Marcin Pawlicki, jeden z najbardziej rozpoznawalnych, a jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych polityków Prawa i Sprawiedliwości stracił stanowisko w ENEA. O zmianach w zarządzie spółka poinformowała na swojej stronie internetowej. O sprawie pisała prasa. Polityk niechętnie komentuje doniesienia medialnie, ale wprost im nie zaprzecza.

Rada nadzorcza ENEA z dniem 29 lutego br. odwołała dwóch członków zarządu: Lecha Żaka i Marcina Pawlickiego. Pawlicki to radny PiS, kandydat tej partii do rady miasta, a w przeszłości wiceprezydent Szczecina. Przyczyny odwołania nie zostały podane do publicznej wiadomości.

„Gazeta Wyborcza”, opisując odwołanie Pawlickiego, przytoczyła historię, z której wynika, że za zatrudnieniem radnego w ENEA stoi eurodeputowany Joachim Brudziński.

Marcin Pawlicki odebrał nasz telefon, ale nie chciał szerzej komentować doniesień o swojej przyszłości zawodowej.

– To jest strefa zawodowa, nie chciałbym się w tym temacie wypowiadać. Ciężko mi komentować stek bzdur i kłamstw „Gazety Wyborczej”. Ciężko mi to komentować. Będę się wypowiadać w tematach samorządowych z miłą chęcią – odpowiedział na nasz telefon wiceprzewodniczący klubu radnych PiS w szczecińskiej radzie miasta.

23 lutego br. rada nadzorcza ENEA powołała nowy zarząd. Prezesem został Grzegorz Kinelski.

Marcin Pawlicki budzi kontrowersje nie tylko ze względu na ostre polityczne komentarze. Politycy Platformy Obywatelskiej nieraz krytykowali polityka PiS za jego rekordowe zarobki w ENEA. Jako członek zarządu miał co miesiąc zarabiać około 100 tysięcy złotych. Przez polityków opozycji wielokrotnie nazywany był „milionerem z PiS” lub „tłustym kotem”.