Zbiorów esejów. felietonów i innych tekstów Georga Orwella, wydano w Polsce już kilka. Mimo to, ten ostatni, zatytułowany "Gandhi w brzuchu wieloryba"(w tłumaczeniu Bartłomieja Zborskiego),opublikowany przez Frondę, nawet dla znawców jego pisarstwa, będzie ważnym uzupełnieniem kolekcji. Choćby z powodu zamieszczenia w nim, listy kryptokomunistów i "towarzyszy podróży", sporządzonej przez autora.
Cały tom rozpoczynają  reportaże Orwella - "Schronisko dla włóczęgów" i "Pod kluczem", w których autor zapisał swoje doświadczenia z pobytu w ośrodku dla wędrownych trampów i w policyjnym areszcie. Pisarz postanowił zastosować metodę badawczą, polegającą na obserwacji uczestniczącej tzn. sam stał się na pewien czas włóczęgą by poznać warunki i zasady panujące w ośrodkach dla takich osób przemierzających całą Anglię - poruszajac się z jednego miasta do drugiego. W drugim przypadku upił się się po to by spowodować swoje aresztowanie. Orwell nie byłby bowiem sobą gdyby polegał na informacjach z drugiej ręki. Jeżeli tylko mógł to chciał odczuć, to o czym pisał na własnej skórze. 
 
"W brzuchu wieloryba" - esej (z 1940 roku), który dał tytuł całej książce, to rozważania pisarza o twórczości Henry`go Millera, A.E.Housmana czy Alana Edgara Poe oraz analiza trendów i tendencji estetycznych w literaturze. Bardzo wnikliwa i precyzyjnie poprowadzona i dlatego wciąż cenna. W innym eseju, zatytułowanym „Raffles i panna Blandish”, Orwell podejmuje temat nasączenia przemocą współczesnej mu  kultury europejskiej, ulegającej ogromnemu wpływowi amerykańskiej estetyki siły. Orwell poświęcił  długi felieton obronie P.G. Wodhouse`a, brytyjskiego pisarza, który  po internowaniu na terenach okupowanych przez Niemców,  był posądzany o kolaborację z nazistami. Autor "Folwarku zwierzęcego" nie waha się wystąpić z argumentami, które ukazują postępowanie Woodhouse`a w pozytywnym świetle. Niemniej frapujący jest tekst "Sportowy duch" w którym  Orwell, opisując rywalizację Dynamo Moskwa i Arsenalu Londyn, daje wyraz swym poglądom, że sport nie zawsze sprzyja  zbliżeniu narodów,a może być nawet wręcz przeciwnie.
 
W tym tomie umieszczono także szkice i recenzje filmów i książek, w których czytelnik odnajdzie zarówno postacie dobrze znane i popularne (jak Gandhi czy Jack London), ale także zapomniane i dziś już rzadko wspominane (na szczęście dzięki bogatym i szczegółowym przypisom nie będą to dla niego osoby anonimowe). Słynna „Lista Orwella” umieszczona w ostatniej części tomu, to spis zawierający nazwiska potencjalnych agentów reżimu sowieckiego oraz "towarzyszy podróży"(fellow-travellers) czyli sympatyków partii komunistycznej, działających w powojennej Anglii. Pisarz był zaniepokojony inflitracją takich "elementów" w politykę i media swego kraju, a w liście do Celii Kirwan (pracownicy Foreign Office), której przesłał w 1949 roku 35 wybranych nazwisk, zasugerował, że "nie jest to chyba zły pomysł, by dysponować listą tych, którzy prawdopodobnie są wrogami"...
 
Cały tom ukazuje go jednak nie tylko jako człowieka zaangażowanego politycznie, ale przede wszystkim jako myśliciela, piętnującego ludzkie ułomności, bezkompromisowego obserwatora, ujawniającego fakty niewygodne i poglądy niepopularne, dostrzegającego pozytywne strony także w trudnych sytuacjach. W felietonie "Pieniądze i armaty" pisał o tym,że z powodu przymusowej wojennej oszczędności towarów i usług "zostaliśmy zmuszeni do prowadzenia bardziej naturalnego życia, jak również do korzystania w znacznie większym stopniu z zasobów własnych umysłów, nie zaś do ulegania fascynacji syntetycznymi przyjemnościami produkowanymi dla nasw Hollywood (...) odkrywamy proste radości - czytanie, spacery, ogrodnictwo, pływanie, taniec, śpiew - o których niemal zapomnieliśmy w marnotrawnych latach przedwojennych". 
 
We wstępie do tej książki Krzysztof Masłoń wymienia najbardziej istotne cechy dokonań Orwella  i opisuje jego szczególny status. Był on bowiem outsiderem, potrztrząsającym sumieniami, odważnym w sądach i decyzjach twórcą podążającym pod prąd politycznej poprawności. Tym, co go wyróżniało spośród innych dziennikarzy tego czasu, był "instynkt człowieka dążącego do prawdy, której nie chował pod korce, nie zamiatał pod dywan, lecz ujawniał ją i mówił o niej pełnym głosem."