Szczeciński Tiger znów udostępnił swą scenę głosowi dużego formatu. 30 marca wystąpiła właśnie tam Krystyna Prońko z towarzyszeniem pianisty Przemysława Raminiaka i saxofonisty Adama Wendta. Koncert rozpoczął się krótko po 21-ej, ale już godzinę wcześniej publiczność zapełniła salę klubu niemalże do ostatniego krzesła. W tym miesiącu vocalistka uczestniczyła m.in. w corocznych ogólnopolskich imieninach Krystyny w Cieszynie, a do nas przyjechała prosto z Wrocławia (z kolejnej edycji Przeglądu Piosenki Atorskiej), tak więc jest bardzo aktywna (wykłada też przecież na Akademii Muzycznej) i cieszy fakt, że znalazła czas by wystąpić w naszym mieście.

"Wszystkie narody klaskajcie w dłonie” taki był gospelowy początek tego występu. Następnie artystka wyśpiewała „Papierowe ptaki” i „Biedną” oraz „Niech moje serce kołysze cię do snu”. Pani Krystyna już w tych otwierających koncert piosenkach pokazała, że bynajmniej nie dyskontuje tylko lat dawnej popularności, a nadal dysponuje silnym, precyzyjnym głosem, którym przekazuje bardzo różne emocje. Szczególnie przejmująco zabrzmiała piosenka „Dziś nagle wymyśliłam ciebie”, którą niegdyś miał w repertuarze Andrzej Zaucha . Kolejne liryczne uniesienia to „Poranne łzy” (z dodatkiem „Papaji”) oraz ”Pierwszy siwy włos”. W drugiej części koncertu artystka przekonała nas, że wykonuje utwory nie tylko po polsku, bo też standardy przeważały w tej partii. Usłyszeliśmy m.in. „God Bless The Child” znane z interpretacji Billie Holliday, „Boy From Ipanema” (wykonywane przez Supremes) czy „Round Midnight” Theloniusa Monka. Potem jednak powróciła do rodzimych klasyków prezentując „Szeptem do mnie mów”, „Ty wiesz najlepiej” Jonasza Kofty , „Małe tęsknoty” i oczywiście „Jesteś lekiem na całe zło” Choć przez cały koncert uwaga widzów była skupiona na vocalistce to jednak instrumentaliści nie ograniczali się jedynie do akompaniowania. Zwłaszcza Adam Wendt nie raz pozwalał sobie na solowe akcenty. Muzycy urozmaicali też poszczególne kompozycje cytatami z innych kompozytorów (np. Henry`ego Manciniego). Wsumie więc zarówno ci. którzy chcieli sobie przypomnieć repertuar pani Krystyny jak i po prostu fani jazzu, nie żałowali raczej decyzji przyjścia do klubu.