12 lutego odbyła się czwarta edycja Bitwy o cynk, na której wystąpił Małpa. Łukasz Małpa Małkowski to obecnie jeden z najpopularniejszych raperów w kraju, który reprezentował Polskę na międzynarodowym festiwalu HIP HOP KEMP 2010 w Hradec Kralove w Czechach. Udało mi się z nim porozmawiać po koncercie.

Marlena Semczyszyn: Na początek zapytam jak ci się podoba Szczecin jako miasto, jak oceniasz publikę, czy chętnie będziesz tutaj wracał na koncerty?

Łukasz Małpa Małkowski: Problem z naszym koncertowaniem polega na tym, że zawsze nas się ludzie pytają jak się nam podobają miasta, w których jesteśmy, a tak naprawdę byliśmy chyba we wszystkich miastach w Polsce, które warto odwiedzić, ale niestety żadnego jeszcze nie zwiedziliśmy. Trudno mi powiedzieć coś o Szczecinie, bo oglądam go zazwyczaj z okien taksówki lub hotelu, ale publiczność jest tutaj zawsze zajebista i zawsze chętnie tu wracamy. Tym bardziej że to jest jedno z niewielu miast, w którym oprócz tego, że gramy koncerty, to znaleźliśmy sobie kilku znajomych, z którymi możemy się zobaczyć przy okazji występu. Nie ma czasu na zwiedzanie, bo jak już przyjedziemy na koncert to jesteśmy zazwyczaj zmęczeni podróżą, chcemy iść do hotelu, a następnego dnia jak najwcześniej wyjechać, żeby być jak najszybciej w domu, spotkać się z rodzinką itd.

MS: Czyli trasa koncertowa to jednak ciężka praca, a nie imprezy do rana?

Niestety tak to wygląda, gdybyśmy grali jeden koncert w ciągu weekendu, to pewnie byśmy sobie pozwalali na więcej i być może zostałbym do jutra w Szczecinie, no ale niestety zaraz skończymy i musimy jechać do Gdańska, więc jestem czwarty raz w życiu w Szczecinie i po raz czwarty go nie zobaczę (śmiech). Już sobie nie pozwalam na tyle, na ile sobie kiedyś pozwalałem. Rzadko mi się zdarza zostać po koncercie w klubie, posiedzieć, napić się, tym bardziej że zazwyczaj prowadzę, więc nie mogę się browara napić. Dlatego spadam do hotelu i gadam sobie z kumplami.

MS: Koncertujesz po całej Polsce, czy widzisz różnice wśród publiki z różnych miast? Jak wiadomo są „zagłębia” hiphopowe, ale Twoje miasto Toruń do niego nie należy?

ŁM: Z Toruniem jest ten problem, że nie jest on mocnym ośrodkiem ani pod względem ilości raperów, producentów czy DJ’ów, ani pod względem imprez hiphopowych, które się tam odbywają, u nas jest straszna pustka. Nawet jeżeli coś już jest, jakiś fajny koncert, to nie wiadomo czemu ludzie i tak nie chcą za bardzo na niego przyjść. I pod tym względem Toruń jest bardzo dziwny, bo w całej Polsce teraz naprawdę bardzo dużo ludzi przychodzi na koncerty, zresztą widzieliśmy to na Bitwie. No, a poza tym jednak Szczecin jest dużo większym miastem niż Toruń.

Polska jest co prawda małym krajem, ale w poszczególnych miastach widać różnice w tym jak ludzie są nauczeni bawić się na koncertach. Zupełnie inaczej reaguje publika np. we Wrocławiu, niż w Szczecinie, ludzie nawet inaczej wyglądają. To też nie jest tak, że każde miasto można jakoś scharakteryzować, ale są takie miasta, czy publiczność w miastach, która jest bardzo charakterystyczna. We Wrocławiu na przykład, przynajmniej ja mam takie doświadczenia, że ludzie częściej niż skaczą i „drą ryja” na koncertach, stoją i po prostu słuchają. Poza tym we Wrocławiu, to w ogóle jest zajebiste miasto uwielbiam je, ale we Wrocławiu zazwyczaj też starsza publika przychodzi na nasze koncerty. W Warszawie znowu jest dużo młodszych ludzi, ale są pełni energii, młodzi wariaci, wiesz, skaczą po scenie, skaczą po sobie, biegają po klubie i tak dalej. Białystok też potrafi się bawić. W Poznaniu zawsze są zajebiste imprezy, publiczność podobna do tej warszawskiej, też taka, że praktycznie nie trzeba używać mikrofonu, bo wszyscy rapują za nas.

