O tragedii, do której doszło pod koniec ubiegłego tygodnia, informowały media w całej Polsce. Po tym zdarzeniu służby leśne oficjalnie stwierdziły, że najwyższy czas skończyć z samowolą turystów, którzy dojeżdżając do parków krajobrazowych, zostawiają samochody gdzie popadnie. Z informacji portalu wSzczecinie.pl wynika, że mężczyzna, którego nie udało się uratować, był mieszkańcem Szczecina.

Jak informuje Wirtualna Polska, do tragedii doszło na singletracku Pętla Ostoja w powiecie kłodzkim w województwie dolnośląskim. U jednego z rowerzystów doszło do zatrzymania akcji serca, jednak ratownicy nie zdążyli dotrzeć na czas i mężczyzna zmarł. Służby nie dojechały do poszkodowanego, ponieważ drogi dojazdowe były zablokowane przez samochody turystów.

Do sprawy w mediach społecznościowych odniosło się Nadleśnictwo Międzylesie.

"Niestety po raz kolejny służby nie mogły dotrzeć na miejsce. Po raz kolejny światło drogi było tak małe, że GOPR, Straż Pożarna, Pogotowie Ratunkowe miały problem z przejazdem. Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. Ludzkie życie jest kruche i jest wartością największą. Liczy się czas", czytamy we wpisie służb w mediach społecznościowych. "Takie sytuacje zdarzają się w wielu miejscach naszego Nadleśnictwa, w związku z tym Straż Leśna nie będzie miała taryfy ulgowej dla tych wszystkich, którzy blokują drogi. Dla nas nie jest wytłumaczeniem takie zachowanie czy słowa: "Proszę Pana, ale tu już przede mną stały dwa auta", czy straszenie znajomymi w prokuraturze czy urzędzie. Każdy jest odpowiedzialny za swój samochód, dlatego wszyscy zostaną odpowiednio potraktowani", zapowiadają przedstawiciele Nadleśnictwa.

Z informacji portalu wSzczecinie.pl wynika, że zmarły mężczyzna był mieszkańcem Szczecina.