W ubiegłym tygodniu gościem programu „Studio wSzczecinie.pl” był łowczy miejski Ryszard Czeraszkiewicz. Temat dotyczył populacji dzików w mieście. Podczas rozmowy nie brakowało emocji, a internauci żywo wymieniali się opiniami, czy w Szczecinie należy redukować populację dzików poprzez uśmiercanie tych zwierząt czy np. wywożenie do lasów. Sytuacja jest trudna w wielu częściach miasta np. na Pomorzanach, Warszewie czy Niebuszewie. Dzików jest coraz więcej i są bardziej widoczne, gdy poszukują dla siebie pożywienia.


„Gdybyśmy nie redukowali populacji dzika, to w 2024 roku żyłoby ich w Szczecinie ponad 5 tysięcy. Zostaniemy zadeptani przez dziki”

W opinii Ryszarda Czeraszkiewicza tylko skuteczne ograniczenie populacji dzika, tzn. odstrzał, może sprawić, że zwierzęta nie będą problemem dla mieszkańców. Jak mówił podczas programu „Studio wSzczecinie.pl”, rozrost populacji tych zwierząt jest szybki i coraz bardziej przyzwyczajają się one do życia w mieście, wśród ludzi.

– Dzik ma do 9-10 młodych, do głosu dochodzą młode samice, które mają niespełna rok i już dochodzi do rozrodu. Początkowo spodziewano się, że roczny rozrost populacji będzie wynosić 100%, czyli jak mamy 100 dzików to pod koniec sezonu będzie ich 200. Teraz okazuje się, że ta liczba może być większa. Gdybyśmy nie robili redukcji, to w 2024 roku mielibyśmy 5000 dzików w Szczecinie i okolicach miasta. Zostaniemy zadeptani przez dziki. Przenoszenie ich do lasu jest niemożliwe ze względu na choroby, ale i fakt, że dzików w lasach też jest bardzo dużo – tłumaczył łowczy miejski.

Internauci bardzo aktywnie dopytywali o inne metody ograniczenia populacji dzika. Pojawiały się też kwestie humanitarności stosowanych przez łowczego rozwiązań. Nie zabrakło też dość kontrowersyjnych wypowiedzi.

– Trzymając się pewnych moich kanonów, to humanitarne traktowanie może dotyczyć tylko człowieka. To jest teza powtarzana przez biologów, przyrodników, prawdziwych ekologów. Przyroda może być traktowana etycznie, z szacunkiem. Bardziej niehumanitarne byłoby usypianie dzików, a potem ich ubijanie. Broń palna jest narzędziem pracy. Uśmiercenie zwierzęcia przez odstrzał jest najbardziej etyczne. Najkrótsze, najszybsze i bardziej etyczne niż to, jak zwierzęta walczą między sobą – mówił Czeraszkiewicz.

Łowczy zadeklarował odłów dzików na Pomorzanach

Podczas dyskusji mieszkańcy zaapelowali, by rozwiązać problem z dziakami m.in. na Gumieńcach, Pomorzanach, Niebuszewie czy Warszewie. Coraz więcej tych zwierząt pojawia się też w willowych dzielnicach miasta oraz w okolicach ogrodów działkowych. Łowczy przyznał, że urbanizacja terenów podmiejskich sprawia, że zwierzęta migrują i szukają dla siebie schronienia bliżej ludzi. Jako przykład podano Warszewo, gdzie locha ułożyła sobie barłóg pomiędzy śmieciami i materiałami budowlanymi. Podczas rozmowy ze strony łowczego padła deklaracja częściowego ograniczenia problemu na Pomorzanach.

– Odławiamy je, mamy postawioną pułapkę i dzikusy są odławiane. Mowa o dwóch lochach i czternastce małych. Zobaczymy jeszcze, czy pojawią się jakieś nowe dziki, których nie mieliśmy na oku. Nie mamy wytycznych odnośnie uśmiercania, to są małe dziki i nie można zastosować żadnej sensownej, etycznej metody. Przeniesiemy je poza osiedle w kierunku Międzyodrza, na teren za rzeką, na bagna i raczej one nie wrócą – mówił Czeraszkiewicz.