Bez jego unikatowej wyobraźni twórczej, Barcelona byłaby zupełnie innym miastem. Ta książka to opowieść o człowieku, który miał odwagę kreować i realizować pomysły dalekie od szablonowości, a choć stał się sławny, to żył jak asceta. "Gaudi.Geniusz z Barcelony" w przekładzie Iwony Chlewińskiej wydany został przez oficynę Marginesy.
Jej autor, Gijs van Hensbergen, to holederski biograf,piszący także przewodniki i zajmujacy się krytyką kulinarną. Jest znawcą kultury iberyjskiej i właśnie Hiszpanii poświęcił bardzo wiele swoich prac. Książkę o Gaudim wzbogacił wykonanymi przez siebie fotografiami i bardzo dokładnie opracował ten temat, bo biografia ta zaczyna się od podziękowań, przedmowy i wstępu.Van Hensbergen  pisze w nim m.in, że Gaudi łączył w sobie przymioty  duchowe z  oryginalnością. "Był ekologiem: do tworzenia swych budowli wykorzystywał potłuczone kafle,porcelanę, zabawki dziecięce,stare nici z fabryk tekstylnych,metalowe obręczez bel bawełny, sprężyny z łóżek i zwęglone resztki z pieców fabrycznych." Swą kreatywnością wyprzedzał współczesnych, a  wielu szokował. 
 
Urodził się w Reus w 1852 roku jako syn rzemieślnika i będąc dzieckiem podpatrując swego ojca Francesca przy pracy w kuźni, wiele się od niego nauczył, realizując później swe pomysły w zawodzie architekta.
W szkole nie był zbyt cierpliwym uczniem "Geometria była jedyną dziedziną w której celował". Jednak "zaczął objawiać zdolności artystyczne, tworzył rekwizyty i malował tła do sztuk wystawianych w szkole" Także na studiach był niepokornym, ekscentrycznym adeptem wiedzy przekazywanej przez profesorów. Jednak wyraźnie wyrózniał się na tle innych, swymi  niekonwencjonalnymi pomysłami i niezgodą na posłuszewństwo autorytetom.  
 
Żył w trudnych czasach, przełomów politycznych, ścierania się radyklanych idei, konfilktów, które już po jego śmierci doprowadziły do wybuchu wojny domowej. Choć zawsze starał się dystansować wobec nich, nie mógł jednak uniknąć uwikłania w wydarzenia związane z nim bezpośrednio, zwłaszcza gdy po zamachu Primo De Rivery w 1924 roku  rząd podjął działania ograniczające niezależność Katalonii. O tym traktują rozdziały "Burzowe chmury" i "Setmana Tragica". 
 
Żyjąc swoją pasją zmieniania miasta mniej dbał o swój wygląd oraz stan posiadania. "Dryfował" w kierunku radyklanego katolicyzmu. Dlatego wiódł skromną egzystencję. Jego projekty  budowli kościelnych, bogatych posiadłości były tylko częścią ogromnej pracy jaką wykonywał, bo najwięcej chyba wysiłku włożył w tworzenie natchnionej wizji Sagrada Familia - katedry ubogich. Jego dokonania trafnie puentuje cytat z wypowiedzi innego znanego architekta, Santiago Calatravy (przytoczony przez autora biografii). "Ludzie próbowali zrozumieć Gaudiego, używając kategorii pogańskich, masońskich, buddyjskich czy aeistycznych. Myślę, że w rzeczywistości był to człowiek, który służył idei religijnej. Lecz jego Bogiem, lub raczej Boginią, była architektura sama w sobie".