Pan Ryszard od momentu przejścia na emeryturę oddaje się nietypowej pasji – kolekcjonuje i odnawia stare przedmioty. Wielkość jego zbioru robi duże wrażenie, a niektóre eksponaty mają nawet ponad 100 lat! Pan Ryszard marzy, by jego „muzeum” zainteresowały się inne instytucje, by mógł swoją pracę zaprezentować mieszkańcom Szczecina.

– Zacząłem kilkanaście lat temu. Zbierałem wszystko, co służyło do obróbki drewna, heble, dłuta. Taka pasja. Potem na giełdach, licytacjach i targowiskach poszukiwałem także innych starych rzeczy. Czasem ktoś mi coś dał, czasem ktoś coś wyrzucił, a ja to wziąłem i odnowiłem. To wszystko przez ciekawość i chęć dawania starym rzeczom nowego życia – opowiada pan Ryszard, z dumą pokazując swój garaż po brzegi wypełniony starymi przedmiotami.

Kolekcja emeryta jest imponująca. Zebrane przedmioty trudno jest zliczyć. Znajdują się wśród nich sierpy, młoty, siekiery, żelazka, lampy wiszące, lampy naftowe, stare narzędzia, moździerze. Największe wrażenie robią odnowione lampy wiszące, ale jak mówi mężczyzna, w jego kolekcji jest wiele perełek, które mogą wyglądać niepozornie, ale mają wielką wartość.

– Jak coś wydaje mi się interesujące, to zabieram to i odnawiam. Niektórzy prawdziwe skarby wyrzucają na śmietnik. Część z tych przedmiotów liczy 100, a nawet więcej lat – zauważa pan Ryszard i dodaje:

– Ja nawet nie wiem, ile to wszystko jest teraz warte, ale dla mnie ma to ogromną wartość, bo dałem im serce, pracowałem nad każdym z tych przedmiotów. Docierały do mnie w opłakanym stanie, ale udało się je wyczyścić i czasem nawet uruchomić. W ogródku mam nawet gilotynę do cięcia zboża. To technika sprzed wielu, wielu lat. Jestem dumny z mojej kolekcji.

Kolekcjoner zaznacza, że powoli w jego garażu zaczyna brakować miejsca na kolejne eksponaty, jednak nie zamierza przestać ich zbierać.

– To jest mój relaks, moje zapewnienie czasu wolnego. Pozwala mi to zapomnieć o tym, co przeszedłem – mówi mieszkaniec Prawobrzeża. Dodajmy, że kilka lat temu pan Ryszard miał udar. Jak mówi, to właśnie pasja pomogła mu wrócić do sprawności i aktywności.

Emeryt chciałby, żeby jego dzieło mogli oglądać również mieszkańcy miasta. Jednak w obecnych warunkach nie jest to możliwe. Jak mówi mężczyzna, byłoby mu bardzo miło, gdyby zbiorem zainteresowało się jakieś muzeum lub rada osiedla.