Wyniki matury oraz test sprawnościowy – tak wyglądały tegoroczne wymagania rekrutacyjne na fizjoterapię na Pomorskiej Akademii Medycznej. Wywołały one falę protestów. Czy słusznie?

Wiedza i kondycja

Tegoroczny nabór na fizjoterapię na PAM’ie jest drugim w historii. W ubiegłym roku kandydaci nie musieli wykazywać się sprawnością fizyczną, wystarczyło „tylko” zdać maturę. W tym roku wprowadzono zmianę – maturzyści prócz legitymowania się maturą na poziomie rozszerzonym z jednego przedmiotu: biologii lub chemii bądź fizyki, musieli przystąpić do egzaminu sprawnościowego.

Wymagane było zaliczenie wszystkich czterech konkurencji: biegania na czas, rzutu piłką lekarską, biegu na 60 m, skoku w dal. Dla kobiet i mężczyzn ustalono odrębne kryteria, jednak fakt ten, nie powstrzymał malkontentów przed krytyką pomiaru sprawności fizycznej.

Dobrze napisali, ale się nie dostali

Do mediów o niesprawiedliwości przyrównywania sprawności do wiedzy napisała Grupa Progres, szczecińska organizacja skupiająca młodych, aktywnych ludzi. Z jednej strony, zarzut przez nią wysuwany, a następnie powielony przez wiele mediów, jest uzasadniony, z drugiej – nie.

Kandydat na fizjoterapię na PAM’ie maksymalnie mógł uzyskać 140 punków – 100 za wynik egzaminu dojrzałości mediów 40 za testy kondycyjne. Dostały się osoby, które miały od 88 do 50 procent na maturze. Natomiast wachlarz punktów z egzaminu sprawnościowego osób przyjętych kształtuje się od 37 do 6. To bardzo duże różnice punktów. Jak widać, wielu osobom test sprawności pomógł w zakwalifikowaniu się na studia, dla innych był gwoździem do trumny. Dzięki niemu na liście rezerwowej znalazła się osoba mająca aż 73 punkty z matury, ale niestety tylko 4 za zdolności fizyczne.

Fizjoterapia dla sprawnych

Rozgoryczeni mogą być Ci, którym dobrze poszła matura, a mimo to nie zostali przyjęci, gdyż dostały się osoby, które uzyskały kilkadziesiąt punktów mniej, ale wykazały się dobrą kondycją. Na ten argument powoływały się media, przytaczając przy tym wypowiedź rzecznika wrocławskiej Akademii Medycznej, Arkadiusza Föstera, który stwierdził, że od uczelnia ta przed kilku laty zrezygnowała z testów sprawnościowych, ponieważ napływały skargi, że ciężko zachować przy nich obiektywizm.

Popatrzmy jednak na sytuację z drugiej strony. Uczelnia ma prawo sama ustalać kryteria kwalifikacji. Wybrała wyniki matur plus test sprawnościowy, ponieważ słusznie uznaje, że fizjoterapeuta powinien być osobą sprawną fizycznie. Do prowadzenia części zabiegów konieczna jest przecież wytrzymałość, dobra kondycja i umiejętność pływania. Ciężko wyobrazić sobie masażystę bez silnych rąk.

Szczecin nie jest wyjątkiem

Kryterium sprawnościowe przy rekrutacji na fizjoterapię jest stosowane przez wiele polskich czelni medycznych, choć nie przez wszystkie. Stosuje je najstarsza samodzielna uczelnia medyczna w Polsce – Gdański Uniwersytet Medyczny (egzamin z pływania) oraz m.in. Śląski Uniwersytet Medyczny i Uniwersytet Medyczny w Lublinie. Dodatkowo należy pamiętać, że fizjoterapia jest prowadzona przez akademie wychowania fizycznego (np. w Warszawie), gdzie również brane jest pod uwagę kryterium sprawnościowe.

Podać kryteria

Nie można zaprzeczyć, że fizjoterapia to kierunek wymagający wiedzy i sprawności, dlatego dobrze, że PAM bierze pod uwagę obydwa kryteria. Jednakże należałoby przemyśleć proporcje jednych punktów do drugich. Obecnie punkty za sprawność stanowią 28 procent całkowitej oceny. Może to za dużo? Szczecińska akademia powinna także podać wcześniej dokładne kryteria egzaminu sprawnościowego oraz opisać jego przebieg. Ponadto każdy zdający powinien od razu znać swój wynik, a nie, jak w tym roku, czekać, aż zostanie on podany wraz z listą osób przyjętych. Może wtedy maturzyści nie będą się czuli poszkodowani i nawet na egzamin pływacki organizowany na Arkonce spojrzą przychylniejszym okiem.