Student, który zginał 25 stycznia pod jednym ze szczecińskich akademików prawdopodobnie został śmiertelnie pobity. Wcześniej policja podawała, że śmierć poniósł na skutek upadku podczas próby dostania się do akademika przez okno.

Śmierć Tomka wstrząsnęła środowiskiem studenckim. Studenta IKF-u znaleziono pod akademikiem przy ul. Szwoleżerów. Był poważnie ranny. Zmarł w szpitalu. Policja podała prawdopodobną przyczynę śmierci – upadek z dużej wysokości. W pierwszych komunikatach padała wersja, że pijany student chciał wejść do akademika, w którym nie mieszkał, przez okno. Będąc pod wpływem alkoholu odpadł od ściany i spadł. Jednak od samego początku było zbyt wiele pytań podważających tę wersję wydarzeń.

Zbyt wiele pytań

Jeżeli miał dostać się przez okno, to musiał iść do kogoś, kto by mu je otworzył. Policja nie dotarła do takiej osoby. Tomek nie miał znajomych w tym akademiku. Czy podjąłby próbę wspinaczki w galowym stroju i pantoflach? Czy dałby radę wdrapać się na 3 piętro, z którego rzekomo spadł?

Wątpliwości te sprawiły, że Prokuratura zaczęła badać sprawę pod kątem pobicia. Oględziny ciała uprawdopodobniły tę wersję. Student miał złamane obie ręce, co może świadczyć o upadku. Miał jednak także obrażenia twarzy, nie charakterystyczne dla tego rodzaju urazów. Wątpliwości budzą także ślady krwi w miejscu znalezienia Tomka. Nie była to jedna kałuża, lecz wiele, nie połączonych ze sobą.

Rodzina szuka świadków

Dla przyjaciół i rodziny Tomka tak wiele pytań nie pozwala uwierzyć w wersję u upadku. Szukają świadków tamtych wydarzeń na własną rękę. W okolicach osiedla akademickiego rozwieszone zostały ogłoszenia. Dla osoby, która udzieli informacji umożliwiającej ujęcie sprawców śmierci Tomka przewidywana jest nagroda 10 tys. zł. Gwarantowana jest całkowita anonimowość. Każdy, kto może pomóc w rozwiązaniu tej zagadki, proszony jest o kontakt pod numerem telefonu 605 88 56 98.