MS: Czyli szczecińska publika pozytywnie wypada na tym tle, na koncercie wszyscy skakali, „bujali się” i rapowali twoje piosenki.

ŁM: Tak, do Szczecina przyjeżdżamy zawsze bez żadnych obaw, bo Rudy iOrzeu (organizatorzy Bitwy o cynk, raperzy szczecińscy – przyp. red.) są gwarantami tego, że impreza będzie fajna.

MS: W jednym ze swoich utworów rapujesz: ja od kilku lat konsekwentnie robię swoje, choć mam chujowe rymy, kiepski flow i głos jak gnojek, czy naprawdę masz taki dystans do siebie? Mógłbyś się odnieść do tych wersów? Bo w hip-hopie króluje raczej styl bragga, czyli wychwalanie siebie i swoich umiejętności, a ty jakby idziesz w drugą stronę.

ŁM: To było nieco przekornie powiedziane. Ten wers oznacza tyle, że ja zdaję sobie sprawę z tego jak bardzo niedoskonałym raperem jestem, ale mimo tego robię swoje i mało mnie to interesuje opinia innych. Wiem, że nie mam głosu jak Jinx chociażby, czy nawet jak dorosły, dojrzały mężczyzna (śmiech), tylko bardziej chłopięcy, ale jaram się nim, choć też miałem z tym problem. Poza tym wydaje mi się, że udowodniłem, że pomimo tego, że nie jestem jakimś tam fenomenalnym raperem, to ludzie i tak będą chcieli mnie słuchać, bo mi wierzą po prostu, a chyba o to chodzi.

MS: Czyli poprzez te słowa chciałeś pokazać, że masz dystans do siebie, ale też że masz jakiś przekaz w swojej muzyce?

ŁM: No jasne. Tego dystansu też jakoś specjalnie nie chcę eksponować, bo on nie jest jakiś ogromny, nie ma co się tutaj oszukiwać, nie jestem aż tak bardzo zdystansowany do siebie. Ale zdecydowanie bardziej wolę sam dostrzegać swoje wady, niż być w sytuacji, kiedy inni je dostrzegają. Być może dlatego też na nowej płycie będzie taki kawałek, który zamiast wymieniania moich cech pozytywnych, będzie jednym wielkim wylewaniem kompleksów i opowiadaniem o tym, za co siebie nie lubię, w czym jestem zły, w czym jestem najgorszy właśnie po to troszkę, żeby ewentualnym przeciwnikom odebrać możliwość atakowania mnie. Powiedzieć wszystko, co według mnie jest we mnie słabe i powiedzieć to samemu, żeby oni już nie mogli tego zrobić za mnie, takie zabezpieczenie. I myślę, że nie jestem pod tym względem jakiś wyjątkowy. Wiele osób tak robi akurat.

MS: Głównie odbiorcami twojej muzyki są nastoletni chłopcy...

ŁM: Nie tylko, dziewczyny też.

MS: Dobrze, zatem jak myślisz, dlaczego polska młodzież identyfikuje się z Twoją muzyką i z całą kulturą hip-hopową?

ŁM: Nie mam pojęcia dlaczego tak jest, to trzeba by było zapytać raczej ich, bo ja naprawdę nie wiem. Co prawda ludzie podchodzą do mnie po koncertach i mówią dlaczego im moja muzyka tak bardzo się podoba, ale mówią to samo, co prawdopodobnie o wszystkich innych płytach, czyli po prostu że jest zajebista, że jest fajna itd. Nie wiem dlaczego akurat część z nich uważa moją płytę za jakąś tam swoją ulubioną czy lepszą od innych, trudno mi się na ten temat wypowiedzieć. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest i trochę już się wkur…, bo wszyscy mnie o to pytają, a ja tego nie wiem, zamiast po prostu przyjść na koncert i zapytać o to moich słuchaczy.

MS: Ale musisz przyznać, że niewątpliwie tworzysz nową jakość na polskiej scenie hiphopowej.

