzi utworów do minimum, to w tym wypadku chyba był w pełni usatysfakcjonowany. Adam Nowak długo i szczegółowo opowiadał o genezie stworzenia płyty „Młynarski”, a także przybliżał filozofię poszczególnych tekstów. Zdecydowanie przekonał nas, że Raz Dwa Trzy to zespół, w którym Młynarski znalazł najlepszych interpretatorów swych piosenek. Dzięki tym nowym wykonaniom kolejne pokolenie może poznać i docenić wartość twórczości pana Wojciecha.
Tymczasem koncert toczył się dalej zgodnie z programem płyty. W piosence „Bynajmniej” Nowaka (który pograł sobie wtedy na bębnach) wspomógł swym głosem gitarzysta Jarosław Treliński, a podczas wykonywania „Jeszcze w zielone gramy” muzycy zaczęli opuszczać scenę, czyniąc to w odwrotnej niż na wstępie kolejności. Adam Nowak wyszedł pierwszy. Widzowie jednak pozostali na miejscach wiedząc, że to nie może być koniec … I słusznie, bo zespół powrócił, dziękując za tę możliwość swym fanom. Dogrywka składała się już z wykonań własnych kompozycji Raz Dwa Trzy. Było to sześć utworów, wśród których przeważały numery z płyty „Trudno nie wierzyć w Nic” – m.in. usłyszeliśmy tytułowy song oraz „Nazywaj rzeczy po imieniu” Na sam koniec ku wielkiej radości widzów zabrzmiał utwór „W wielkim mieście”. Tak więc nawet ci, którzy wolą repertuar zespołu od interpretacji obcych kompozycji, też byli chyba ukontentowani.
Zespól, który od lat przekonuje nas, że „i tak warto żyć”
Komentarze
0