Ewelina Marciniak to obecnie jedna z najbardziej cenionych twórców polskiego teatru. Jej "Zbrodnia" według Gombrowicza oraz "Amatorki", na podstawie powieści Elfriede Jelinek, to spektakle wymieniane wśród najciekawszych wydarzeń kulturalnych ostatnich lat. Także "Skąpiec" ponowoczesne odczytanie Moliera, uznany został za b.duże wydarzenie teatralne. Ten spektakl zobaczymy już niedługo na przeglądzie Kontrapunkt i jest on jednym z tematów rozmowy, jaką przeprowadziłem z panią Eweliną.
wSzczecinie.pl: Ma Pani ostatnio szczęście do Kontrapunktu. W ubiegłym roku zaprezentowała Pani dwa spektakle na tym przeglądzie, a podczas zbliżającej się edycji zobaczymy dwie następne  realizacje. Jak ważny jest dla Pani ten festiwal ?
 
Ewelina Marciniak: Faktycznie, w tamtym roku festiwal otwierały moje "Amatorki", a drugi spektakl - "Kobieta z przeszłością" został pokazany pod koniec przeglądu. Tak więc mogłam w międzyczasie zobaczyć wiele innych inscenizacji i to był dla mnie bardzo ciekawy tydzień. W tym roku w ramach Małego Kontrapunktu pokażę mojego  "Piotrusia Pana", a w konkursie właściwego festiwalu  "Skąpca", który  jest najlepszym ze zrobionych przeze mnie do tej pory spektakli. Jeśli chodzi o inne  prezentacje, to moim faworytem jest "Caryca Katarzyna". Uważam, że to genialny spektakl i ciekawa jestem jak zostanie tutaj przyjęty.  
 
wSzcz."Skąpiec", który zostanie pokazany w Szczecinie 11 kwietnia, to przełomowy spektakl w Pani karierze. Jak jest oceniany teraz po kilku miesiącach od premiery?
 
E.M.: Recepcja "Skąpca" w moim odczuciu nadal jeszcze trwa i każde kolejne spotkanie z publicznością, to szansa na odkrycie nowych sensów i nowych znaczeń, które znajdziemy w przedstawieniu. To spektakl bardzo interaktywny i dosłownie każdy wieczór jest inny,  inspirujący dla mnie i dla aktorów. 
 
wSzcz.: Ważnym elementem w "Skąpcu" jest scenografia...
 
E.M.:Zdecydowanie tak. Katarzyna Borkowska to cudowny scenograf i bardzo się cieszę, że udało mi się ją zaprosić do współpracy, Ona stale pracuje z Michałem Borczuchem i z Mają Kleczewską, tak więc nie jest jej łatwo znaleźć  czas na jakieś inne zobowiązania. Tymczasem praca z nią to było dla mnie niezwykłe przeżycie artystyczne. Dodała do tego sprektaklu swoje pomysły, które bardzo go wzbogaciły.
 
wSzcz.Jak przebiegała praca nad "Piotrusiem Panem" ?
 
E.M.: Ucieszyła mnie propozycja od Anny Augustynowicz, by coś zrobić w Teatrze Współczesnym. W Szczecinie trafiłam na bardzo przyjazną atmosferę do pracy, a to było dla mnie  ważne, bo debiutowałam przecież  jako reżyser spektaklu dla dzieci. Pierwszy raz także realizowałam przedstawienie, w którym aktorzy latają i byłam tym bardzo zaabsorbowana. Wszystko świetnie się udało. Dodam jeszcze, że ćwiczę jogę i tu znalazłem dobre miejsce, by to kontynuować, tak więc niczego mi nie brakowało...
 
wSzcz.: Aktualnie system pracy wielu młodych reżyserów teatralnych polega na przemieszczaniu się po całym kraju i pracy w różnych, często  odległych od siebie ośrodkach, na terenie Polski. Rzadko wiążą się oni na dłużej z jednym teatrem.  Jak Pani się odnajduje w takim trybie pracy ?
 
E.M: Taki system mi odpowiada. To jest wyzwanie, które chętnie podejmuję. Lubię nowe doświadczenia i poznawanie nowych, twórczych osób. Dlatego  podróżowanie  po całej Polsce - od Katowic  po Gdynię, choć wymaga pewnych poświęceń,  nie jest dla mnie żadną przeszkodą. 
 
wSzcz. Czy już rozpoczęła Pani pracę nad adaptacją sceniczną bestsellerowej książki Szczepna Twardocha "Morfina"
 
E.M.Powoli się do tego przygotowuję, ale aktualnie pracuję intensywnie  nad spektaklem "Ciąg" w gdańskim Teatrze Wybrzeże. To inscenizacja na temat alkoholizmu. Premiera zaplanowana jest na 16 maja.
 
wSzcz.: Dziękuję za rozmowę.
 
E.M: Ja również. Do zobaczenia na Kontrapunkcie!