Nie stronił od czerwonego wina i kobiecego towarzystwa. Był też hazardzistą, trwoniącym czas i pieniądze na wyścigach konnych, ale miał poza tym łagodniejsze pasje... Niedawno ukazała się w Polsce kolejna książka Charlesa Bukowskiego. Jej tytuł „O kotach” mówi wszystko. Przekładu dokonał Michał Kłobukowski.
Ten amerykański pisarz zmarł w 1994 roku, ale wydawcy wciąż jeszcze odnajdują jego mniej znane lub zupełnie nieznane teksty, wiersze i listy. „O kotach” jest takim właśnie zbiorem, który zgodnie z tytułem zbiera refleksje Bukowskiego o futrzastych czworonogach, które tak bardzo lubił i w towarzystwie których czuł się chyba najlepiej.
„Dobrze mieć przy sobie kilka kotów. Kiedy źle się czujesz, wystarczy na nie spojrzeć i zaraz ci się poprawi humor, bo one wiedzą, że wszystko jest tylko takie, jakie jest. Nie ma czym się podniecać. Wiedzą to, i już. To wybawcy. Im więcej człowiek ma kotów, tym dłużej żyje” - pisze w jednej z krótkich impresji zamieszczonych w tym tomie.
Bystre i strasznie piękne
Bukowski składa hołd kociej naturze, afirmuje zdystansowanie tych zwierząt wobec świata, ich styl bycia. Dlatego przygarnia wciąż nowe. W wierszu „Ściśle fajne” pisze: „znajdy wciąż przyłażą: mamy już 5 kotów i są one wiotkie, płoche, zadufane, z natury bystre i strasznie piękne (...) mniejsza o dziesiątki puszek tuńczyka z supermarketu: to paliwo dla niewyeksploatowanego dostojeństwa – przepysznej gładkiej energii wielkiego TAAK...”.
Kilka razy powracają tu opisy kotów poturbowanych przez samochody czy w inny sposób doświadczonych, które trafiają do szpitala i mimo bardzo złych rokowań jednak wracają do życia (choćby w wierszach „Historia twardego skurwiela” czy „Kolejna ofiara”). Bukowski pisze o tym jak ich dogląda, z troską obserwuje rekonwalescentów, uporczywie chwytających ostatnią szansę na przetrwanie.
Ting, Ding i Beeker
W innym tekście stwierdza, że: „Arabowie podziwiają kota, a kobietami i psami gardzą, bo one okazują uczucia, co zdaniem niektórych jest dowodem słabości (...) Kot jest wyłącznie SOBĄ”. Bukowski jest przekonany o tym, że są to stworzenia bezbłędnie wykorzystujące świat do własnych potrzeb. Zachwyca się choćby tym jak perfekcyjnie śpią w każdej niemalże pozycji i potrafią przespać 20 godzin bez przerwy... Osobną kwestią są ich imiona.
W wierszu „Nasza banda” pojawia się zapis: „chciałem nazwać nasze koty Ezra, Celine, Turgieniew, Ernie, Fiodor i Gertrude, ale, jestem grzeczny, więc pozwoliłem żonie je ponazywać i wyszło tak: Ting, Ding, Beeker...”.
Dla fanów
Mnóstwo jest w tej książce zdjęć kotów, wylegujących się na masce samochodu, noszonych przez autora na rękach. Jest też rysunek z 1966 roku przesłany Sheri Martinelli. „Inne próby rysowania kotów – takie jak malunek na stronie tytułowej - owocowały wizerunkami psów”... Dla fanów Bukowskiego pozycja obowiązkowa!
AUTOR: RADI
Komentarze
1