Zapraszamy do przeczytania wywiadu z eruposłem Bogusławem Liberadzkim.
Panie Profesorze, jak przedstawia się sytuacja związana z COVID-19 na terenie Unii Europejskiej?
Bogusław Liberadzki: Walka z tym nieszczęściem jest, co do metod, porównywalna w każdym kraju, choć różnice są. Najbardziej dramatyczna sytuacja była we Włoszech. Także we Francji i Hiszpanii. Jednak liczby hospitalizowanych, zmarłych i wyleczonych wyraźnie wskazują, że ta walka jest coraz bardziej skuteczna. My, wedle Min. Zdrowia, szczyt zachorowań mamy przed sobą.
Słyszymy jednak, że w obliczu zagrożenia Unia się nie sprawdziła, że zawiodła… Na jaką pomoc może liczyć Polska?
BL: Rozumiem, że nawiązuje pan do tyle głośnego, co nieprawdziwego stwierdzenia, że „nie dostaliśmy jeszcze eurocenta”. To nieprawda wielokrotnie dementowana. Nie ma do czego wracać, miejmy nadzieję, że to był nieprzyjemny, ale jednorazowy przypadek. Unia właściwie „od ręki” przeznaczyła na walkę z koronawirusem 37 mld euro. Z tego, 7,4 mld dla Polski (ok. 35 mld złotych). To jest najlepszy przykład działania w nowych warunkach. Te pieniądze były przeznaczone na różne cele dotąd niezrealizowane. Zgodnie z prawem należało je do unijnej kasy zwrócić. Komisja Europejska za zgodą PE zdecydowała jednak, że jeśli będą wykorzystane na walkę z koronawirusem, to zwracać ich nie trzeba.
Oczywiście Unia przygotowuje się też do tego, co będzie „dzień po”. Mówi się przecież głośno o nadchodzącym kryzysie gospodarczym. Trzeba więc zrobić wszystko, żeby minimalizować straty, a z drugiej strony przygotować gospodarkę unijną do jak najszybszego wznowienia normalnej działalności. Kilkanaście dni temu przywódcy państw członkowskich spotkali się na kolejnym szczycie (w formie wideokonferencji) i omawiali różne odpowiedzi na kryzys wywołany przez pandemię. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen i przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zakomunikowali, że rozmawiano o unijnym budżecie na lata 2021-2027 i tzw. Funduszu Ożywienia, który ma być głównym mechanizmem odbudowy unijnej gospodarki. Jak powiedziała pani przewodnicząca, gdy mówimy o Funduszu Ożywienia, mówimy o kwocie przekraczającej bilion euro! Więcej konkretów poznamy w drugim lub trzecim tygodniu maja. Przyszły budżet Unii i Fundusz Ożywienia mają być ze sobą ściśle powiązane. Kwestią sporu jest podział między funduszami na granty, a więc kwoty bezzwrotne, a pożyczkami, czyli pieniędzmi, które trzeba będzie do kasy unijnej zwracać, oraz o podział jednych i drugich pomiędzy poszczególne kraje. Już wiadomo, że nie będzie on symetryczny, gdyż niektóre kraje Unii zostały dotknięte pandemią w większym, a inne w mniejszym stopniu.
Co bardzo ważne poparcie unijnych przywódców uzyskał plan walki z kryzysem o łącznej wartości 540 mld euro. Chodzi o pieniądze na wydatki na ochronę zdrowia, wsparcie firm z Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz finansowanie pensji pracowników, którzy normalnie byliby zwolnieni. Pieniądze te zostaną uruchomione od 1 czerwca.
Zapewne kontaktowali się z Panem przedsiębiorcy z Pomorza Zachodniego? To przecież głównie branża turystyczno-hotelarsko-gastronomiczna. Mimo, że sezon już za progiem – zamknięta na cztery spusty. Czy komisja Transportu i Turystyki PE, której Pan jest członkiem podjęła już jakieś działania?
BL: Podobnie dramatycznego okresu ta branża jeszcze nie przeżywała. Proszę nie zapominać, co u progu sezonu turystycznego powiedział minister zdrowia: „O takich wakacjach, jak do tej pory możemy zapomnieć”. To ma swoje określone skutki w postaci braku rezerwacji, odwoływania wcześniejszych itd.