ŁM: Ale też musisz przyznać, że gdybyś była na moim miejscu, to trudne byłoby dla ciebie wypowiadanie się na ten temat, nie? Na temat tego, że „tworzysz nową jakość w polskim hip-hopie.” Nie chce tego odczuwać, bo boję się, że jak zacznę to odczuwać, to mi troszkę odpier…., a ja też jakby mam świadomość tego, że to co się dzieje wokół mojej muzyki, nie przytrafiło się zbyt wielu raperom w tym kraju, a wiele rzeczy też przytrafiło mi się jako pierwszemu. No chodzi mi wiesz, o odbiór płyty na tak masową skalę. Nawet wczoraj, kiedy jechaliśmy do Szczecina myślałem o tym z Jinxem, że nie pamiętam takich czasów, i to już nie dotyczy tylko mnie, kiedy raperzy, którzy nie mieli legalnego nośnika na koncie, legalnej płyty, grali aż tak dużo koncertów, to samo jest z W.E.N.Ą., Rasmentalismem, ze mną, z wieloma innymi zespołami.

MS: Czy wobec tego odcinasz się od dorobku polskiego hip-hopu?

ŁM: Nie, nie odcinam się, ja jestem wielkim fanem polskiego hip-hopu i kocham go, po prostu jest mi się trudno wypowiadać o mnie, jeżeli nie rozmawiamy o mojej muzyce tylko o jakichś tam, kurczę przełomach i innych dziwnych ważnych sytuacjach. Na ten temat niewiele mogę powiedzieć, bo jestem stosunkowo kiepskim obserwatorem.

MS: To jeszcze jedno pytanie odnośnie twojego głosu. Wiadomo, że w rapie chodzi o przekaz, a nie o umiejętności muzyczne, ale czy masz jakieś wykształcenie w tym kierunku?

ŁM: Nie, ale bardzo żałuje, że nie mam. Nie mam w rodzinie żadnych tradycji muzycznych, moi rodzice jakoś nie pomyśleli o tym żeby mnie wysłać do szkoły muzycznej, ale ja na pewno swoje dzieci, jeżeli w końcu uda mi się je zrobić (śmiech), to będę wysyłał je do szkół muzycznych, bo gra na skrzypcach czy pianinie jest zajebista i na pewno nie może zaszkodzić, ale rozwija nie tylko muzycznie ale jakoś tak wiesz, wpływa na ogólny lepszy rozwój dziecka czy młodzieńca. Żałuję, bo zawsze byłby to jakiś element dodany, na pewno w niczym by nie przeszkadzał, a pomyśl co by się działo, gdybym na koncercie w Kontrastach w Szczecinie wyjął skrzypce albo miał ze sobą fortepian.

MS: A nie byłoby to pomieszanie styli, jeśli nie nawet wstyd dla rapera? Może niekoniecznie gra na instrumencie, ale np. nauka śpiewania?

ŁM: Nie no, nie, zobacz co robi O.S.T.R.-y. Odnośnie śpiewania, to nawet jeżeli miałbym jakieś przygotowanie muzyczne, to myślę, że ono by się przydało mi nawet w rapowaniu, niekoniecznie musiałbym śpiewać, bo totalnie fanem śpiewania w hip-hopie nie jestem i na pewno bym tego nie robił na scenie. Zdecydowanie wolałbym grać na jakimś instrumencie.

MS: Nad czym obecnie pracujesz, przygotowujesz nową płytę?

ŁM: Pracujemy z Jinxem nad naszą wspólną płytą Proximite, pierwszą w naszym dorobku. Idzie nam powoli, ale będzie zajebisty album. Już mamy wszystkie bity zebrane i wiemy jak to będzie brzmiało, mamy też napisaną część tekstów. Z tego, co sobie rapowałem, to są całkiem niezłe (uśmiech). Mówię o moich, bo części jeszcze Jinx’a nie słyszałem. No nie, żartuje oczywiście, nie będę tak zachwalał, ale wydaje mi się, że to będzie dobry album. Nawet jeżeli nie będzie tak odebrany przez słuchaczy, jak moja płyta, to będę żył w przeświadczeniu, że zrobiliśmy najlepszy hip-hop, jaki potrafiliśmy zrobić. Ale jeszcze troszkę wody w Wiśle musi upłynąć, zanim on wyjdzie. Myślę że to jest plan na jesień, wcześniej jakiś singiel, przed wakacjami może. Podawanie konkretnych dat, nawet co do miesiąca, to jest zbyt duże ryzyko, bo to zbyt często nie wypala niestety, właściwie nigdy nie wypala.

MS: Czyli Twoi fani w Szczecinie mogą się spodziewać, że tutaj wrócisz może jeszcze w tym roku?

ŁM: Na pewno, już wczoraj Rudy coś tam gadał, że kolejny koncert będziemy robić, także na pewno nie raz jeszcze tutaj przyjedziemy i z niejedną płytą mam nadzieję.

MS: Dziękuję bardzo za rozmowę.

ŁM: Dziękuję.