Od początku wiemy kto zabił, a jednak z uwagą obserwujemy rozwój wydarzeń na scenie. To jest właśnie cecha najlepszych dzieł literackich, a „Król Edyp” niewątpliwie do nich należy. Spektakl na podstawie tej słynnej tragedii Sofoklesa można zobaczyć w Teatrze Współczesnym w Szczecinie.
Ten grecki tragik napisał około 120 sztuk, ale do dziś zachowało się tylko siedem. „Król Edyp” powstał około 427 p.n.e. i został zainspirowały ówczesnymi wydarzeniami politycznymi, m.in. zarazą, jaka niszczyła Ateny na początku wojny peloponeskiej. Prototypem postaci tytułowej mógł być Perykles, wielki przywódca tego państwa. Szczecińska inscenizacja została wyreżyserowana przez Rudolfa Zioło, który w swej biografii twórczej ma kilkanaście bardzo cenionych spektakli, takich jak np. „Psie serce” M. Bułhakowa (1983), „Republika marzeń” B. Schulza (1987) czy „Sen nocy letniej” (1992). Aktualnie pracuje przede wszystkim w Teatrze Wybrzeże.
Ujawnić zabójcę
Tytułową rolę powierzył Adamowi Kuzycz-Berezowskiemu i ten aktor, w garniturze i krawacie, pojawia się już w pierwszej scenie wypełnionej prostokątnymi blokami (głównymi elementami scenografii). Edyp jest nieszczęśliwym zbawcą. Ratuje Teby od klęski zarazy, rozwiązując zagadkę Sfinksa, ale zgodnie ze słowami potwora, zaznaje tylko chwilowego upojenia. Miasto jest bowiem nadal skazane na kryzysy i porażki. Kres tej sytuacji nastąpi wówczas, gdy zostanie ujawniony zabójca króla tego państwa – Lajosa...
foto: Piotr Nykowski
Bardzo ważny chór
Ta mityczna historia jest już bardzo dobrze znana. Sofokles poprzez dzieje Edypa ukazuje człowieka próbującego pokonać przeznaczenie, odwrócić los, który popycha go na drogę zbrodni, nie dając mu szans na bycie uczciwym człowiekiem (a przy tym usiłującego poznać swą ukrytą tożsamość). Rudolf Zioło postanowił uniwersalny temat ukazać za pomocą minimalistycznych środków, ale rozbudował rolę chóru, któremu przewodzi Marian Dworakowski. Aktorzy, którzy do niego należą nie tylko komentują wydarzenia, ale też są silnie akcentują pewne sentencje, wręcz protestują, używając silnego głosu, krzycząc i dynamicznie przemieszczając się po scenie (ruch sceniczny to dzieło Maćko Prusaka).
Intensywna muzyka
Po raz kolejny aktorzy Teatru Współczesnego pokazali bardzo dobrą grę zespołową, a wpływ na to mają także indywidualne kreacje Ewy Sobiech w roli wieszcza Tyrezjasza, Beaty Zygarlickiej jako Jokasty i Arkadiusz Buszko, czyli Kreona. Niepokojący, ponury nastrój egzystencjalnej bezsilności podkreśla ilustracja (praktycznie instalacja) dźwiękowa autorstwa Jacka Wierzchowskiego. To muzyka konkretna, momentami bardzo intensywna, kompatybilna do tego, co przeżywa główny bohater. Na gitarze gra Przemysław Walich.
foto: Piotr Nykowski
Czerwona suknia Jokasty
Kostiumy w spektaklu są generalnie zuniformizowane, jednorodne, ale wyróżnia się na tym tle czerwona suknia Jokasty i to scena z jej udziałem bezsprzecznie jest jedną z najbardziej poruszających w inscenizacji. To pozornie prosta, ale bardzo wymowna „rozgrywka” między nią a chórem podczas, której kobieta „wpada” w pętlę zawiązaną z własnego szala i upada. Publiczność podczas premierowego przedstawienia była pod wrażeniem tej i innych sekwencji, a aplauz na zakończenie trwał rekordowo długo...
W najbliższym czasie „Król Edyp” zostanie jeszcze pokazany 11 i 12 listopada (kolejne terminy w grudniu). Warto zobaczyć go już teraz.
Komentarze
0