Województwo zachodniopomorskie ma bez mała 200 km granicy morskiej i tyle samo granicy lądowej z Niemcami. Te granice, jak usłyszeliśmy, w dalszym ciągu mają być zamknięte „do odwołania”. Tymczasem turystyka i branże z nią związane, są podstawą utrzymania dla tysięcy ludzi. Wielu z nich już dziś bankructwo zagląda w oczy. Według raportu GUS „Turystyka 2018” w naszym województwie było 138 084 miejsc noclegowych, co stanowi 17,3 proc. wszystkich miejsc noclegowych w kraju. Działało ponad 1500 obiektów hotelowych o 10 i więcej miejscach noclegowych. A przecież są jeszcze motele, pensjonaty itp. Na koniec roku 2019 w województwie działało 200 przedsiębiorców turystycznych. Dodajmy do tego 45 uzdrowisk, w których leczyło się w 2018 roku prawie 200 tys. kuracjuszy. Wszyscy oni – turyści i kuracjusze – zapełniali restauracje, kawiarnie, korzystali z tysięcy smażalni i barów, kupowali lody, upominki… I nagle koniec! Od Mielna przez Ustronie Morskie, Kołobrzeg, Rewal, Dziwnów, Międzyzdroje aż po Świnoujście – pusto! W całej Polsce w połowie marca 2020 r. anulowano około 70 do 90 procent rezerwacji wczasowych. Taki, u progu sezonu, jest krajobraz nadmorskich kurortów w całej Unii.
Rzeczywiście - zastanawialiśmy się w gronie Komisji Transportu i Turystyki PE, co robić, jak pomóc? Komisarz ds. rynku wewnętrznego, Thierry Breton zapewnił, że turystyka powinna w dużym stopniu skorzystać z długoterminowych planów naprawczych, które zostaną sfinansowane z kolejnego budżetu UE (2021-2027). Namawiał też, żeby korzystać z mechanizmu finansowego, o którym wspomniałem, a który poparli przywódcy unijni na ostatnim szczycie. Chodzi o te 540 mld euro, które od 1 czerwca będą przeznaczone na wsparcie firm oraz finansowanie pensji pracowników. Sądzę, że wszelkie informacje na ten temat będzie można uzyskać w Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Warszawie. Warto jak najwcześniej występować o te fundusze. Doświadczenie podpowiada, że tak robią przedsiębiorcy z całej Unii – nie czekają, aż jakaś możliwość otworzy się formalnie, tylko zawczasu ustawiają się w kolejce.
Zbliża się 16. rocznica wejścia Polski do Unii Europejskiej. Pan sprawuje mandat europosła nieprzerwanie od 2004 roku. Czy to był dobry czas dla Polski?
BL: Wystarczy rozejrzeć się dookoła! S3, S6 – drogi, które z wąskich traktów dwukierunkowych, zmieniły się w drogi ekspresowe. Tysiące kilometrów gazociągów, wodociągów, kanalizacji, oczyszczalnie ścieków, nowe budynki użyteczności publicznej, szkoły, pracownie, obiekty kultury… Na całym Pomorzu Zachodnim co krok widać efekty ponad 210 mld euro przyznanych Polsce od roku 2004. Czy to był dobry czas, pyta pan? To był czas bardzo dobry dla Polski. Oby trwał!
1 maja to także ważne dla lewicy Międzynarodowe Święto Pracy. W tym roku jednak bez tradycyjnych wieców i pochodów…
BL: Cóż, COVID-19 nie takie plany pokrzyżował. Ale to ważne święto dla wszystkich pracowników. Mimo wielkich osiągnięć w sferze technicznej i technologicznej, w obszarze socjalnym ciągle mamy do czynienia z wyzyskiem, nielimitowanym czasem pracy, nierównością kobiet i mężczyzn. Wciąż bezrobocie towarzyszy naszej codzienności, a teraz staje znów poważnym problemem. Bardzo poważny kłopot ujawniło również przejście systemu oświaty na e-szkołę. Okazało się, że są klasy, w których w świecie internetu przepada nawet do 30 proc. uczniów. Po prostu, gdy nie muszą przychodzić do szkoły, nie pojawiają się przed komputerem. Często dlatego, bo go nie mają, choć gdy uruchamiano program 500+ słyszeliśmy, że to na wyrównanie szans dla młodzieży z biedniejszych rodzin. Widać 500+ rozchodzi się na pilniejsze potrzeby niż komputer dla dziecka. Poluzowanie przymusu szkolnego pociągnęło więc za sobą wypadnięcie wielu uczniów ze szkoły w ogóle. Jeśli nic z tym pilnie nie zrobimy, to za kilka lat wejdzie na rynek całe pokolenie kompletnie nieprzygotowane do samodzielnego utrzymania się. Jak pan zatem widzi XIX wieczne hasła pierwszomajowe: pracy, chleba, ośmiogodzinnego dnia pracy, sprawiedliwości społecznej - mimo diametralnie różnych okoliczności cywilizacyjnych nadal są aktualne. Nadal trzeba walczyć z biedą, brakiem szkoły, brakiem opieki zdrowotnej. Ideały święta majowego nie straciły na znaczeniu.
Zatem - Niech się święci 1 Maja!
Bogusław Liberadzki – prof. nauk ekonomicznych, poseł do Parlamentu Europejskiego, członek frakcji Socjalistów i Demokratów w Parlamencie Europejskim, wiceprzewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
Biuro Posła do Parlamentu Europejskiego Bogusława Liberadzkiego ul. Garncarska 5, 70-377 Szczecin.
Komentarze
3